Jak zmieniało się Mamastudio?
Michał Pawlik – projektant, dyrektor kreatywny i współzałożyciel Mamastudio – agencji strategiczno-brandingowej. Realizuje projekty identyfikacji wizualnej oraz rebrandingi dla polskich i zagranicznych marek. Prywatnie fan sportu – zarówno roweru, jak i skiturów.
Posłuchaj odcinka
📔 Książki
- „Wierzyliśmy jak nikt” Rebecca Makkai
- „CAPS LOCK: How capitalism took hold of graphic design, and how to escape from it” Ruben Pater
- „Projektanci emocji. O budowaniu marki i kreatywnym przywództwie w Nike” Greg Hoffman
- „Sztuka zwycięstwa. Wspomnienia twórcy NIKE” Phil Knight
- „Nielegalny. Moje dzieciństwo w RPA” Trevor Noah
🧠 Pojęcia
- strategia
- branding
- identyfikacja wizualna
- freelance
- studio projektowe
- transformacja digitalowa
- rebranding
- marketing
- startup
- personal branding
- sztuczna inteligencja (AI)
- pozyskiwanie klientów
- new business
- brief
- krzywe Béziera
- wypalenie zawodowe
- wspólnicy
- spółka
- produkt cyfrowy
- FOMO
- leitmotiv
- celebrity culture
- immanentny (nieodłącznie z czymś związany)
- homage (hołd)
💡 Wskazówki i rady
- budowanie biznesu
- dbanie o relacje międzyludzkie
- nadążanie za dynamicznym światem designu i technologii
- work-life balance
- pracowanie z osobami, z którymi jest się blisko prywatnie
🛠️ Narzędzia
📱 Firmy
🧑 Osoby
🎬 Filmy
📍 Miejsca
- Kambodża
- RPA
- Kino „Skarpa” Warszawa
- Kassel
- Warszawa
- Mokotów
🔗 Linki
Może zainteresuje Cię również odcinek o praktycznych zastosowaniach sztucznej inteligencji? 🤖
Paulina Kacprzak
Cześć, tu Paulina Kacprzak.
Aga Naplocha
I Aga Naplocha. W podcaście Design Practice rozmawiamy o praktycznych stronach pracy na styku technologii i designu, zarówno od strony projektowania, jak i zarządzania.
Paulina Kacprzak
W tym odcinku rozmawiamy o zmianach, jakie przeszło ponad dwudziestoletnie studio projektowe, o budowaniu biznesu i relacjach międzyludzkich i o potrzebach resetu i szukania swojego sposobu na nadążanie za dynamicznym światem designu i technologii.
Aga Naplocha
Naszym gościem jest Michał Pawlik, projektant, dyrektor artystyczny i kreatywny, współzałożyciel Mamastudio - agencji strategiczno-brandingowej. Realizuje projekty identyfikacji wizualnej oraz rebrandingi dla polskich i zagranicznych marek. Prywatnie jest fanem sportu, zarówno roweru, jak i skitourów.
Paulina Kacprzak
Notatki i linki wymienione w tym odcinku znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/065.
Aga Naplocha
Cześć Michał.
Aga Naplocha
Cześć.
Michał Pawlik
Cześć dziewczyny. Dziękuję bardzo za zaproszenie i bardzo się cieszę, że Was widzę.
Aga Naplocha
My również. Cieszymy się, że jesteś. Michał, opowiedz jaką książkę ostatnio czytałeś.
Michał Pawlik
Wiem, że zadajecie to pytanie i ja mam problem, bo mam ADHD i mam strasznie dużo różnych książek, które zaczynam i niewiele kończę. Ale ostatnio mi się udało doczytać do końca piękną książkę pod tytułem "Wierzyliśmy jak nikt" Rebeki Makkai, smutną, ale piękną, którą polecam. No i oprócz tego mam zaczęty przewodnik po Kambodży, do której się wybieram. Mam "Caps locka" zaczętego i jeszcze przy łóżku mam całą stertę, więc tak...
Paulina Kacprzak
Tak, ja też mam na liście tą książkę "Wierzyliśmy jak nikt". Ona jest o...
Michał Pawlik
Epidemii AIDS w Chicago, ale jest tak skonstruowana, że... No tak, że się dzieje kiedyś, i dzisiaj. I to jest ciekawe. Ale jest właśnie o relacjach, o przyjaźniach, bardzo to jest ciekawe. A Wy, co czytałyście?
Aga Naplocha
Ja teraz czytam książkę "Projektanci emocji" Grega Hoffmanna. To jest osoba, która zajmuje się, albo zajmowała właściwie, bo zdaje się, że już czynnie nie pracuje, marketingiem i designem w Nike przez 30 lat. Więc myślę, że to też jest ciekawe, bo jak czytałam tę książkę, to sobie myślałam trochę o naszej rozmowie, bo Greg przez te 30 lat stawiał czoła różnym zmianom, które przychodziły do organizacji, do Nike, i też przechodził przez ten czas, kiedy technologia się rozwinęła, social media i tak dalej. Oni musieli w Nike szukać na to pomysłu, integrować bardzo dużo zespołów, które pracowały w różnych miejscach na świecie, no więc myślę, że może zahaczymy o jakieś wątki w dzisiejszej rozmowie. Tak że zaczęłam, jest ciekawie. A Ty, Paulina?
Michał Pawlik
Ja zacząłem też "Shoe dog", książkę też o Nike. Bartek Gołębiowski mi ją polecił. Też jest świetna. O początkach Nike i o tenisówkach. A Paulina?
Paulina Kacprzak
No to dzisiaj dużo polecajek. To ja jeszcze też dorzucę coś. No ja ostatnio właśnie jakoś mało czytam, ale to, co mogę na pewno polecić, bo jestem wielką fanką Trevorao Noah, Trevor Noah to jest taki komik z RPA, ale mieszka w Stanach i on właśnie opowiada, bo jego ojciec jest biały, matka jest czarna i on opowiada o swoim dzieciństwie w RPA, bo on jeszcze się urodził za czasów apartheidu, jakoś tam pod koniec lat 80. No i opowiada o tym, jak to wyglądało, bo to było nielegalne, takie związki były nielegalne wtedy. No i dzieci z takich związków też były nielegalne. No i istniało ryzyko, że zostanie odebrany matce. No i w ogóle bardzo, bardzo ciekawa biografia, dzieciństwo i młodość wczesna jego właśnie tam, zanim jeszcze się przeprowadził do Stanów. Wszystko okraszone świetnym humorem, więc no przeczytałam to, po prostu pożarłam dosłownie w dwa dni, więc bardzo polecam.
Aga Naplocha
Dobrze, to przejdźmy, teraz już wiemy co nieco o książkach, to Michał, opowiedz, powiedz przede wszystkim, czym jest Mamastudio, dla osób, które jeszcze nie słyszały, choć wątpię. I jaka jest Twoja rola w Mamastudio?
Michał Pawlik
No więc jakby taki nasz nowy selling line i aktualna wersja jest taka, że jesteśmy strategiczną agencją brandingową, która wspiera marki w transformacji digitalowej. No bo różnie o sobie mówimy, na przestrzeni lat to się bardzo zmienia i próbujemy tak aktualizować to, czym się zajmujemy. Ale znaczy to tyle, że po prostu dajemy wsparcie, takie strategiczne, projektujemy oczywiście, to zawsze było jakby clue naszej działalności, bo jesteśmy głównie designerami, a potem... I to wszystko wspiera zmiany, bo to też głównie te nasze projekty, to są w sytuacjach jakichś zmian, powstawania nowych produktów, marek czy jakichś rebrandingów, i to się też wiąże zwykle z jakimiś cyfrowymi wyzwaniami, bo większość komunikacji się odbywa teraz na ekranach czy jakoś tam cyfrowo, więc tym się zajmujemy, ale o tym można dużo mówić i też pod różnymi kątami. A czym ja się zajmuję? Ja jestem założycielem, studio ma już dwadzieścia parę lat i jestem dyrektorem kreatywnym, czyli jakby wspieram pion projektowo-kreatywny.
Paulina Kacprzak
No właśnie, super, że wspomniałeś o tych zmianach, bo o tym właśnie będziemy sobie dzisiaj rozmawiać, no bo 23 lata czy tam 24 to jest naprawdę kawał czasu. Ale zanim sobie pogadamy o różnych zmianach, które przechodziliście, to jeszcze dla nakreślenia takiego kontekstu powiedz, jakich masz wspólników, w sensie, kto jeszcze jest w studiu? Jacy wspólnicy, jak się dzielicie obowiązkami, jak duży jest to zespół i jakiego rodzaju klientów macie? No bo powiedziałeś właśnie o tym brandingu i strategii. Ale właśnie, czy to są bardziej jakieś duże firmy, czy mali klienci, czy różnie?
Michał Pawlik
No to czekaj, czyli tak - kim, jaki jest...
Paulina Kacprzak
Wspólnicy.
