O pracy z misją
Sabina Białek – projektantka, liderka, mentorka, wykładowczyni, członkini fundacji K.I.D.S, która tworzy szpitale przyszłości dla dzieci ich rodziców. Mama trójki synów, która zawsze ma jakiś projekt na talerzu.
Sponsorem odcinka jest the:protocol – serwis z konkretnymi ofertami pracy dla branży IT. Sprawdźcie theprotocol.it
Posłuchaj odcinka
📔 Książki:
🧠 Pojęcia:
- Mentoring
- Urlop macierzyński
- Wirtualna rzeczywistość dla dzieci na onkologii
- Oswajanie dzieci ze szpitalami
- Pacjentocentryzm
- Personel medyczny
- Warsztaty z dziećmi
- UX research/badania
- Wayfinding
- Design thinking
- Time management
- Leadership
- Networking
- Wolontariat kompetencyjny
- Product Owner
- Stakeholders
- UX Designer
- Makieta lo-fi
- Fintech
- Crunch
- Grooming
- Warsztaty OKR (Objectives and Key Results)
- Product Manager
- Scrum
- Agile
- Onboarding
- Empatia
- Test Gallupa
💡 Wskazówki i rady:
- powrót do pracy po urlopie macierzyńskim
- nauka leadership
💻 Firmy:
- Netguru
- Fundacja K.I.D.S
🧑 Osoby:
- Dr Marek Migdał
- Pan Pielęgniarka
📱 Aplikacje:
📍 Miejsca:
🎬 Filmy:
🔗 Linki:
Zerknij również na odcinek o drodze do bycia ekspertką projektowania doświadczeń! W tym odcinku rozmawiamy m.in. o kompetencjach, które powinni rozwijać projektanci i projektantki oraz o największych wyzwaniach, z jakimi obecnie mierzą się firmy w projektowaniu doświadczeń. 🗺️
Paulina
Cześć, Tu Paulina Kacprzak
Aga
I Aga Naplocha. W podcaście Design Practice rozmawiamy o praktycznych stronach pracy na styku technologii i designu, zarówno od strony projektowania, jak i zarządzania.
Paulina
W tym odcinku porozmawiamy o zmianie oblicza polskich szpitali dla dzieci, o empatii i wychodzeniu poza digital i o spełnianiu się na wielu polach jako designer i lider.
Aga
Naszą gościnią jest Sabina Białek — projektantka, liderka, mentorka, wykładowczyni, członkini Fundacji K.I.D.S., która tworzy szpitale przyszłości dla dzieci i ich rodziców. Mama trójki synów, która zawsze ma jakiś projekt na talerzu.
Paulina
Notatki i linki wymienione w tym odcinku znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/051. A jeśli szukacie pracy, to koniecznie sprawdźcie serwis stworzony z myślą o konkretnych ofertach pracy w branży IT, w których nie owija się w bawełnę, czyli theprotocol.it, partner tego odcinka. Na the:protocol możecie na przykład skontaktować się z rekruterem, zanim zaaplikujecie i upewnić się, czy to stanowisko jest właśnie dla Was.
Aga
Jeśli słuchacie naszego podcastu od jakiegoś czasu, to będziemy bardzo wdzięczne za wystawienie opinii na Spotify czy innych platformach. Pomoże nam to dotrzeć do jeszcze większego grona słuchaczek i słuchaczy. Z góry bardzo dziękujemy.
Paulina
Cześć, Sabina.
Aga
Cześć, Sabina.
Sabina
Cześć, dziewczyny!
Paulina
Powiedz nam na początek, jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
Sabina
Przeczytałam — to jest dobre, dobre dookreślenie, czy to była przeczytana, czy to była zaczęta, bo mam taką tendencję, że zaczynam dużo książek i czytam je generalnie symultanicznie. Ale słuchajcie, no właśnie, jakby lista tych książek i wyrzutów sumienia przy łóżku cały czas rośnie. Tak, tak, tak. Natomiast jakoś miałam taką ochotę na przeczytanie takiej bardziej luźnej książki. Nie wiem, czy czytałyście "Lekcje chemii". To jest świetna książka pokazująca trochę losy kobiety w latach 50., która mocno walczy o zaznaczenie siebie. Chemiczka. Myślę, że można ją nazwać jako taką osobę, która mocno o ten feminizm walczyła. Natomiast to nie jest w żaden sposób pokazane w taki wzniosły czy martyrologiczny sposób, tylko naprawdę z humorem pokazuje z jednej strony taką walkę kobiety, z drugiej strony takie też pójście na kompromis, taką determinację. I jest to kobieta, która oprócz tego, że jest chemiczką, w pewnym momencie, nie chcę zdradzać wszystkiego, w pewnym momencie zaczyna prowadzić program kulinarny w telewizji, tylko robi to w taki sposób, że tę swoją wiedzę chemiczną wykorzystuje podczas tłumaczenia przepisów, np. używa sformułowań typu chlorek sodu zamiast soli. I oprócz tego też jest taką osobą, która odważa kobiety, żeby podważały swój status quo. I dzięki temu tam parę kobiet wyszło z kuchni, trochę jak ja wczoraj po powrocie do pracy po macierzyńskim, żeby właśnie zajęły się sobą i żeby się skupiły na własnym rozwoju czy na tym, czym one się chcą zajmować. Naprawdę czyta się błyskawicznie. Przeczytałam to chyba w weekend. Bardzo polecam, bo właśnie pokazuje też taką, z jednej strony właśnie taką determinację kobiet, a z drugiej strony też fajnie pokazuje relacje i takie zdecydowanie wśród kobiet, a czyta się naprawdę super. Jest bardzo lekko napisana, tak że bardzo Wam polecam. Podobno jest też film, nie widziałam go, ale książka naprawdę wciąga.