Michał Pawlik
Wspólnicy? No to się też na przestrzeni lat zmieniał, ale to będzie rodzajem leitmotiv naszej rozmowy, więc zmiany i fluktuacje. Teraz mam jednego wspólnika Piotra Ręczajskiego, który jest strategiem, takim bardzo doświadczonym, i pracujemy razem od, już trudno jest liczyć te lata, bo to wszystko też tak płynie i się zmienia, ale już kilkanaście lat jesteśmy wspólnikami. I oprócz tego mamy partnerów, mamy partnera Jacka Walesiaka, który jest z kolei znanym i uznanym projektantem i był współwłaścicielem też studia UVMW i do nas dołączył kilka lat temu. I oprócz tego mamy.. W ogóle to tak mówię o tej strukturze, ale ona jest taka w sumie dosyć płaska, bo my wszyscy przy projektach pracujemy tak partnersko w zespole, no ale my jesteśmy jakby takim, nazwijmy to, zarządem. Jest nas dziesięcioro w sumie, siedem osób projektanckich, trzy są takie strategiczno - projekt menedżerskie, jest pani Małgosia, księgowa i takie finansowe nasze wsparcie. A klientów mamy bardzo różnych i to jest właśnie, też tak myślałem o tym, że to jest super w tej naszej pracy, że oni są tak bardzo różni i te wyzwania są tak różne, że przez to nam się ta praca, dzięki temu ona nam się nie nudzi przez te 20 lat, bo każde zadanie jest właściwie trochę albo nawet bardzo różne, bo to są często jakieś korporacje i wtedy się pracuje z całym jakimś działem marketingu, z dużymi jakimiś wyzwaniami, a czasami są to małe jakieś startupy czy jakieś produkty, czy nawet jakieś osoby. Robimy też takie brandingi, personal brandingi, więc te wyzwania są bardzo różne, ale zwykle to, w czym my się specjalizujemy, to, co mówiłem wcześniej, to jest to, że my nie tylko projektujemy, jak ktoś chce sobie zaprojektować logo czy coś przemalować, to my jesteśmy za drodzy, ale też te rzeczy, które my robimy, to zwykle wymagają takiego zaplecza strategicznego i dużego takiego wsparcia. I ta część myślenia i kminienia z klientami, to po to do nas przychodzą, bo tam się ciekawe rzeczy dzieją, potem projektujemy, a potem jeszcze te marki jakoś tak aktywizujemy, robimy strony internetowe, komunikację i tak dalej, więc cały proces, ale zwykle on jest bardziej złożony, czyli ci nasi klienci wymagają takiego bardziej customowego podejścia. Też mógłbym o tym mówić bardzo długo, ale nie chcę tu przynudzać.
Aga Naplocha
Będziemy jeszcze pytać na pewno. A powiedz Michał, bo myślę, że to może być ciekawe odnośnie takiej struktury. Na czym polega, bo wspomniałaś o Jacku, który jest partnerem, to na czym polega jego rola? Wspomniałeś też o tym, że masz wspólnika, więc jakbyś opowiedział, oczywiście na tyle, ile możesz, skąd pomysł na taką strukturę?
Michał Pawlik
No dobrze, to ja powiem, nie wiem ile mogę, więc w razie czego wytniemy, jak powiem za dużo, jakieś tajemnice biznesowe. Ale myślę, że to jest dosyć proste. My jesteśmy z Piotrem współwłaścicielami studia, a Jacek jest partnerem, czyli ma udział w zyskach ma dywidendy, które wypracujemy wspólnie. I struktura jest taka, że dostajemy projekty, którymi wspólnie dzielimy się z Jackiem, jesteśmy jakby na równi i dzielimy się tymi projektami. I my je pilotujemy i nadzorujemy. I oprócz tego dobieramy wspólnie z projektantami zespół, który przy danym projekcie będzie pracował. I struktura jest taka, że Piotrek pracuje nad strategią, ja albo Jacek spotykamy się z klientami, rozmawiamy z nimi o zadaniu, zapraszamy zespół projektantów, projektantek, bo mamy głównie w studiu projektantki w tej chwili no i tak to działa, i tak ten proces wygląda. No i to potem jeszcze jakoś migruje w trakcie rozwoju projektu.
Paulina Kacprzak
No dobra, to zacznijmy sobie już o tych zmianach rozmawiać. Może najpierw, Michał, właśnie jakbyś tak ogólnie powiedział, jakie masz takie myśli, przemyślenia, wnioski, no bo jesteście jednym z pierwszych studiów projektowych w Polsce i co ci przychodzi do głowy, co się zmieniło przez te dwadzieścia kilka lat? Co musieliście zmienić w jakimś swoim sposobie pracy, w narzędziach, w sposobie pozyskiwania klientów, czy w ogóle pracy z klientami?
Michał Pawlik
Właściwie zmieniło się i zmienia się wszystko w tej naszej pracy tak naprawdę. Może zacznę od klientów. Właśnie to, że jesteśmy jednym z pierwszych studiów, to jest to rodzaj jakiegoś podejścia w ogóle do tego, że my żeśmy... To nie było żadne jakieś, jakaś rewolucja, po prostu żeśmy się zdecydowali, że chcemy pracować nie na własne nazwiska, tak jaki był zwyczaj, że projektanci czy designerzy po prostu byli autorami i twórcami i podpisywali się pod swoimi pracami. My chcieliśmy pracować jako zespół. I wymyśliliśmy tą nazwę i tą strukturę, co już działało na świecie od zawsze, no ale ponieważ nie było takiej relacji komercyjnej klientów z projektantami, to właściwie w Polsce takich organizacji za bardzo nie było, było towarzystwo projektowe, ale to były naprawdę początki. Znaczy nie mówię, że my żeśmy wymyślili tu jakoś całość, po prostu wprowadziliśmy coś, co istniało, ale też nie było zbyt wielu książek, więc to była trochę taka intuicja, że my chcemy działać razem jako team, więc to była jedna rzecz. Ale z kolei relacja nasza z klientami czy ze zleceniodawcami, bo my nie lubimy za bardzo używać słowa klienci, była też taka, że oni nie wiedzieli, kim my jesteśmy, czym się zajmujemy i też nie za bardzo cenili i szanowali tą pracę tak naprawdę. No bo to byli zwykle jacyś biznesmeni tacy, dość brutalne początki kapitalizmu, więc oni tak - no po prostu zróbcie nam tutaj coś. Nie chcieli nawet za to za bardzo płacić, traktowali nas trochę jak takich artystów i to jest rzecz, która się bardzo, bardzo zmieniła, bo teraz naprawdę mamy poczucie, że jesteśmy partnerami, rozmawiamy po partnersku właśnie z klientami czy z firmami, one nas szanują i rozumieją znaczenie naszej pracy. I to na przestrzeni lat się zmieniało. My coraz więcej robimy, jakby w tym procesie powstawania produktów czy usług, my widzimy, że mamy realny wpływ na to, jak one wyglądają, że ktoś przychodzi z pomysłem na kremy i w naszej pracy, tej, która ma być niby tylko pracą nad opakowaniami, nad brandingiem, widać, że my wpływamy na to, dla kogo te kremy są, jakie są i tak dalej. Takie przykłady. Czyli to się zmieniło, mi się wydaje, że nasz zawód, czy to, czym się zajmujemy, jest zrozumiałe, jest cenione i to się jeszcze cały czas zmienia i jest jakby taką uznaną częścią tych procesów, nie wiem, czy biznesu, czy w ogóle komunikacji, designu. Jak się zmieniły technologie i sprzęt to w ogóle już nie chcę tutaj robić jakiejś martyrologii, bo w ogóle nie chcę... Ja w ogóle tych czasów nie wspominam, to jest po prostu śmieszne. Mogę opowiadać anegdoty o tym, jak się projekty wiozło tramwajem na dyskietkach do jednej drukarni, która była przy kinie Skarpa, żeby tam wydrukować coś i się okazywało, że były niezałączone fonty, więc trzeba było wrócić. Wracałem tramwajem do domu, żeby jeszcze raz grać i i tak dalej, potem trzeba było to wydrukować, pojechać z klientem, omówić te projekty, zrobić notatki, wrócić tramwajem do domu i tak dalej. Kupowanie sprzętu, no to była... Teraz, no miało nie być martyrologii, a trochę jest, ale mówię o kontekście zmian, tego, jak... To jest, ja uważam, znaczy w ogóle myślę, że my... Jest taka definicja projektowania, że to jest trochę zarządzanie zmianami czy odpowiadanie w kreatywny sposób na problemy, rozwiązywanie problemów. Więc ja myślę, że te wszystkie zmiany, i sprzętowe, i technologiczne, i te zmiany, które teraz są i wszyscy się ich boimy trochę i takie dreszcze mają, to hasło sztuczna inteligencja, to jest takie elektryzujące. No ale jaki biznes, jak nie nasz, kreatywny, sobie z tym ma poradzić i wykorzystać to do pracy w sposób kreatywny i używać tych narzędzi w nowy sposób? Bo właśnie przez te lata te narzędzia się zmieniały. Był Quark, który służył do składu i byli specjaliści. I on zniknął. Był Flash, który był po prostu totalną rewolucją. I on zniknął. I tak to oprogramowanie i ten sprzęt się cały czas zmienia. My jako pierwsi, bo jesteśmy najbardziej... Projektanci, my jesteśmy najbardziej kumaci, lubimy nowinki adaptować, więc my je oswajamy, pomagamy innym z nich korzystać i tak to się kręci i nie wygląda na to, żeby to się zmieniło. Trochę to przyspiesza, ale nie wiem, trochę się rozgadałem. Nie wiem, czy odpowiedziałem na pytanie w pełni.
Paulina Kacprzak
Znaczy tak, tak. Myślę, że odpowiedziałeś, zdecydowanie, na to pytanie, ale jeszcze chciałam pociągnąć trochę wątek narzędzi, bo powiedziałeś, że one się tak zmieniały bardzo na przestrzeni lat. No i jakby to też jest dosyć taka poważna pewnie decyzja biznesowa, zmiana tych narzędzi, no bo jak macie zespół, który liczy ileś tam osób, a powiedzmy, że macie pokupowane licencje czy to na Adobe, czy kiedyś było Sketch, Invision i tak dalej, zmieniały się te narzędzia nawet w trakcie mojej pracy, powiedzmy 10 czy 12 lat, no to pamiętam te wszystkie narzędzia, one już kilkukrotnie się zmieniały. To jak Wy podejmujecie takie decyzje, kiedy jest czas na zmianę? Na przykład, powiedzmy, weźmy ostatnią zmianę. Wszyscy pracowali na Adobe, teraz wszyscy pracują na Figmie. Jak Wy podejmujecie takie decyzje?