Czym się zajmuje Sabina Białek?
Aga
Super! To na pewno podlinkujemy pod notatkami. Sabina, wspomniałaś tutaj już tak ukradkiem, że wróciłaś z macierzyńskiego. To pierwsze takie pytanie na temat Twojej osoby — czym się w ogóle zajmujesz? No właśnie i jak to się stało, że teraz wróciłaś po urlopie macierzyńskim?
Sabina
Więc tak. Czym się zajmuję? Generalnie jestem projektantką UX i pracuję na co dzień w Netguru, natomiast to jest jedna z, to jest moja główna praca, natomiast jestem też związana z Fundacją K.I.D.S., gdzie też swoje kompetencje UX'owe przekazuję dalej do szpitali dziecięcych. I mam też przyjemność wykładać na SWPS na studiach podyplomowych z projektowania, Product Design i na studiach UX Manager Master Class. To są nowe studia, które właśnie otworzyliśmy na SWPS. Jestem też mentorką dla studentów, więc to tak w skrócie o mnie i o moich największych inicjatywach. No tak, wczoraj wróciłam po rocznej przerwie do pracy, aczkolwiek przez ten rok właściwie to nie pracowałam tylko w Netguru, bo w K.I.D.S.'ach byłam cały czas obecna i na SWPS też. I miałam wczoraj takie trochę, myślę, że to był taki po prostu, delikatne wejście w pracę. Myślę, że dzisiaj będzie trochę gorzej albo trochę bardziej intensywnie. Wczoraj to był taki dzień, że jednak wiecie, przywitania na Slacku i rozmowy. Natomiast właściwie to trochę już mi tego brakowało, takiej dynamiki pracy, takiego jakby zostania w domu bez dzieci i takie miałam wczoraj dziwne uczucie czasem, że nikt mi na kolana nie wchodzi, nikt do mnie nic nie mówi. I to było w sumie takie z jednej strony fajne, z drugiej strony była taka trochę pustka, ale myślę, że to może jeszcze hormony mną rządzą. Natomiast ja chyba jestem takim typem osoby, która też lubi pracować, więc całkiem, całkiem, całkiem chyba też się cieszę z tego, że już wracam na swoje stare tory, a dzieci są w placówkach.
Fundacja K.I.D.S.
Paulina
Haha. W ogóle niesamowicie dużo rzeczy robisz i jeszcze na pewno Cię zapytamy o Twój sekret, bo to jest po prostu, mi się to w głowie nie mieści. Ale zanim zapytamy Cię o te sekrety, to pogadajmy o fundacji. Powiedz, czym się zajmuje Fundacja K.I.D.S.
Sabina
Słuchajcie, generalnie Fundacja K.I.D.S. oswaja dzieciom szpitale dziecięce. Myślę, że tak mogę to krótko sformułować. Generalnie wprowadzamy innowacje w dziecięcych szpitalach po to, żeby dzieciakom tam było dobrze. I raczej się staramy nie działać punktowo i krótkoterminowo, tylko strategicznie, poprzez właśnie takie skalowalne innowacje. Chcemy im budować dobre doświadczenie. Chcemy, żeby ten szpital był takim miejscem, którego one się będą bać. Jest to bardzo trudne. Jest to ogromne wyzwanie, bo to czasem jest naprawdę ogromna trauma, żeby wrócić do szpitala, na przykład na kontynuację leczenia. Zauważamy też, jak sobie obserwowaliśmy dzieciaki, że dzieciom jest łatwiej przyjechać na pierwszą wizytę, bo nie wiedzą, z czym to się wiąże. Natomiast ta druga wizyta gdzieś tam już jest obarczona jakąś taką, takim wspomnieniem, że to nie było fajne miejsce. Więc to, na czym nam zależy, to żeby dzieciaki w tym szpitalu nie czuły się tak źle. I właśnie poprzez różne innowacje próbujemy im to doświadczenie lepsze zbudować. Mamy kilka teraz obecnie takich projektów, które mam nadzieję, że fajnie też zbudują dobrą atmosferę. Jednym z projektów, to jest taki mój ulubiony projekt, to jest wirtualna rzeczywistość dla dzieciaków na onkologii, ogromny kaliber, to znaczy myślę, że ogromny kaliber w ogóle dla fundacji jako takiego przedsięwzięcia w realizacji tego projektu, bo to jest jednak technologia nie tak bardzo powszechna, to nie jest zaprojektowanie jakiejś aplikacji, tylko tutaj jakby to jest coś, co nie jest jeszcze tak bardzo powszechne na rynku. To jest też jakby zaznajomienie, zapoznanie, uświadomienie szpitala, że wirtualna rzeczywistość raz — istnieje, dwa — może pomóc, trzy — trzeba ją też jakoś tam sobie ogarnąć w tym szpitalu, więc faktycznie tutaj wyzwań mamy sporo, ale jesteśmy już, mam nadzieję, na takim ostatnim etapie przed wdrożeniem. Mocno kibicuję i po prostu strasznie nie mogę się doczekać tego. Po pierwszych testach użyteczności, które były dosłownie dwa tygodnie temu, mamy jakieś tam