Michał Pawlik
Ja wiem, wiem dokładnie, że trzeba w coś zainwestować czas i uwagę. A może się... No ja jestem w ogóle sceptyczny do tych nowych, pojawiających się narzędzi, bo wiadomo, że nie wszystkie zadziałają. Ja słucham zespołu i tak po prostu to się pojawia. Zaczyna się o czymś mówić, ktoś w kuluarach się zachwyca czymś i zaczynamy się zastanawiać, czy to wprowadzić, bo sporo jest takich rzeczy właśnie, że poświęcasz na to dużo czasu, ma Ci to ułatwić życie i zaoszczędzić czas i okazuje się, że straciłeś czas i zawracanie głowy z adaptacją jakiegoś narzędzia, które, nie wiem, rozbija Ci proces. Te decyzje to są takie, że po prostu, powoli to dojrzewa, aż w końcu się decydujemy, naradzamy, że trzeba to wprowadzić. No ja jestem sceptyczny z racji doświadczenia i wieku, ale pamiętam, jak żeśmy przemycili na przykład pierwsze iPhone'y. Stewardessa nam przywiozła ze Stanów, bo ich nie było i żeśmy w studio oglądali, takie głosy były - nie no, to jest fajne, ale bez guziczków, to się nie przyjmie, to nie, nie warto tego, to nie będzie powszechnie stosowane. No i zobaczcie, gdzie jesteśmy. No więc ja jestem sceptyczny. Na przykład z Figmą to Wy żeście tą rewolucję rozwinęły. My żeśmy przeszli całkowicie na Figmę i nie chcę tego mówić, bo Adobe oczywiście mamy licencje na studio, ale co roku je odnawiamy i coraz mniej, coraz mniej niestety. No bo wiesz, ja też tego pilnuję, ale projektanci i projektantki w studiu widzę, że projektują logotypy w Figmie. Ja mówię, no nie, no już naprawdę, bez przesady. Czy publikacje.
Paulina Kacprzak
Opanujcie się, ludzie.
Aga Naplocha
Tak, tak. To a propos.... Tak, wspomniałeś, Michał, o narzędziach, też o tym, jak się zmieniali klienci, ich stosunek do Waszej pracy. Ale myślę, że to, co jest jeszcze ciekawe, to jak się zmieniało pozyskiwanie klientów. Pewnie początki były trudne, jak u każdego, ale gdybyś mógł tak właśnie opowiedzieć, jak pozyskujecie klientów teraz, a jak to było jeszcze kilka lat temu? A może te dziesięć nawet lat temu?
Michał Pawlik
Ponieważ my jesteśmy niedużym studiem i mamy jakieś takie capacity, które się dosyć łatwo zapełnia, my żeśmy zawsze przez takie word of mouth działali, czyli po prostu... I to taką zasadą kuli śniegowej, czy takiego... po prostu pracujemy z kimś, on przekazuje. My nie mamy jakiegoś działu new business, mamy jakieś swoje takie patenciki, żeby mówić o projektach i żeby jakoś te rzeczy po prostu rezonowały, projekty, jak je skończymy, ale to jest główne, co robimy. My nie robimy jakieś bardzo takiej działalności new biznesowej, rzadko jeździmy na konferencje, są różne takie i to się właściwie od początku nie zmieniło. Mamy po prostu, do nas się odzywają klienci, my staramy się robić i bardzo jest też relacyjna nasza praca. My bardzo jesteśmy blisko z klientami i my my lubimy pracę, poznawanie nowych ludzi, rozwiązywanie tych nowych, więc to mi się wydaje, że to działa. No ale trudno to nazwać działaniem new biznesowym. Po prostu angażujemy się w projekty, to są takie przygody wręcz i żegnamy się potem z klientami i oni ktoś szuka, pyta się, to oni mówią - zróbcie to z Mamastudio, oni są fajni. Tak sobie przynajmniej wyobrażam, że to działa. Ale mamy pracę i jakoś, tfu, tfu, mamy i nie ogłaszamy się, więc pozyskiwanie klientów, no tak, to się odbywa tak organicznie.
Aga Naplocha
Super.
Paulina Kacprzak
Okej. No a patrząc na te wszystkie zmiany wstecz, to pewnie też już masz jakiś taki pogląd na to, jak patrzeć na najnowsze zmiany, właśnie na przykład wiele osób boi się, tak jak wspomniałeś, tych nowych technologii AI. Powiedz, jaki Ty masz stosunek do tego, czy śledzisz te nowe rzeczy, czy uczysz się właśnie tych narzędzi AI? Czy właśnie jesteś taki troszkę sceptyczny?
Michał Pawlik
Każda rozmowa się ostatnio kończy AI, prawda? O czym by się nie rozmawiało, to to jest po prostu jak z polityką, że każdy temat, bardzo dużo się o tym mówi. No może teraz ostatnio mniej, ale było takie kilka miesięcy, że to był temat po prostu na salonach. Ja tą sztuczną inteligencję póki co próbuję traktować i rozumieć jako kolejne narzędzie. No że jednak ktoś musi zbriefować i ktoś musi potem tą pracę czy z czata, z czy z Midjourney, odebrać. Czyli że używamy tego, to nas wspiera, pomaga, skraca pewne rzeczy, ale jest to kolejne jakieś tam usprawnienie czy automatyzacja pracy. Ja też korzystam z tego w niedużym stopniu, ale w studiu jest to coraz częściej wykorzystywane i w studiu się wspieramy. Jaka będzie przyszłość tego? Znowu, uważam, że jest to jakiś problem i wyzwanie, ale to jest problem, który dotyczy wszystkich, więc wszyscy będą się z tym jakoś mierzyć. I to nie jest tak, że jesteśmy my przeciwko sztucznej inteligencji, tylko raczej ona jest, póki co, póki nie ma scenariusza z Terminatora jakiegoś, że ona się przeciwko nam odwróci, no to to jest po to, żeby, żeby nam ułatwiać życie. Oczywiście, tak jak z tym iPhone'em, on miał nam ułatwić życie, zaoszczędzić czas, a nam strasznie dużo tego czasu skradł i cały czas się zastanawiamy, czy więcej jest zysków czy strat przez te cholerne... Jak były guziczki, to jednak było lepiej.
Aga Naplocha
Te SMS-y jakoś tak nie wchodziły tak łatwo.
Michał Pawlik
Dokładnie, zanim napisałeś SMS-a, to myślałeś - SMS-y będę pisał wieczorem na przykład. No ale... No więc staramy się być czujni. Myślę też, że na przykład w naszym przypadku takiego małego studia jak nasze, my jesteśmy małym studiem i będziemy małym studiem, my nie chcemy się jakoś rozrastać, ale myślę, wydaje mi się, że możemy stać się konkurencją dla większych takich firm marketingowych, które mają dużo programistów, dużo ludzi, którzy wykonywali pracę, które teraz się automatyzuje czy usprawni i że my będziemy mogli właśnie trochę zarządzać. Ten proces, nie wiem, na przykład kodowania, który był bardzo żmudny, to tutaj ta sztuczna inteligencja może to bardzo skrócić i usprawnić. Czy na przykład Webflow, który no, to nie jest sztuczna inteligencja, ale jest to sposób automatyzacji czy uproszczenia wykonywania stron czy jakichś produktów cyfrowych, no to to są rzeczy, które ja bardziej widzę jako potencjalną korzyść dla nas jest to ciekawe, ale to właśnie jest tak, że uczymy się jakichś rzeczy i mamy takie poczucie, że jak już się ich nauczymy, to one się zmienią, Adobe na przykład, ten hegemon i to było po prostu totalny monopol, wydawałoby się, nie do ruszenia, ale teraz też Figma zmusza Adobe do jakichś zmian, ten merge się jakoś nie udał, co wszyscy śledzili i to było bardzo ciekawe. No ale dobrze, jak są dwie, dwie platformy, które muszą ze sobą jakoś tam jak Pepsi i Coca-Cola, który się akurat nie zmieniają w ogóle, więc to może to nie jest najlepszy przykład. Szkoda, że one się nie ścigają, nie doskonalą formuły, że Pepsi jest coraz lepsze.
Aga Naplocha
Coraz więcej cukru.
Michał Pawlik
Coca-cola w tym sezonie, po prostu, Jezus Maria.
Aga Naplocha
Dobrze, to jeszcze chciałyśmy poruszyć wątek, który nas mega ciekawi, wątek wspólników i wspólniczki, bo może warto wspomnieć, że Mamastudio było zakładane przez trzy osoby, w tym Ciebie, i z tego grona pozostałeś tylko Ty, więc jakbyś nam mógł opowiedzieć trochę, jak to się zmieniało? Jak Ty to widzisz, jako taki filar MamaStudio?
Michał Pawlik
Wiedziałem, że o tym będziemy rozmawiali. To jest delikatny temat i trudny, bo otrułem wszystkich wspólników. Nie! Założyliśmy, ale to właśnie też się wiąże ze zmianami, ale ze zmianami i biznesu, i studia, ale też ze zmianami takimi ludzkimi, tak myślę po prostu, że świat się zmienia i my się też zmieniamy i dojrzewamy, mamy inne potrzeby, więc zakładając, ten początek to było po prostu... Byliśmy we trójkę takimi entuzjastami, mieliśmy jakieś minimalne doświadczenia zawodowe, no i na takiej fali totalnie spontanu, entuzjazmu, żeśmy we trójkę, czyli ja, Rene i Magda Ponagajbo, założyliśmy studio. No i potem to wszystko się... Bardzo dużo pracy, bardzo intensywnie, mało planowania. To wszystko organicznie rosło. Nie było książek o prowadzeniu biznesu, nie było pojęcia biznesu kreatywnego, nie było mentorów, więc to wszystko tak się toczyło. No i w międzyczasie, na przykład po pierwszych 10 latach, Rene zobaczył, mieliśmy taki wybór, czy zostajemy takim małym, kreatywnym studiem, robimy, no nie wiem, doskonalimy to, co robimy, czy rozwijamy się i staramy się robić większe rzeczy, mieć większy zespół. No i Rene po prostu powiedział, słuchajcie, mieliśmy spotkania z takim coachem, bo właśnie, no to są tak bliskie też relacje, te pierwsze 10 lat pracy, to my żeśmy po prostu siedzieli w studiu non stop, przychodzili do nas ludzie, były imprezy, spaliśmy na kanapach. Ta praca z życiem takim towarzyskim, to studio było na Żoliborzu, więc to było właściwie całe nasze życie. Tydzień się przeradzał w weekend po prostu. Totalny brak higieny pracy, work life balance nieistniejący. No i jeszcze takie cały czas ambicje, żeby jeszcze rozwijać, coś tu zrobić, może jeszcze to, jeszcze to. Zróbmy imprezę, zróbmy tutaj imprezę, to zróbmy. Wszystkie pomysły były dobre. Wszystko żeśmy... Nie było żadnej selekcji. No więc Rene w pewnym momencie nie wytrzymał i w ogóle tak myśleliśmy, co dalej z tym robić. I umówiliśmy się z panem coachem, który nam zadał takie totalnie podstawowe pytania typu "gdzie widzicie się za 5 lat?", "jak widzicie studio za 10 lat?". To są takie oczywistości teraz, a wtedy to było takie, że myśmy usiedli i myślimy sobie, kurde, no Boże, no nie wiem. No i okazało się nagle, że ja siebie widzę w wieżowcu, w centrum Warszawy z napisem Mamastudio. Dokładnie. Przesadzam trochę, no ale ten coaching miał nas jakby tak połączyć i związać, a okazało się, że on doprowadził do tego, że myśmy powiedzieli sobie słuchajcie, no to po prostu... Marcin mówi, no dobrze, to ja w takim razie chcę iść swoją drogą. No i potem był proces rozmowy o tym, w jaki sposób się rozstać, no bo to było, my nie działaliśmy pod swoim nazwiskiem, no ale my się totalnie z tym identyfikowaliśmy. Mamastudio to było coś, co nas definiowało. To była naprawdę taka bardzo duża część naszego życia, więc to było bolesne bardzo. No bo potem jest podsumowanie takie kto, jak dużo... Nie rozliczamy się z tego wszystkiego, kto co włożył, bo zakładamy, że jesteśmy... No ale jest to trochę jak rozwód, po takim intensywnym byciu razem. No i pożegnaliśmy się z Marcinem, poodpoczywaliśmy od siebie, ale jestem z Marcinem bardzo blisko i bardzo mu kibicuję i robi niesamowite rzeczy. Strasznie fajnie. I ta jego droga... Byliśmy teraz razem na Eastern Design Conference w Koszycach. No Marcin jest super i się rozwija i on kibicuje nam, my jemu i spłaciliśmy jego udziały i byliśmy z Magdą we dwójkę. Piotrek w międzyczasie zaczął, pracowaliśmy z nim przy jednym projekcie, robił nam strategie do dwóch projektów i też zaproponowaliśmy Piotrkowi, żeby do nas dołączył i on, Piotrek, te udziały odkupił Marcina. No i pracowaliśmy przez kilkanaście lat razem. Trochę będzie takiej historii, ale myślę, że to jest istotne, żeby zrozumieć, jak to...
Paulina Kacprzak
Bardzo ciekawe to jest. A jeszcze, Michał, jeszcze Ci tak wtrącę trochę. Jakbyś mógł jeszcze powiedzieć, w jakie strony Wy się rozeszlicie z Rene, czyli z Marcinem, bo powiedziałeś, że mieliście trochę inne wizje. To powiedz, jaką mieliście wizję właśnie z Magdą, a jaką wizję miał Rene? W którą stronę on chciał iść?
Michał Pawlik
No, my mieliśmy takie poczucie, że to, w którą stronę studio się rozwija, tak trochę organicznie i te potrzeby jakby rynku, nazwijmy to, czyli że mamy poważniejszych klientów, trochę bardziej skomplikowane i pracochłonne te projekty, że to trzeba, że to chcemy rozwijać i chcemy być po prostu większym studiem i takim poważniejszym. A Marcin? Jego to, nie wiem, czy stresowało, czy...Nie, stresowało to nie jest dobre słowo, ale jego to nie pociągało. On nie chciał robić dużych rzeczy. To było ogólnie bardzo stresujące i odpowiedzialne, no bo do nas się zgłaszały, my byliśmy takimi młodymi designerami bez żadnego biznesowego backgroundu i się zgłaszały do nas duże firmy z Polski czy z zagranicy, żebyśmy coś zrobili. Czy chcecie się podjąć tej pracy? Oczywiście! Robiliśmy mnóstwo razy takie rzeczy, ale nie robiliśmy tego nigdy, kompletnie nie wiedzieliśmy, więc to było... No i my chcieliśmy iść w to dalej jeszcze po prostu i to rozwijać, a Marcin chciał się zająć designem, też bardziej teorią designu, tym, czym się zajmuje, takim kuratorowaniem. Marcin też jest typem społecznika, więc on taki kulturowy kontekst designu i taki researchersko-naukowy chciał rozwijać, nie chciał pracować tak dużo jak my, żeśmy też jeszcze nie wiedzieli jak, do czego to, w jaką stronę to idzie, no bo ta praca, po prostu trzeba było nad tym zapanować i tego projektowania siłą rzeczy było trochę mniej, co mi też w ogóle nie przeszkadza. Wręcz to lubię, tą teoretyczną, taką właśnie strategiczną część tych projektów. A Marcin chciał się stricte zająć tym warsztatem, projektem, chociaż też nie żeby projektować, tylko żeby spotykać się z ludźmi i rozwijać i być takim kuratorem, którym jest do dzisiaj. I teraz przewijając do przodu - Piotrek - jakiś jeden z kolejnych pomysłów, który nam zaświtał właśnie tak trochę bez myślenia, jakie będą konsekwencje tego, to otworzyliśmy hotel, Design Hotel, taki apart hotel. To była też wizja z jakiegoś... Z Magdą byliśmy na dokumentach w Kassel i tam było takie dormitorium. I to nam się strasznie podobało, myślimy kurczę, tak lubimy, bo my też z Warszawą jesteśmy bardzo mocno związani emocjonalnie i kochamy Warszawę. I ludzie nas odwiedzali z zagranicy i żeśmy tą Warszawę pokazywali. Oni mówili - Jezus, ta Warszawa jest taka niesamowita, więc to nas bardzo tak jarało i to było przyjemne, że Warszawa, która była taka syfiasta, szara, podoba się. Przyjeżdża na przykład ekipa z takiego super cool studia z Berlina, przyjechali tutaj na wyjazd integracyjny, my żeśmy im zorganizowali dwa dni takie, że oni po prostu powiedzieli, że Warszawa jest tak zajebista, że w ogóle w porównaniu z Berlinem to jest takie świeże wszystko po prostu. I to było dla nas takie, no na jakichś też trochę kompleksach tej takiej Polski, takiej szarej, biednej, że Warszawa jest naprawdę, zrobiła się super miastem, więc pomysł tego hotelu, żeby gościć i żeby pokazywać ludziom Warszawę taką autorską. I to jest pomysł, który był taką ideą i on dojrzewał dość długo, a potem nagle się okazało, że jest mieszkanie na Lwowskiej, piękne, stare mieszkanie, że możemy je wynająć Magda mówi - wchodzimy w to. Ja mówię, no dobrze, no to już żeśmy się na to szybko zdecydowali. Długo trwał remont. No i zaczęła się nowa podróż i nowy rozdział, czyli Autor Rooms. Projekt, który podzielił nas trochę tak, że my z Piotrkiem skupialiśmy się na działaniu i prowadzeniu studia, wspieraliśmy Magdę w decyzjach, ale Magda się przesunęła w stronę Autor Rooms i rozwinęła ten projekt. No to było, to było coś niezwykłego. Bardzo to był, bo już Autor Rooms niedawna nie funkcjonuje, zrezygnowaliśmy z tego i zamknęliśmy Autora. No ale przez te kilka lat działania to było coś niezwykłego. Tam ludzie przyjeżdżali z całego świata i to było magiczne miejsce. I to była zasługa w dużej mierze Magdy, która włożyła w to całe serce, zaprojektowała pięknie, ale siłą rzeczy przesunęła się w stronę Autora i to była jej nowa pasja. Oczywiście też uczestniczyła w funkcjonowaniu studia, ale my żeśmy prowadzili taką codzienność studia. No i też doszło do momentu takiego, wydarzyła się pandemia, co wstrząsnęło wieloma, każdym w jakiś sposób, każdą działalnością. No i musieliśmy zrezygnować ze studia z dnia na dzień, co też było taką rewolucją, bo Mamastudio i studio było zawsze takim centrum, że codziennie rano jesteśmy w studiu, pijemy kawę, gadamy. To było takie biznesowo-towarzyskie zawsz, społeczne przedsięwzięcie. No i tutaj nagle po prostu z dnia na dzień dzwonimy do siebie. Jest lockdown, siedzimy w domach, myślimy, kurczę, zrezygnować z Autora, nie możemy zrezygnować. Musimy oddać nasze piękne studio, bo mieliśmy też studio nad Autorem, wynajęte drugie takie samo mieszkanie, w którym było... No więc to było, był cios i Magda już w międzyczasie powiedziała, że ona tym projektowaniem takim nie jest zainteresowana, że chce się rozwijać w innych dziedzinach, czyli bardziej w Autorze i że w studiu uczestniczyć chce mniej, a z taką opcją, żeby w ogóle ze studia wyjść. No i już nie będę się wdawał w szczegóły, bo nie chcę tego rozwijać, wydłużać, bo nie wiem co radiosłuchacze, czy to jest w ogóle interesujące, ale..
Paulina Kacprzak
Zdecydowanie jest.