pierwsze insighty i widzimy taką chęć dzieci do tego, żeby zakładały okulary podczas takiego procesu czyszczenia portów dożylnych, przez które wprowadzana jest chemioterapia. Więc kaliber jest ogromny i emocje są potężne przy tym. Ale myślę, że ta satysfakcja i takie poczucie, że zaopiekowaliśmy się takim naprawdę trudnym case’em, będzie niesamowita, więc trzymam mocno kciuki, Wy też trzymajcie. Jak będziemy już gotowi, to na pewno będziemy też o tym pisać. Ale wiecie, to też jest takie fajne uczucie, że można swoje kompetencje przekazywać w miejscach, gdzie faktycznie ta potrzeba jest. Ja generalnie uwielbiam swoją pracę, uwielbiam projektować, rozmawiać z ludźmi, obserwować itd. I to mi daje ogromną frajdę. Stąd też jakby się zakwalifikowałam, ale to jest kolejny wątek, którego nie będę na razie tutaj poruszać. Natomiast niesamowite jest to, że właśnie widzi się taką realną potrzebę, na którą ja realnie mogę wpłynąć. Mam bardzo duże takie poczucie, potrzebę wpływania. To wynika z moich talentów gallupowych, że potrzebuję mieć, mieć impakt, czyli wpływ. Natomiast wszystkie właściwie moje takie poza pracowe projekty właśnie się z tym wiążą, więc myślę, że gdzieś ten Gallup do mnie zawsze puka — słuchaj, może tutaj się zaangażujesz i może ten wpływ będziesz miała większy na świat. Więc, no więc tak, to trochę o Fundacji.
Praca w Fundacji — jak to się zaczęło?
Aga
A jak to się stało, że w ogóle K.I.D.S.? Jakie były pierwsze Twoje punkty styku z Fundacją? Jak to się wszystko zaczęło?
Sabina
To w ogóle był taki bardzo wyrazisty punkt w mojej, w moim życiu, ponieważ kończąc studia z projektowania, te studia, na których teraz wykładam i prowadzę mentoringi, czyli z projektowania doświadczeń. Dokładnie w dniu, kiedy się obroniłam, przeczytałam na Business Insiderze artykuł — wywiad z Tomkiem Rudolfem, który właśnie powiedział o tym, że założył fundację. I słuchajcie, i to było niesamowite, bo potem okazało się, że Tomek jest mężem mojej koleżanki z pracy, więc ja od razu napisałam o godzinie 22:30 w sobotę do Julity i mówię: Słuchaj, ja potrzebuję się z Twoim mężem spotkać, bo to jest rzecz, w którą ja bardzo się chcę zaangażować. No i wiecie co? Właściwie to była sobota wieczór i w poniedziałek rano o dziewiątej już się z Tomkiem wiedzieliśmy. Już sobie przybiliśmy piątkę i już byłam w fundacji, więc to właściwie poszło bardzo szybko. Akurat wtedy robiliśmy takie wielkie badanie, bo mieliśmy pewne obserwacje i Tomek zainicjował fundację, bazując na własnych doświadczeniach ze szpitala dziecięcego, natomiast chcieliśmy złapać trochę szerszy obraz. Chcieliśmy zobaczyć, co tam w tych szpitalach się dzieje, więc zrobiliśmy takie duże badanie jakościowe i ilościowe, z którego później powstał raport Szpital Przyszłości. Zachęcam do poczytania sobie, później Wam też mogę go udostępnić. I właśnie w tym badaniu wyszły nam takie drogowskazy — obszary, którymi się chcemy zajmować. W ogóle to było niesamowite rozmawiać i ze szpitalem, z personelem medycznym, ale też z rodzicami. Ja tam też robiłam warsztaty z dzieciakami, które zawsze jakoś tak porywają taką swoją otwartością, takim myśleniem, o którym my nawet sobie nie jesteśmy, w ogóle nie myślimy o tym, totalnie myślimy tak bardzo, powiedziałabym, szablonowo. Wiemy o tych wszystkich problemach typu, nie wiem, kolejki do rejestracji, długie czekanie itd. Natomiast dzieci mają zupełnie inną perspektywę. Tak na szybko jeszcze przytoczę jeden taki przykład, który bardzo mi utkwił w pamięci, jak robiłam warsztaty z dzieciakami na temat właśnie potrzeb. I to było niesamowite, bo taki mały brzdąc, pięcioletni Rafałek, mówi do mnie, że wie pani co, ja wiem, że te kolejki tam są i w rejestracji trzeba długo czekać. My czasem jesteśmy tacy zagubieni w tym szpitalu i ja to wszystko wiem. Ale najgorsze jest to, jak przychodzą do nas pielęgniarki o drugiej w nocy w tych drewnianych butach, zapalają światło i mierzą nam temperaturę i ciśnienie i wybudzają nas wszystkich, a potem my nie możemy zasnąć. To światło jest takie rażące. No i słuchajcie, to były takie warsztaty design thinking, na których dzieciaki też później projektowały te rozwiązania, znaczy te rozwiązania — rozwiązania na