Michał Pawlik
No, zaczęliśmy rozmawiać o tym, że Magda, żeby odkupić też od Magdy udziały, czyli żeby Magda wyszła ze spółki, z Mamastudio. No i to po tych, to było już po 20 latach i to był proces trudny i nie pokłóciliśmy się, nie było tak, że wybuchło to, ale było to było to już tym razem bez coacha, też wcześniej mieliśmy takie, że się zastanawialiśmy, żeby ustawiać bo Autor Rooms był w ogóle taką ideą, która miała być skalowana, ale to wymagało tak dużych inwestycji i też tak dużych inwestycji energetyczno-czasowych od nas i jeszcze właśnie w międzyczasie wydarzyła się pandemia, że my żeśmy się z Piotrkiem na to nie zdecydowali, żeby rozwijać Autora na taką dużą skalę, bo to by wymagało następnych i to jeszcze w takim momencie... Pamiętacie, no to było tak, że nie wiadomo było, czy w ogóle turystyka nie padnie. No, może zabrakło nam odwagi, a może po prostu chcieliśmy zaoszczędzić siły, bo same wiecie, jak to jest z pomysłami, prawda? Jest bardzo dużo pomysłów, tylko one wszystkie mają konsekwencje, wszystkie wymagają czasu, więc są fajne rzeczy, które chciałoby się zrobić, ale teraz już od jakiegoś czasu po prostu siadam mówię dobra, ile to będzie trwało, jak długo? I z Autorem właśnie tak było, że to będzie 5 do 10 lat inwestowania czasu i energii z dużym ryzykiem, czy to wyjdzie, czy nie. Więc tak po prostu, zupełnie szczerze usiedliśmy i porozmawialiśmy - słuchaj, Magda, my chyba chcemy się skupić na studiu. I to rozstanie, czy ta transformacja, przejście, była bolesna, no bo musieliśmy z Magdą podzielić i uznać trochę jakby swoje zasługi. Było tak, że żeśmy usiedli, żeby podzielić firmę, a okazało się, że to jest coś znacznie więcej niż dzielenie udziałów, bo to dosyć łatwo zrobić, bo po prostu się wycenia, wiecie, to też jest takie nietypowe, bo to nie jest przedsiębiorstwo, gdzie są maszyny, sprzęt i stały przychód, i tak dalej, bo to się wszystko opiera na pracy umysłowej, zaangażowaniu, talencie i tak dalej, więc to jest, to się wycenia i potem się dzieli na trzy i temat jest teoretycznie zamknięty. Ale to nie jest tylko to, bo po 20 latach to jest właśnie dokładnie jak z rozwodem, że rozliczasz znacznie więcej, właśnie swoje zaangażowanie emocjonalne jakieś, więc ten podział, czy to nasze rozstanie trwało długo, no i Magda, która była moją największą przyjaciółką od czasów studiów i wspólnie przeżyliśmy, stworzyliśmy coś naprawdę niesamowitego, teraz się właściwie nie widujemy, nad czym ubolewam i Magda robi, jest super zdolną osobą i wspaniałą i robi swoje rzeczy, ja robię swoje, ale wiem, że trochę to jest po mojej stronie, że po tym rozstaniu, żeby coś z tym zrobić, rozumiecie? Nawet nie wiem, jak to powiedzieć, dlatego mówię, że to jest po mojej stronie, bo czuję, że mam jakąś, coś nie przepracowanego, czym muszę się w tej sprawie zająć i że to jest moje zadanie, a nie Magdy bardziej. Tak. No to jest tak, jak się robi coś z pasją. Tak myślę.
Aga Naplocha
Myślę, że to pokazuje, jak trudny jest to proces i jak długotrwały i że też trzeba dać sobie trochę pewnie oddechu, odczekać, co jest tym bardziej przykre, skoro ma się te relacje takie też poza pracowe. Więc pytanie, Michał, czy po tych wszystkich zmianach masz jakieś takie wnioski albo przemyślenia? Czego Cię nauczyło te 20 lat prowadzenia firmy z bliskimi osobami?
Michał Pawlik
No jakby to, co próbowałem powiedzieć może trochę nieskładnie, ale że fajnie jest chyba wiedzieć, czego się od tej pracy oczekuje, jakie mamy plany. Czyli to takie planowanie i wyobrażenie sobie, w którą stronę to idzie. Takie posiadanie wspólnego azymutu, trochę podziału obowiązków, mniej lub bardziej, prawda? Czyli kto czym się w firmie, znaczy, to jest jakby oczywista rzecz, ale to u nas było zawsze bardzo takie intuicyjne i spontaniczne. I to uważam, też jest ok, bo to też jest zaleta naszej firmy. I też na przykład to, że się adaptujemy do zmian w takiej atmosferze, to jest też dlatego, że nie jesteśmy tacy bardzo systemowi i jako organizacja, tacy jesteśmy bardziej agile, ot tak, organicznie. Więc to nie wszystko można zaplanować, nie wszystko można zorganizować, ale jednak trzeba wiedzieć, czego kto chce od tej działalności, co jest mu potrzebne, co ona mu daje i też ile jest w stanie dać. I też myślę, że to trzeba co jakiś czas weryfikować właśnie, bo ludzie się zmieniają. I dać sobie przestrzeń taką, żeby usiąść we dwójkę czy we trójkę, czy ze wspólnikami porozmawiać, no słuchajcie, co żeśmy...Wiem, że na przykład Wy, czy nie chcę mówić Wasze pokolenie, ale że Wy macie taką wysoką kulturę pracy i dużo o tym rozmawiacie i dużo planujecie. Znamy się dobrze i mi to bardzo imponuje. Myślę, że też nie można z tym przesadzić właśnie, że też nie da się wszystkiego zaplanować i zorganizować, bo to też prowadzi do jakichś rozczarowań. Nie da się zrealizować planu w stu procentach. Różne rzeczy nie wychodzą, różne się zmieniają w trakcie. Ale wracając do pytania, to myślę, że ważne jest to, żeby być po prostu na tej samej stronie ze wspólnikami, rozmawiać otwarcie, nie omijać jakichś takich trudnych tematów. Na przykład powiedzieć słuchaj, ja po prostu jestem zmęczona, zmęczony, muszę odpocząć. To jest za dużo, muszę brać na siebie... W ogóle posiadanie wspólników czy pracowanie razem daje taki, i to jest super rzecz i myślę, że na tym spółka w ogóle polega, że jedna osoba może się zmęczyć i wtedy druga prze do przodu, przejmuje trochę. I nie masz z tym wyrzutów sumienia. Po prostu jak masz siłę, to idziesz mocniej do przodu, więcej robisz, a druga osoba może trochę odpocząć. To wspieranie się nawzajem jest super i mieć takie poczucie oparcia we wspólnikach to jest super. Oczywiście do momentu, jak jedna osoba na przykład ciągnie i ma takie niewypowiedziane poczucie, że wszystko jest na mojej głowie, mój wspólnik is sloppy albo nie chce mu się, albo nie daje rady czy coś takiego, bo jak się nie rozmawia o tym, to można mieć takie, zwłaszcza, jak się jest przemęczonym i takim przytłoczonym, to też się pojawiają jakieś wspólne żale. I też jest to powiedzenie, że jak kochasz swoją pracę, jak Twoja praca jest z pasją, to nie pracujesz przez całe życie, prawda? No to ja się z tym nie zgadzam, no bo taka praca, która jest pasją i wydaje Ci się, to jest właśnie coś, co się miesza w takiego jednego wielkiego gluta, który ci zajmuje całe życie. I jeszcze wkładasz w to tak dużo serca, że jak coś w tej pracy nie wychodzi, to po prostu tak, jakby Ci życie nie wyszło. Jednak pracę trzeba umieć od życia oddzielać i umiejętnie to robić, prawda? Jeszcze jak jesteś z kimś, to jest totalnie jak w małżeństwie, jakbyś miała dziecko, że ludzie się tak w to angażują, że po prostu tracą głowę, a z drugiej strony nie da się wszystkiego z takim dzieckiem zaplanować, bo jest cały czas spontan, cały czas są działania na żywym organizmie, gaszenie pożarów i w ogóle też jest tak, że to my jesteśmy od tego specjalistami, od działania kreatywnego, takiego właśnie agile, sprawnego i też dlatego myślę, że z tą sztuczną inteligencją my zawsze będziemy potrzebni jako taki bufor między firmami, które planują i tak dalej, a tutaj nagle coś się zmieniło. Oni nie będą przecież sami jeszcze bardzo długo obsługiwać tych narzędzi AI, będą potrzebować ludzi, którzy im w tym pomogą, posłuchają o ich potrzebach, problemach i tak dalej, a my będziemy w kreatywny sposób tym zarządzać i im w tym pomagać.
Paulina Kacprzak
W ogóle super, Michał, że mówisz o tych wszystkich trudnych rzeczach, bo myślę, że rzadko tak naprawdę się o tym mówi gdzieś tam w takiej przestrzeni naszej publicznej, w tym naszym środowisku projektowym. Pewnie mówi się może w jakichś zamkniętych grupach, spotkaniach towarzyskich, ale tak na forum to myślę, że rzadko się pojawiają takie tematy, a to jest bardzo ważne. Więc w ogóle jesteśmy Ci mega wdzięczne, że dzielisz się tym, to jest super. I właśnie powiedziałaś o tym work life balance, że było to wszystko takie u Was pomieszane. To powiedz, jak, kiedy w ogóle zaczęliście o to dbać? Kiedy się zorientowaliście, że trzeba? I jak zaczęliście to układać?
Michał Pawlik
Kurcze, właśnie zastanawiam się, czy ja mogę mówić za studio, czy bardziej za siebie. Bo ja nie wiem...
Paulina Kacprzak
Powiedz za siebie.
Michał Pawlik
Bo nie jestem przekonany, czy my jako studio dbamy o nasz cały zespół. My po prostu, jest praca i my ją staramy się... I jeszcze projektanci są bardzo wrażliwymi osobami, często introwertycznymi, wiecie, bo cała większość pracy odbywa się tutaj, odbywa się w głowie i między ekranem, i krzywymi beziera czy tam Figmą, więc to jest takie bardzo, takie neurotyczne też trochę zadanie momentami, więc my staramy się wyczuwać, czy, tak sobie myślę, w jakim kto jest w stanie psychicznym, ale bardzo łatwo jest się wypalić w pracy zawodowej i nie mam poczucia, że my o to dbamy wystarczająco i tak w pełni, żeby na przykład tak jak Wy, mieć miesiąc w roku takiego sabbatical czy tam takiego resetu. Ja po prostu, jedna rzecz to jest właśnie, żeby nie realizować wszystkich pomysłów, które się ma, czyli taka sztuka odpuszczania, którą wypracowałem, co jest w sumie dosyć dziwne, ale też z czasem, wiem, że jest to potrzebne, że są takie rzeczy, które trzeba odpuścić, żeby mieć czas na... No trochę się pogubiłem, bo to jest trudne, trudne pytanie, bo ja nie mam takiego poczucia, że my w pełni o to dbamy. I ja teraz czuję, ż dla mnie sport jest ważnym sposobem odetchnięcia od pracy projektowej i od studia. I też propagujemy jakby w studiu i w ogóle myślę, że to też jest taka rzecz, która - my wiemy, bo my też razem uprawiamy sport i jest to naszą pasją. I od dawna wierzę w coś takiego, że trzeba mieć kilka takich nóżek, dwie albo najlepiej trzy nóżki, zawsze jedna niedomaga, ale na tych dwóch jakoś się utrzymasz, prawda? Więc jak się stoi tylko na pracy i to jest jedyna rzecz, która... No to jak coś tam nie wyjdzie, a to musi po prostu prędzej czy później coś nie wyjść, no to leżysz. A jak masz oprócz tego właśnie sport, też oczywiście trzeba to, nie można uciekać w sport i nie można uciekać w, nie wiem, w nic właściwie, dobrze jest o tym myśleć tak świadomie, widząc te problemy i jakoś nimi zarządzać, ale jak ma się kilka takich przestrzeni, no dla mnie rodzina, dom i moja żona i dzieci to była zawsze taka jedna ważna noga i tam cały czas coś jest nie tak, bo to jest już taka spółka, którą zarządzać się praktycznie nie da, bo tam jest po prostu tyle, każdy ma tyle samo do powiedzenia, ciągle są kryzysy, afery, więc to jest, tam jest zawsze niestabilnie, ale jest to źródło wielkiej miłości, satysfakcji i też takiego, też totalnie ciągłej zmiany. Bo jak mówimy o zmianach w studio, no to ta zmiana w związku czy w domu, no to to jest rzecz permanentna i tutaj nic, jak się nauczysz coś obsługiwać, to od razu to się zmienia już kompletnie cała ta wiedza, zmienianie pieluch, przewijanie to po prostu już tak, już wiem, jak to się robi, to sobie wszystko układam i tutaj już tych pieluch nie ma. I potem i tak to trwa właściwie w nieskończoność, bo dzieci, moje dzieci są dorosłe, ale też mam takie poczucie, że już nie mam na nic wpływu tam za bardzo jak z produktem cyfrowym. On już sam działa i się sam uczy i żyje własnym życiem, ale cały czas obserwuję, sprawdzam, monitoruję i myślę sobie, czy czekam, staram się nie dawać rad, tylko czekać, aż ktoś mnie... No więc to jest jedna noga. Druga to była aktywność czy taki czas dla mnie, bo też sport, ja nie uprawiam sportów zespołowych, bardziej takie indywidualne, więc sport, przyroda to była dla mnie zawsze taka noga, taka przestrzeń, gdzie ja po prostu byłem ze sobą, czy jakoś starałem się wyciszyć i też się uczyć nowych rzeczy, jakoś też rozwijać w różnych dyscyplinach sportu, więc to było... No i projektowanie, studio, jeszcze kiedyś taką nogą były imprezy i życie towarzyskie w weekendy, ale z tego, z tej nogi staram się powoli rezygnować.
Paulina Kacprzak
Ale bywasz, bywasz często, Michał, widzę to FOMO u Ciebie.
Michał Pawlik
Bywam, ale tak właśnie obserwuję, jako taki obserwator. Ostatnio byłem na jakiejś premierze i wytrzymałem do drugiej i sobie uświadomiłem, że chyba tak późno nie wracałem do domu, nie wiem, od kilku miesięcy autentycznie, o drugiej w nocy wracałem, myślę sobie Jezu, ale się zasiedziałem. Boże święty, jaki szaleniec.
Paulina Kacprzak
Szalony! Hahah.
Michał Pawlik
Ale już mówiłem, byłem tam z koleżankami i od pierwszej mówiłem chodźmy już, już jest pierwsza. Jezus Maria, jak my jutro wstaniemy?
Aga Naplocha
Słusznie, słusznie.
Paulina Kacprzak
Tak mówisz, Michał, że nadal masz to takie nieuporządkowane, ale później, jak opisałeś to, to tak naprawdę masz. W sensie, że te trzy nogi faktycznie widać też, jak my gdzieś tam spędzamy z Tobą czas właśnie na rowerach czy towarzysko, no to widać to, że masz to gdzieś tam zbalansowane, że nie jest tak, że siedzisz w pracy po prostu w weekendy i całymi dniami i nocami, tylko właśnie, że masz te trzy obszary, w których się poruszasz i one są zbalansowane. Więc to musiało się zmienić, skoro mówiłeś, że wcześniej pracowaliście w weekendy i po nocach, spaliście na kanapie i tak dalej w studiu.
Michał Pawlik
Nie no, to się bardzo zmieniło. To jest taka, taki proces po prostu, czas, i u mnie po prostu to nie jest tak zaplanowane i wymyślone, to się jakoś tak dzieje, ale to jest po prostu kwestia mojej specyfiki jakiejś takiej, no, charakteru i temperamentu, że to po prostu ja widzę, staram się być czujnym, co mi służy, a co mi nie służy, po różnych latach prób i błędów.
Paulina Kacprzak
Wiadomo, że zima Ci służy, bo w zimę Michała nie uświadczysz w Warszawie.
Michał Pawlik
Nie, to jest, to jest gruba przesada.
Paulina Kacprzak
Tylko latem.
Michał Pawlik
Ale to jest, bo jedną z moich takich zajawek są góry zdecydowanie i narty, i skitouring, i free ride, i w ogóle chodzenie po górach na nartach. Więc jak wszyscy tutaj zaczynają narzekać, Boże, jak robi się zimno, zaraz będzie zima i jesień, co my zrobimy? Boże, depresja. Uciekamy na Teneryfę. To ja po prostu już byłem na Festiwalu Filmów Górskich, tras narciarskich, który jest takim nieoficjalnym, Pure Powder to się nazywa, Pure Powder day. Są filmy górskie, takie ski porn po prostu, 5 godzin filmów, na których jeżdżą na nartach i tam się wszyscy, śmiesznie, bo jest całe kino takich freaków, którzy po prostu się cieszą, że jest jesień i zaraz będzie zimno. Więc już na ten event i właśnie wszyscy tutaj z przerażeniem myślą o tej zimie, a ja się z tego bardzo cieszę, bo ja lubię zimę, po prostu trzeba założyć czapkę i sweter. To jest patent na zimę.
Aga Naplocha
Tak jest. Ja też kocham zimę, kocham śnieg. Urodziłam się w grudniu i uważam, że to wspaniała pora roku. Wspaniały miesiąc.
Michał Pawlik
Syfiasta jest w Warszawie trochę zima, ale...
Aga Naplocha
No tak, ale w górach pięknie.
Michał Pawlik
Tak, trzeba wyjeżdżać.
Paulina Kacprzak
Oby był śnieg, oby był śnieg. Tego Ci życzę, Michał.
Michał Pawlik
Dokładnie.
Aga Naplocha
A chciałam jeszcze wrócić trochę do zmian i do pracowników. Już wspominałeś, że macie partnera Jacka Walesiaka. I jakbyś mógł powiedzieć właśnie osoby z jakimi kompetencjami szukaliście, albo inaczej, jakie kompetencje ma Jacek? I tutaj go pozdrawiamy i to jest okazja na laurkę dla niego. Jakie kompetencje ma Jacek, które gdzieś tam wzbogaciły jeszcze Wasze studio?
Michał Pawlik
No my się z Jackiem znamy od dawna i jesteśmy sąsiadami, tu na Mokotowie się przecinamy na ławeczkach, rozmawiamy od dawna i żeśmy się wymieniali doświadczeniami z prowadzenia studia tak along the way. Po prostu on opowiadał, narzekał, rozmawialiśmy. I tak z czasem to się tak trochę... Wyczuliśmy taką wspólną, że mamy wspólne zastrzeżenia do tego, jaką pracą jest prowadzenie studia, jakie są wyzwania z tym związane. Oczywiście śledziłem też projekty Jacka, Jacek śledził nasze, więc taki mieliśmy do siebie wzajemny szacunek i w pewnym momencie żeśmy po prostu zaczęli rozmawiać o tym, czy nie połączyć sił, bo prowadzenie studia to jest tak, że każdy ma taką romantyczną wizję, jak zaczyna pracę projektową. Wy też jesteście, w każdym razie Paulina jest projektantką, ty też jesteś projektantką, tylko cyfrową, ale że to, że będziesz malować, wyginać te obrazki, to jest takie rzemieślnicze marzenie o tym, ale potem się okazuje, że żeby ten warsztat rzemieślniczy prowadzić, jest dużo wyzwań, dużo czasu, który trzeba poświęcić na różne prace organizacyjne. Jacek już to wiedział, wiedział, że już nie chce tego robić, ale miał takie doświadczenie, że z tego chętnie zrezygnuje, wesprze nas ze swoimi doświadczeniami projektowymi i też Jacek ma taki bardzo duży talent art directorski, prowadzenia projektu, dawania feedbacku, bo ta praca u nas jest, u nas się też nie projektuje samemu, tylko pracujemy i Figma jest też, jak wiemy, rewolucją. Jest zajebista, bo po prostu wręcz latają kursory, na jednym powstaje to wspólnie, to jest niesamowita zmiana. Więc to jest praca zespołowa i Jacek tym potrafi zarządzać, potrafi dawać feedback wspierający, co jest dobre. I my o tym wiedzieliśmy i po prostu żeśmy usiedli, powiedzieliśmy sobie, słuchaj, no to może w takim razie nie chcesz już prowadzić studia, masz tego dosyć, my się jakby podzielimy się tymi obowiązkami. Wchodzisz do nas i rozwijamy to razem. I też mamy takie poczucie, myślę, Jacek musiałby to potwierdzić, że rozwijamy i że studio bardzo dostało taki... I też przez ostatni czas, w ogóle ta pandemia była takim przełomem niesamowitym na różnych poziomach, była traumą, ale już o tym się nie gada, prawda? Też żeśmy to wyparli sprawnie to doświadczenie, ale to było tak, jakby po prostu jakaś wyższa siła po prostu powiedziała, idźcie do domu, zamknijcie się tam i zastanówcie się po prostu, czy takie życie, jakie mieliście, czy Wy chcecie dalej tak żyć, tak pracować w ten sam sposób, czy może jednak coś chcecie pozmieniać, bo zwariujecie? To ja to tak odebrałem i wydaje mi się, że trochę tak przekonałem się, że nie musisz, że nie musimy się zrywać i lecieć codziennie do studia i tam odbijać karty, tylko że możemy, i u nas to też tak bardziej płynnie, że mówimy, kto dzisiaj jest w studiu, ja wpadam, ja jutro, dobra, ok, super. No to się zobaczymy, to wtedy pogadamy. To jest takie, że odzyskuje się jakby trochę czas, trochę bardziej się planuje ten czas. Można też jakąś aktywność, czy zrobić pracę wcześniej, powiedzieć - słuchajcie, mnie od 17 nie ma, pójść na rower. To była korzyść, też takie, że właśnie nie chcemy już pracować, zarzynać się. Ta kultura zapierdolu takiego, tych lat 90 też została jakoś skompromitowana. Też ten sukces, mam wrażenie, że nie jest też taką wartością już nadrzędną, że trzeba odnieść sukces, że trzeba być po prostu... Prawda? Teraz już powoli też ten celebrity culture też mi się wydaje, że się nie liczy, żeby być sławnym i zajebistym i takim po prostu monolitem wspaniałym, to też zaczynamy kwestionować. Odpłynąłem od tematu. Bo Jacek jest...