zdefiniowane problemy. No i grupa Rafałka właśnie zajęła się tym problemem pobudek o drugiej w nocy i tych drewnianych butów, i słuchajcie, i oni zaprojektowali drona, który o tej drugiej w nocy ma wlatywać do sali, mierzyć wszystkim ciśnienie zbliżeniowo nie budząc, nie zapalając światła itd. No i jeszcze taki myk polega na tym, że pielęgniarka nie musi w ogóle wychodzić w tych drewnianych butach. Ona sobie siedzi w swojej kanciapce i na komputerze widzi temperaturę i ciśnienie każdego z dzieci. I to jest jeszcze w ogóle ultra ciche, jak to Rafałek podkreślił. No i słuchajcie, no takie pięcioletnie dziecko wymyśliło coś, o czym ja dwa miesiące po tych warsztatach przeczytałam gdzieś tam w mediach, że jeden z krakowskich startupów właśnie nad bardzo podobnym rozwiązaniem pracuje. Myślę, że Rafałek nie był świadomy tego, że ktoś w Krakowie pracuje nad takim rozwiązaniem, ale wiecie, dlatego ja uwielbiam pracować z dzieciakami i też w fundacji staramy się rozkręcić Radę Młodzieży, od której czerpiemy inspiracje. Często jak mamy jakieś projekty, konsultujemy z nimi, żeby nabrać takiego trochę, wiecie, poziomu komunikacji z dziećmi i jakby zrozumienia. Więc to jest też dla nas ważne, żeby ta perspektywa dziecka obok perspektywy lekarza i obok perspektywy dziecka była brana pod uwagę.
Aga
Świetne. Rafałek rulez!
Sabina
Rulez! Tak, tak, tak.
Rola Sabiny w Fundacji
Paulina
Powiedziałaś, że robiłaś warsztaty z dziećmi, że robiłaś badania, więc występowałaś tutaj w roli badaczki. Jakie jeszcze, czym jeszcze zajmujesz się w Fundacji?
Sabina
właściwie to ja teraz tak bardziej strategicznie działam w Fundacji na poziomie zarządu, natomiast mam też zespół UX'ów. Przede wszystkim to są researcherzy, którzy właśnie robią przeróżne badania i całkiem niedawno zrobiliśmy kolejne badanie à propos dzieci. Szpital oczami dzieci. Na razie tak Wam zdradzam tylko, bo jeszcze to nie jest gotowe. Jesteśmy już po badaniu, natomiast przed wydrukiem i przed ułożeniem raportu w całość. I to też było super doświadczenie, bo tutaj robiliśmy badanie właściwie w pięciu czy sześciu szpitalach w Polsce, więc mieliśmy zespoły w różnych miastach. Ja osobiście nie koordynowałam całym tym procesem. Tutaj Kinga i Ania świetnie to pospinały. Natomiast moją rolą jest to, żebyśmy myśleli, nie lubię tego słowa — pacjentocentryzm, ale tak chyba to najlepiej definiuje, żebyśmy byli bardzo blisko ludzi i żebyśmy też dobrze wiedzieli, jakie są problemy, potrzeby, żeby wiedzieć, co później poprawiać w tych szpitalach. Więc moją rolą jest takie przypominanie w każdym projekcie, żebyśmy gdzieś te badania robili, czy żebyśmy w ogóle szli według procesu, żebyśmy rozumieli, po co coś robimy i żebyśmy też umieli sobie wyznaczyć konkretne cele. Więc ostatnio nawet robiłam badania, nie badania, tylko warsztaty OKR-owe w każdym projekcie, żeby dobrze zdefiniować, jakie faktycznie, co my tam chcemy osiągnąć w każdym z tych projektów, żeby nam się zbudował taki, powiedzmy, korporacyjnie mówiąc, parasol z naszymi projektami, który gdzieś tam będzie się dobrze zapinał po to, żeby ten szpital dobrze oswajać też dzieciakom czy rodzicom. Tutaj myślę, że to jest taka ważna rzecz. Dziecko jest takim naszym końcowym tutaj użytkownikiem, natomiast ta perspektywa rodzica, którym również chcemy się opiekować, bo to jest tak naprawdę przedłużenie pacjenta w szpitalu, to ten rodzic tak naprawdę zarządza całym tym procesem w szpitalu, dzieckiem, i dba o niego i też ma tam swoje problemy. To też było bardzo otwierające głowę spotkanie z rodzicami, kiedy próbowaliśmy z nimi właśnie się przewarsztatować i dowiedzieć, z czym oni się mierzą w szpitalu. Oprócz takiego podejścia do choroby, co jest dla nich ogromnym wyzwaniem, to jednak jakby odnalezienie się w szpitalu, w tych strukturach, w procedurach, w całym procesie jest też bardzo wymagające, a z drugiej strony też na pewno nie pozostajemy obojętni wobec problemów czy wyzwań personelu medycznego. Z nimi też współpracujemy, z nimi też mamy jakieś projekty. I właśnie chcę pokazać, że mówiąc o tym, że K.I.D.S. oswaja szpitale dziecięce dzieciom, to ja chcę pokazać, że myślimy o tym bardzo holistycznie i z różnych perspektyw na to patrzymy.