Paulina Kacprzak
Ale to jest też ciekawe bardzo, to, co mówisz, bo faktycznie teraz już nikt się nie chwali tym, że pracuje po nocach, bo myślę, że to już trochę wstyd tak naprawdę, że ktoś nie umie zarządzać swoim czasem po prostu. Wracając jeszcze, wracając do pracowników, powiedziałeś o Jacku. Bardzo to ciekawe, ale właśnie jeszcze w kwestii pracowników, to na przestrzeni tych wszystkich lat mieliście wielu pracowników, znamy wielu z nich i wszyscy mówią o Was w samych superlatywach. I to jest naprawdę niesamowite, bo nawet nie trzeba ich pytać, tylko oni sami mówią, że w Mamastudio tak się super pracowało i Michał i w ogóle. Więc po pierwsze, powiedz Michał, jak to się robi, bo to jest bardzo, naprawdę duże wrażenie to robi, jak pracownicy, Wasi byli pracownic, opowiadają o tym. No i jak też Wy sobie radzicie z odchodzeniem na przykład, bo też znamy Ciebie jako osobę właśnie taką bardzo relacyjną, która się przywiązuje do ludzi. Jak Ty sobie radzisz z takimi zmianami właśnie jak pracownicy odchodzą?
Michał Pawlik
No, po pierwsze nie wiem, czy to, oczywiście to nie były same dobre doświadczenia i czy jakbyś porozmawiała z tymi naszymi pracownikami, bywało tam na pewno różnie i też my przez te 20 lat mieliśmy trudne okresy. Były takie czasy, że się przepracowaliśmy, więc tam były dobre i złe. Też gdyby było tak cudownie, to by wszyscy w studiu zostali, a jednak decydowali się na odejście, na założenie własnych studiów czy pracę freelancerską. To w ogóle praca w takim zespole, tak blisko i robienie tego, co my robimy, wszyscy w to wkładają dużo emocji i serca, bo się tej pracy nie da wykonywać inaczej. Więc to bardzo zbliża i te trudności też zbliżają, więc myślę, że z perspektywy czasu wszyscy mówią o tym, o pracy w studio jako o czymś ważnym, bo to było takie bardzo intensywne i ja też tak to wspominam i ze wszystkimi ludźmi, którzy w studiu byli, czuję taką więź i taką jakby część zespołu jakiegoś, nie wiem, muzycznego. Że masz, że po prostu dużo przeżyliśmy. No ale oczywiście to, o czym mówiliśmy, że się studio się zmienia, rynek się zmienia, wszystko się zmienia i ludzie się też zmieniają i potrzeby się zmieniają, więc te odejścia czy takie rozejścia są taką immanentną częścią tego procesu zmiany. Więc ja już na to reaguję, my po prostu wiemy, że po jakimś czasie, po kilku latach dla każdego, każdy chce się rozwijać i w małym studiu, takim jak nasze, to się zdarza. Ja uważam, że.. Bardzo bym chciał, żeby projektanci, projektantki byli z nami jak najdłużej, albo żeby byli z nami zawsze, żeby studio się zmieniało tak, żeby było miejsce na te plany i na te wizje, ale szanuję i rozumiem to. Jeżeli ktoś musi odejść, czy tam, nie wiem, tych takich właśnie, że rozchodzimy się, czy idziemy każdy w swoją dalszą drogę było dużo. Pierwsze to było, pamiętam, że przez przypadek, nie wiem, czy trafił do mnie jakiś mail, czy przeczytałem niechcący jakąś wiadomość, która sugerowała jakby nasz projektant Kamil miał iść gdzieś do innej pracy. Ja pamiętam, że ja to po prostu przeżyłem tak potwornie i tak Magdzie i Rene o tym mówiłem, że to jest po prostu, co to będzie, co będzie z nami. Oni mówią, no słuchaj, no będzie, jak będzie, wszystko będzie dobrze, nie martw się aż tak. Potem się okazało, że to w ogóle była jakaś bzdura, że chodziło o coś innego, ale trochę tak, jakbym przeczytał maila czy SMS-a o zdradzie, wiecie, że ktoś odchodzi, że ma kogoś innego. Strasznie to przeżyłem. Autentycznie tak, jakby mnie ktoś chciał rzucić i potem no Kamil odszedł, robi swoje rzeczy i potem w międzyczasie powstały chyba ze dwa studia Hopa na przykład. To byli dwaj nasi - Marcin i Piotrek to byli nasi, super byliśmy blisko i byliśmy zżyci. I oni podjęli decyzję, że otwierają swoje studia i to totalnie, podobało im się, jak studio działa, chcieli to robić po swojemu. My żeśmy dokładnie w takim samym trybie otworzyli Mamastudio, pracowaliśmy w jakichś agencjach reklamowych czy w jakimś tam pierwszym studiu, takim digitalowym i że my nie chcemy pracować tak, chcemy to robić po swojemu, mieć swój, zbudować, rozumiesz? Mi się wydaje, że też jest tak, że właśnie przez ten work life balance ludzie się decydują teraz, żeby nie pracować, nie zakładać własnej działalności koniecznie, bo wiedzą, czym to grozi, jakie są naturalne konsekwencje, że po prostu musisz temu poświęcać bardzo dużo czasu, że na urlopie myślisz o swoim studiu, o swoim projekcie czy o swojej firmie. You gain some and you lose some i to nie jest dla każdego. Więc my też się staramy, żeby było tak, żeby studio nasze było takie super, żeby nie było gdzie przechodzić w Polsce, żeby było u nas fajnie na tyle, że dobra - zmienię studio, pójdę gdzieś. A potem - gdzie? No hmm.
Paulina Kacprzak
Dobra, strategia.
Michał Pawlik
A może tam w studio w Krakowie jestem? Nie no. Może do Gdańska? Ale nie, no... Żartuję. My bardzo szanujemy naszą konkurencję,
Aga Naplocha
Najlepiej u mamy. No właśnie. No to rozmawialiśmy bardzo dużo o przeszłości i o tym, jak to wszystko się poukładało, jak to wygląda teraz. To pytanie, Michał, czy zastanawiasz się lub zastanawiacie się z Piotrkiem a propos przyszłości Mamastudio? Czy w ogóle są jakieś takie studia inne, zagraniczne, które obserwujecie, które na przykład sprawiają, że myślicie o, za 5 lat to chcemy tak jak oni, albo za 10 lat chcielibyśmy na przykład pozbyć się Mamastudio, w sensie spieniężyć je, sprzedać i zająć się już innymi sprawami w życiu. Jak to u Was wygląda, te plany na przyszłość?
Michał Pawlik
No my tak, my właśnie robimy z Piotrem i z Jackiem takie dość często, takie rewizje. I zastanawiamy się, i śledzimy rynek i w jaki sposób studia się rozwijają, jakie się pojawiają możliwości jakby takiego rozwinięcia, poszerzenia pola kompetencji, czy działań, czy usług. Więc my jesteśmy tak na bieżąco. Jesteśmy właśnie świeżo po takich rozmowach. My mamy ogólnie zapał do tej pracy, aż mnie to dziwi, że po tylu latach my dalej jakby z taką zajawą myślimy o tym, gdzie to studio może dalej się w jakiś sposób rozwijać i cały czas widzimy, nie wiem, nawet to AI jakoś mi działa na wyobraźnię, że to jest możliwość właśnie do rozwoju czy robienia większej ilości rzeczy w krótszym czasie, sprawniej, w tym samym zespole, wiecie, że to jest opportunity, więc w tym sensie się rozwijamy. Poziom artystyczny czy designu to jest jakby inna rzecz, no bo to jest osobna jakby, tutaj trzeba śledzić, patrzeć i też są znowu rzeczy, które są modne, fajne, ale widać, że szybko się zużyją i nie chcemy, więc trzeba być czujnym, ale też dobierać te narzędzia, te środki wyrazu w taki świadomy sposób, myśląc jakby trochę w przód i w tył, a więc na najbliższy czas ja mam takie poczucie, że ja bym chciał 10 lat co najmniej jeszcze w studiu być i Piotrek ma tak samo, a co dalej nie wiem, nie mam pojęcia. Znaczy, nie wiem - to też nie jest taka rzecz, że zobaczymy, co będzie, to będzie, bo gdyby ktoś nam zaproponował kupno studia, to byśmy się nad tym zastanawiali na pewno. Były już takie sytuacje, ale to też jest rzecz, która, to brzmi wspaniale, ale to nigdy nie jest tak, że ktoś przelewa Ci kupę forsy na konto i możesz sobie ruszać w świat. Bo tak, po pierwsze ta praca, tak jak mówiliśmy, no po prostu opiera się na naszej kreatywności, naszych pomysłach. To nie jest pipeline, który można skalować, jakiś biznes po prostu, który my sobie wyjdziemy, bo jakbyśmy my z Piotrkiem i z Jackiem odeszli, to studio by przestało w ogóle funkcjonować, więc zwykle to jest tak, że ktoś inwestuje, kupuje udziały, ale z prognozą wzrostu, czyli trzeba dowieźć jeszcze przez następne 5, 10 lat czy ileś tam lat rozwój tej działalności, żeby im się to opłacało, no bo to jest, takie kupienie studia to jest rodzaj inwestycji, więc sprzedanie studia czy jakiś inwestor, no inwestor, my też nie potrzebujemy inwestora, bo nie potrzebujemy pieniędzy na rozwój, nie musimy kupować komputerów. Teraz komputery to nie jest droga rzecz, oprogramowanie, koszty, wejście w biznes nie jest takim, w tym naszym nie ma jakiejś bariery wejścia dużej, więc po prostu robimy to, co robimy i mamy zamiar to robić jeszcze przez dłuższy czas, ale tak czujnie, żeby właśnie nie przegapić jakichś zmian, czy żeby nie wypaść na jakimś zakręcie z branży, bo to też może się wydarzyć. No więc tak. Nie wiem, czy to odpowiada w pełni, ale może tak.