Pierwszy projekt Fundacji K.I.D.S.
Aga
Wspomniałaś tutaj już o kilku projektach. A jaki był ten pierwszy? Kiedy rozpoczęliście prace?
Sabina
Pierwszy projekt, pierwszy taki jakby inicjujący to był raport. Natomiast później bardzo szybko wystartowaliśmy z aplikacją pacjenta w Centrum Zdrowia Dziecka, która miała pomagać dzieciakom, rodzinom, w nawigacji po szpitalu. Nie wiem, czy miałyście okazję kiedyś być w Centrum Zdrowia Dziecka. To jest moloch. To jest po prostu ogromny szpital i naprawdę trudno jest tam się odnaleźć. Zaprzyjaźniona firma, Metro Design bodajże nazywają się, zrobiła też taką nawigację wizualną, pokazując ścieżki takie najczęstsze po szpitalu. Natomiast my dzięki aplikacji zrobiliśmy nawigację po szpitalu. I faktycznie to był jeden z naszych pierwszych projektów, którym się zajęliśmy w Fundacji. A potem przyszedł Rafałek i powiedział, że oni sobie z nawigacją dają radę. Nie, żartuję oczywiście. Myślę, że to jest duży problem i to nie jest tylko Centrum Zdrowia Dziecka, bo np. szpital w Krakowie Prokocimiu też jest ogromny czy inne szpitale, więc to też jest, to są też wyzwania. Naszym wyzwaniem tutaj na pewno jest zeskalowanie tego na inne szpitale, bo jednak zrobiliśmy to, fokusując się przede wszystkim na Centrum Zdrowia Dziecka, ale też zbieramy jakby insighty, zbieramy informacje o tym, jak to teraz działa i co ewentualnie możemy tam jeszcze poprawić.
Jak nawiązać współpracę ze szpitalami?
Aga
Mhm, a jeszcze jakbyś mogła powiedzieć, jak w ogóle weszliście w kontakt ze szpitalami? No bo macie Fundację, jest jakaś grupa osób chętna do pracy, ale to wcale nie jest takie oczywiste, że szpital od razu będzie chętny, otworzy swoje drzwi i przyjmie jakieś rozwiązanie stworzone przez taką niezależną grupę osób.
Sabina
Tak, zdecydowanie to nie jest oczywiste, zdecydowanie to nie jest proste. W Centrum Zdrowia Dziecka mamy o tyle łatwo, że doktor Migdał, który jest dyrektorem szpitala Centrum Zdrowia Dziecka, jest w naszej radzie, w radzie Fundacji, więc mamy tutaj łatwość w wejściu do Centrum Zdrowia Dziecka. Natomiast często się borykamy z takimi wyzwaniami jakby na poziomie zrozumienia, co my chcemy zrobić, bo my nie przyjeżdżamy po to, żeby dzieciakom poczytać na chwilę, tylko my przyjeżdżamy po to, żeby zrobić taką, w ich mniemaniu może trochę rewolucję. My wchodzimy w ich procesy, my wchodzimy w ich systemy, do których oni są przyzwyczajeni. Często są to takie systemy, których przebudowa, zmiana, wymaga ogromnego wysiłku i nakładów finansowych, więc my też tutaj, dla nas to jest też taka, nabieranie takiej pokory trochę, że nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić, bo trochę się nam wydaje, mamy w Fundacji myślę, że bardzo dużo ludzi, którzy są idealistami. To jest super, bo myślimy bardzo wysoko i naprawdę czasem na naszych spotkaniach projektujemy takie rozwiązania, że świat byłby idealny, ale później po prostu schodzimy do tego poziomu rzeczywistości życia takiego realnego i widzimy, że to nie jest takie proste, żeby właśnie wejść i te innowacje tam wdrożyć, więc nabieramy przy tym pokory, ale też uświadamiamy, pokazujemy na zasadzie małych kroków, pokazujemy, jakie mamy sukcesy, czy np. jak właśnie, nie wiem, jak robimy ten VR, no to staramy się personel medyczny, który pracuje wokół tego procesu, wciągać w to, żeby oni to rozumieli, żeby też widzieli, jaką wartość będą mieć, jakie korzyści z tego wynikną, jak to wpłynie nie tylko na dziecko, ale na optymalizację ich pracy, co nie? Nie wiem, czy tę przepustowość dzieciaków wtedy zwiększy, czy odblokują im się kolejki, czy w ogóle w gabinecie będzie im łatwiej zarządzać całym tym procesem. Bo do tej pory w przypadku na przykład tego projektu pamiętam z naszych badań, kiedy tam siedzieliśmy na etnografii parę dni i obserwowaliśmy sobie pielęgniarkę i dzieciaki, które przyjeżdżały na wymianę czy na wyczyszczenie tego portu i pielęgniarki słuchajcie, to w ogóle, to jest dla mnie po prostu ogromny szacun dla tych osób. One jakby zarządzają całym procesem, uzupełniają dokumentację, animują dzieci, słuchajcie, jedną ręką tutaj, wiecie, coś robią, drugą ręką, gdzieś tam pokazują jakiegoś przytulaka, naprawdę to jest ogrom pracy. Jak o tym mówię teraz, to aż mam ciary jak sobie przypominam, co czuliśmy na tych badaniach. I myślę, że to nas też bardzo mocno zmotywowało do tego, żeby akurat ruszyć z tym projektem. Zgubiłam wątek, nie pamiętam, jakie było pytanie.
Aga
O tych szpitalach, jak to się z nimi współpracuje.
Sabina
Więc tak, staramy się być blisko tego personelu, żeby oni też rozumieli trochę. Ja też mam takie podejście w pracy, współpracując z biznesem, z różnymi stakeholderami, żeby ich wdrażać w cały proces od samego początku, żeby oni od początku byli uświadomieni, jaki my tutaj mamy cel, co my chcemy zrobić, jaka jest potrzeba, bo dużo łatwiej się później nad tym pracuje. Nie wiem, przykładowo z deweloperami, zanim zacznę coś projektować, to gdzieś tam na jakimś takim naprawdę Li-Fi czy opisując, rozmawiamy o tym, jaka jest potrzeba, z czego to wynika, dlaczego taki improvement chcemy zrobić, a nie na zasadzie — tutaj jest design, proszę to zaprogramować, bo to po prostu nie działa. Myślę, że — właściwie jestem przekonana — trochę też bazując na moim doświadczeniu, że jeśli cały zespół nie będzie rozumiał, co my robimy, to nie będzie tego zaangażowania, nie będzie takiej partycypacji i takiej współodpowiedzialności za to, co ma powstać. Więc też staramy się w tym szpitalu współpracować z personelem medycznym po to, żeby właśnie oni też rozumieli, w jaki sposób im to da korzyści, jakie to wartości przyniesie. Właściwie to w tym momencie myślę, że współpracujemy z większością szpitali. Mamy też team, który jest odpowiedzialny za komunikację. Gdzieś tam jesteśmy cały czas z nimi w relacjach. Budujemy, obserwujemy, ściągamy też od nich insighty. Absolutnie nie chcemy być skupieni na Warszawie. Centrum Zdrowia Dziecka jest naszym takim pierwszym szpitalem, ponieważ było nam tutaj łatwiej wystartować. Natomiast mamy dobre relacje z Krakowem, z Białymstokiem, z Łodzią, z Poznaniem. I to jest super, że szpitale też widzą szansę dla nich, żeby, żeby faktycznie coś dobrego się zadziało. Więc czasem jest to faktycznie taka praca, nie chcę tego nazywać pracą u podstaw, natomiast jest to taka praca bardziej uświadamiająca, pokazująca właśnie nasze wartości i to, co my możemy im przekazać.
Projekty już wprowadzone w szpitalach
Paulina
A mówiłaś, że ta apka jest tylko na razie dla Centrum Zdrowia Dziecka, ale współpracujecie z wieloma szpitalami. Czy jest coś, co już wprowadziliście do innych szpitali? Może jakieś zmiany większe lub mniejsze, o których mogłabyś opowiedzieć?
Sabina
Tak, tak, zdecydowanie. Mamy taki też akurat nie digitalowy, ale to myślę, że też tutaj jest dość ważne, że my nie tylko skupiamy się na digitalu, na cyfrowych rozwiązaniach, ponieważ to wszystko zależy od tego, z kim mamy do czynienia. W ogóle to było też bardzo otwierające na warsztatach z rodzicami, którzy właśnie nie do końca, może nie tyle byli nieświadomi technologii, co nie zawsze wierzyli w to, że ta technologia gdzieś tam może im pomagać. Natomiast, powiedzmy, dziecko przyjeżdżające do szpitala, nam też nie zależy na tym, żeby dziecko gdzieś tam chodziło z aplikacją, z telefonem i jakby było skupione na tej technologii. Stąd tutaj akurat ze współpracą z SWPS zrobiliśmy projekt pomocnika. Dziecko dostaje taki jakby onboardingowy zestaw z poduszką, z takim Wilkiem Emocjuszem, gdzie może wyrazić swoje emocje, jakieś tam kolorowanki. Taki zestaw trochę na zasadzie, w jaki sposób mogę zabić czas i nudę, ale z drugiej strony też mogę wyrazić swoje emocje. Więc to jest projekt, który niedawno uruchomiliśmy i teraz mam nadzieję, że uda nam się zeskalować go na inne szpitale. VR, o którym już wspominałam. Budujemy też platformę szpitali po to, żeby ułatwić rodzicom odnajdowanie się, żeby rodzice wiedzieli, w jaki sposób się przygotować, jak dojechać do szpitala, co ze sobą zabrać, jak będzie wyglądał cały proces. To jest rozwiązanie, które jest w trakcie, ale z drugiej strony mamy też takie projekty typu podcasty, z którymi wystartowaliśmy trzy tygodnie temu z bardzo znaną osobą z mediów, Pan Pielęgniarka, który prowadzi podcasty i zaprasza do podcastów osoby z branży medycznej, często ze szpitali i właśnie rozmawia na temat wyzwań. I gdzieś tam też rozmawiamy np. o komunikacji, o empatii, o takim właśnie niecyfrowym podejściu do tego doświadczenia, ale właśnie poprzez taką pozytywną komunikację. Więc naprawdę myślę, że mamy tak patrząc na różnorodność tych projektów, to jest ich bardzo dużo, są przeróżne, od aplikacji, przez VR, przez poduszkę czy Wilka Emocjusza, ale to wszystko jakby się skupia na tym, żeby dobrze to dziecko w szpitalu się odnalazło.