Paulina Kacprzak
Będziemy obserwować. Ale też powiedziałeś, Michał, właśnie, że masz taką energię do pracy i zapał. To powiedz, co Cię tak rajcuje teraz w świecie designu? A może właśnie coś Cię interesuje bardziej niż design, w ramach twojej roli.
Michał Pawlik
Bardzo, znaczy widzę, że design w ogóle strasznie jest ważny, bo ludzie też mniej czytają i trochę wracamy do takiej kultury obrazkowej i pisma klinowego, i emotek, i że te obrazki, że komunikacja przy pomocy obrazu. Dużo bardziej istotne są te komunikaty wizualne, design, że to jest istotna rzecz w naszej kulturze. Mam też takie poczucie, że świat się musi trochę zmienić, że go trzeba przeprojektować. A co mi się podoba? Ja też już nie mam cierpliwości po tych latach, żeby siedzieć i craftować projekty, ale właśnie to mi się też podoba, że są młodzi projektanci, którzy są w tym super, są zdolni, mają chęć i ciekawość tego zgłębiania tego rzemiosła i robią wspaniałe rzeczy. Więc moja rola jest bardziej na tym etapie powstawania konceptu, jakiegoś wsparcia czy doradzania, czy nawigowania tym procesem projektowania w trakcie trwania tych naszych zadań. I bardzo mi się to podoba. I też takie tworzenie takiego środowiska, czy żeby studio było takim miejscem, gdzie ludzie mogą się rozwijać, robić to, co lubią właśnie w takich zdrowych jakichś okolicznościach. To jest mój cel, myślę, że to jest w ogóle coś, co mnie jara, żeby to studio było takim miejscem, takim tyglem, gdzie ludzie przychodzą, robią, znaczy przychodzą, są, tworzą, robią i mają do tego warunki, my im zapewniamy, a my z kolei z Piotrem spotykanie z klientami czy z tymi firmami, z których mamy cały dopływ nowych tematów, jakieś pożywki intelektualnej do pracy nad tymi zadaniami, bo przychodzą nowi ludzie, robimy, właśnie teraz pracujemy z OLX czy nie wiem, robimy rebranding Kuryłowicza, studia architektonicznego. No totalnie różne są te rzeczy, spotkania z ludźmi. My z nimi rozmawiamy i procesujemy. Nasi projektanci potem zamieniają to w materialny świat właśnie designu, kolorów, kształtów, typografii. To jest zajebiste. I teraz też to, w czym widzę i co już trochę się zmienia i czym my się teraz coraz bardziej zajmujemy, to jest przedłużenie życia tych projektów, czyli przygotowywanie komunikacji, tych rebrandingów czy tej strategii marki, jak ją przy pomocy social mediów czy digitalowych kampanii promować, a też Webflow jest nowym odkryciem. Też bierzemy udział w Waszych kursach, nasz zespół, żeby zrobić rzecz, do której się przymierzaliśmy od wielu lat, a którą zawsze odpuszczaliśmy, bo projektowanie stron, projektujemy strony od zawsze, ale podzlecaliśmy, to robili dla nas zewnętrzni nasi partnerzy, bo nie mieliśmy po prostu do tego cierpliwości i trwało to bez końca. I to była taka dziubanina, której po prostu nie chcieliśmy robić. A Webflow umożliwia nam zrobienie całego tego procesu, czyli od wymyślenia marki, zaprojektowania brandingu, zrobienia komunikacji, która jeszcze prowadzi na stronę, na którą mamy pełny wpływ i możemy ten proces po prostu zamknąć. To jest super. I to jest właśnie zasługa nowych narzędzi, tej automatyzacji no i zaraz będziemy może mogli robić filmy czy animacje, które też są wymagające, bo nie chcemy rozwijać... I dzięki tym zmianom mamy możliwość, że nie musimy rozwijać, zatrudniać do każdej nowej rzeczy pięciu kolejnych osób i stresować się, że musimy wypracować jakieś gigantyczne pieniądze na koniec każdego miesiąca, tylko mamy mniejszy zespół, wspieramy się nowymi narzędziami. Tak jakoś myślę o tym właśnie, że ten rozwój nam to może umożliwić.
Aga Naplocha
Super, to powiedz, Michał, już na sam koniec opowiadałeś też dużo o studio, o tym, jak studio się rozwija. To teraz już do Ciebie pytanie stricte. Na rozwoju jakich umiejętności Ty chciałbyś się skupić w najbliższych miesiącach? I dodam, że nie musi być to coś związanego z pracą czy życiem zawodowym. Może jest coś takiego, co Ci przychodzi do głowy?
Michał Pawlik
Ja staram się, od jakiegoś czasu poszukuję wewnętrznego spokoju i próbuję mieć taką... Wiem i od zawsze po prostu straszny natłok myśli i to, że rano się budzę i moja głowa zaczyna myśleć. I że to jest coś, co ja bardzo lubiłem i co też, no nie wiem, tu gdzie jestem, rzeczy, które robię w życiu, są jakby następstwem tego myślenia i wymyślania. A teraz się zajmuję tym, żeby tę głowę wyłączać, żeby szukać, bo wiem, że bardzo jest mi dobrze, jak jestem spokojny właśnie, to, od czego zaczynaliśmy, że mogę usiąść i poczytać książkę czy pójść na spacer, co mnie śmieszyło, że Łucja uwielbia spacery. Boże, ile mamy lat, żeby chodzić na spacery? To już lepiej pójść na rower, na siłownię, albo coś działać, działać, robić. A teraz mam tak, że właśnie nierobienie, dzisiaj rano byłem na przykład na spacerze. Wyszedłem z psem. Mój pies niestety umarł ostatnio, ale chodzę dalej na spacery. To jest taki trochę, o masz, dla mojego pieska. Ale też to, że ja po prostu bardzo lubię przejść się i wyciszyć. Maciek mi kazał medytować, ale też taką praktyczną medytację, wdech, wydech, czyli też tak, żeby się skupić na... To jest w ogóle super praktyczne, taki koan, taka medytacja świecka, miękki brzuch, nie wiem, czy Maciek Wam to przekazywał. Miękki brzuch, to jest, to nic nie znaczy, ale przez to mózg się zajmuje takim właśnie koanem, czyli zamiast mówić - ale masz miękki brzuch, miękki brzuch... I głowa, zamiast wymyślać nowe projekty, zajmować się optymalizacją, produktywnością, to po prostu nie działa i... Boże, znowu się rozgadałem, ale to dlatego, że wypiłem dwie kawy też może.
Aga Naplocha
Hahaha, a propos wewnętrznego spokoju.
Michał Pawlik
Podsumuję tylko, że chciałbym mieć więcej czasu, więcej spokoju wewnętrznego, mniej gadać, więcej słuchać i być trochę... Mniej gadać, więcej słuchać, po godzinie gadania mówię.
Paulina Kacprzak
Po to tu jesteś, po to tu jesteś.
Aga Naplocha
Taki format, bardzo dobrze. Czyli zen Michał, zen Michał.
Paulina Kacprzak
Tak, to tego Ci życzymy, Michał, spokoju i niemyślenia. No i dziękujemy Ci bardzo za podzielenie się tą Twoją naprawdę ciekawą perspektywą, bardzo cenną i, no tak, bo jakby mało kto myśli tak długoterminowo właśnie, na przykład 20 lat do przodu. Mało kto myśli o rozstaniach, zakładając firmę na przykład. Więc Twoja perspektywa, myślę, że jest naprawdę niezwykle cenna. No i dlatego bardzo Ci dziękujemy i życzymy Ci niemyślenia.
Aga Naplocha
Spokoju. Tak jest.
Michał Pawlik
Bardzo Wam dziękuję. Super!
Paulina Kacprzak
Bardzo dziękujemy Wam za to, że byliście dzisiaj z nami. Notatki i linki znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/065.
Aga Naplocha
A jeśli podoba Wam się podcast, to koniecznie zasubskrybujcie go w swojej ulubionej platformie podcastowej lub na YouTube. Śmiało zostawcie swoje wrażenia w komentarzach. Na wszystkie bardzo czekamy i będziemy za nie bardzo wdzięczne.
Paulina Kacprzak
A na nowe odcinki możecie liczyć w każdy pierwszy i piętnasty dzień miesiąca. Do usłyszenia za dwa tygodnie.

ZGarnij materiały
Dołącz do społeczności 20 tysięcy designerek i designerów 🤯 i otrzymaj „Finansownik freelancera” i nasz super „Ćwiczeniownik UX’’, zupełnie za fri! 🎉 Co 2 tygodnie wyślemy Ci też newsletter pełen konkretów z obszaru product designu! 😍