Paulina
Krótki przerywnik — zostawiłyśmy dla Was pytanie na Spotify. Koniecznie tam zajrzyjcie i na nie odpowiedzcie. Czekamy też na Waszą ocenę tego odcinka. Możecie ją wystawić na Spotify albo na Apple Podcast.
Co daje praca w Fundacji? O poczuciu misji
Aga
Wspominałaś dużo o tym takim odświeżającym myśleniu, otwieraniu głowy. Co jeszcze daje Ci praca w Fundacji? Jak ona się przekłada na przykład na Twoją pracę zawodową od dziewiątej do piątej?
Sabina
Ja myślę, że to jest dużym takim, dużą wartością, jaką mam, to takie poczucie, że moja praca to nie jest właśnie praca wyłącznie z digitalem i z rozwiązaniami, które mają gdzieś tam w fintechu polepszyć doświadczenie, tylko tutaj dużą wartością jest to, że ja widzę, że to faktycznie pomaga czy może pomagać w takich naprawdę grubych, realnych problemach u dzieci czy u rodziców, więc myślę, że ta satysfakcja tutaj jest ogromna. W ogóle tak mi się przypomniało teraz, jak dawno, dawno temu, jeszcze kiedy mieszkałam w Krakowie i pracowałam w mediach, pamiętam, stałam przy oknie z moją przyjaciółką i mówię kurde, Ala, wiesz co, ja muszę kiedyś pracować w jakiejś fundacji, bo ja mam za dużo energii, żeby wychodzić po ośmiu godzinach z korpo. I oczywiście lubię to, co robię, ale czuję, że ja mogę te swoje kompetencje gdzieś dalej przekazywać. I to był jakiś 2007 czy 2008 rok, ale to był jakiś taki dla mnie bardzo wyrazisty moment. No i chyba się udało to zrobić. I myślę, że jakbym tak sobie miała podsumować też, gdzie ja teraz jestem i co mnie zbudowało, to myślę, że jestem w bardzo dobrym momencie takim zawodowo, czuję się zawodowo spełniona dlatego, że gdzieś tam właśnie to, co zapukało to do mnie prawie dwadzieścia lat temu, no to teraz mi się udaje to realizować. To jest ogromna satysfakcja. Ale też myślę, że bardzo dużo uczę się empatii, uczę się takiego też patrzenia na świat, na faktycznie na duże problemy, na to, że jesteśmy w stanie grupą fajnych ludzi rozwiązywać te problemy. Na pewno się uczę też leadershipu, na którym mi bardzo osobiście zależy i myślę, że też przez te lata tutaj w Fundacji bardzo dużo mi dało wiedzy na temat tego, w jaki sposób w ogóle prowadzić zespoły, motywować ludzi. My w Fundacji mamy taki model wolontariatu kompetencyjnego, co oznacza, że nikt z nas nie dostaje za to pieniędzy oprócz Oli, która jest jedynym naszym pracownikiem i jest niesamowitym naszym tutaj ogarniaczem i projektów, ale też nas wszystkich tutaj. Natomiast właśnie gdzieś tam przez te cztery czy pięć, przepraszam, pięć lat za chwilę nam tutaj już minie, na pewno się nauczyłam takiego właśnie podejścia do tego, jak organizować zespoły, jak je motywować. I właśnie wracając do tego wolontariatu — jak ludzi zachęcać i jakby cały czas utrzymywać ich na takim poziomie energii, żeby im się chciało realizować projekty, które się często wydłużają. Ale też nauczyliśmy się, myślę, że to są też takie ważne lekcje dla nas, że w pewnym momencie, jak ludzie na przykład czują, że już jest dla nich trochę za dużo, bo to jednak jest wyzwanie pracować normalnie, pracować fizycznie na etacie te 8 godzin, a potem zaangażować się jeszcze w projekty fundacyjne, które nie są łatwe, bo jak same słyszycie, czasem to są naprawdę trudne, myślę, że też bardzo obciążające emocjonalnie, psychicznie projekty, to myślę, że to też mnie nauczyło takiego odpuszczania i takiego też jakby, takiej świadomości, że ok, pewien projekt kończymy na tym etapie z taką grupą, ale wchodzi druga grupa osób, które przychodzą z nową energią, napędzają i możemy działać dalej. I całkiem niedawno, to w ogóle też jest bardzo fajna historia. Napisała do mnie taka Kasia, która była w K.I.D.S.'ach ze 3 lata temu i w pewnym momencie poczuła, że musi się odciąć. Akurat zmieniała pracę, wiedziała, że to będzie dla niej wyzwanie i napisała do mnie taką fajną wiadomość, że nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale miałam taką bardzo miłą rozmowę, którą z Tobą przeprowadziłam wtedy, że Ty mi powiedziałaś: Słuchaj, wszystko ma swój czas i swoje miejsce. Jak będziesz gotowa, to do nas wrócisz. I mówi — ja nie wiem, czy ja jestem już teraz gotowa, ale daję znać o sobie, że może za chwilę się pojawię i wejdę z powrotem w Fundację. Więc myślę, że to też mi pokazuje taką perspektywę leadershipu, żeby obserwować i żeby też działać w odpowiednim momencie z odpowiednimi ludźmi w odpowiedni sposób, czyli po prostu patrzeć, słuchać, wspierać i dawać im przestrzeń na to, czego oni w danym momencie potrzebują. Bo jeśli my na przykład nie zgodzimy się na coś, będziemy dalej cisnąć, mówić kurczę, musimy to zrobić i z Tobą koniecznie. No to myślę, że trochę się nie uda. To trochę tak, jak pracujemy czasem na jakiś projektach, których nie chcemy robić i mamy duże ciśnienie, no to myślę, że chyba wszystkie możemy sobie powiedzieć, że wtedy ta nasza kreatywność się zamyka, bo czujemy tę presję, że musimy coś zrobić i idziemy bardzo sztampowo, bardzo szablonowo, po prostu, żeby to zrobić. Więc myślę, że tutaj to też jest taka lekcja z Fundacji. Ogromna, ogromna satysfakcja, myślę, że też fajne budowanie networkingu. Mamy naprawdę świetnych ludzi, którzy się gdzieś tam później ze sobą łączą, budują startupy czy jakieś projekty razem robią, poznają się. To jest fajne otoczenie ludzi, którym się chce, którzy są zaangażowani i którzy mają podobne podejście do życia, podobne wartości, potrafią się gdzieś tam spotkać, złapać i pójść do przodu razem. Więc dla mnie ludzie są tutaj też taką, myślę, dużą maszyną napędową, dużą wartością, którą mamy. I też myślę, że takie poczucie przynależności do jakiejś fajnej organizacji, do tego, że coś razem możemy robić, to na pewno też przemawia. Właściwie to mogłabym tak mówić bez końca o tym, co mogą K.I.D.S.'y dawać każdemu wolontariuszowi, ale może nie będę zajmować aż tyle przestrzeni.
Czy jest możliwość dołączenia do Fundacji?
Paulina
Po tym, co powiedziałaś, na pewno znajdą się osoby wśród naszych słuchaczy i słuchaczek, które będą chciały dołączyć do Fundacji, być może jako researcherzy albo designerzy. I pytanie — czy w ogóle jest taka możliwość?
Sabina
Słuchajcie, to jest właśnie druga rzecz. Fajnie, że w ogóle, Paulina, o tym powiedziałaś, bo z nami jest tak, że chętnych jest bardzo dużo. Natomiast czasem jest tak, że mamy projekty już obsadzone i ja strasznie tego nie lubię i strasznie tego nie chcę, żeby ludzie, którzy do nas przychodzili, siadali na ławkę tak zwaną i czekali na projekt, no bo później emocje, energia spada, więc to jest taki proces, którym my pewnie musimy się jeszcze trochę nauczyć zarządzać, natomiast ludzie do nas przychodzą, widać, że faktycznie jest taka potrzeba. Może to wynika z podejścia różnych generacji, z którymi teraz mamy, z którymi teraz żyjemy. Gdzieś takie poczucie wpływu i poczucie angażowania się w takie prospołeczne i odpowiedzialne projekty jest. Natomiast czasem jest tak, że my po prostu nie mamy tej pracy, to znaczy nie mamy tej pracy na przykład dla designerów, bo już jest to obsadzone, nie mamy pracy dla researcherów, bo już zespoły wystartowały. Dobrze wiedzieć, że są tacy ludzie, którzy do nas przychodzą, ale czasem faktycznie trudno jest zarządzić tą ławą i tę motywację cały czas utrzymywać. Więc nad tym pracujemy teraz, żeby się tak nie działo, że ludzie przychodzą do nas i nie mają co robić, ale też zachęcamy do takiego szerszego popatrzenia na K.I.D.S., że niekoniecznie przychodzę jako designer, niekoniecznie muszę pracować jako designer. Może zrobię coś innego w Fundacji. Projektów mamy przeróżnych masę, więc tutaj na pewno, jeśli miałabym coś powiedzieć do przyszłych naszych wolontariuszy, to żeby się nie zamykać. My czasem naprawdę robimy bardzo różne rzeczy. Na przykład, nie wiem, zapraszamy, stoimy przy drzwiach i zapraszamy ludzi na naszą galę. Albo nie wiem, rozdajemy bilety czy, nie wiem, jeździmy na jakieś kick off'y itd. ze szpitalami, więc nie zawsze to jest taka praca, która jest stricte związana zawodowo z tym, czym się zajmujemy, ale myślę, że robimy to wszystko w dobrej wierze i potrafimy czasem wziąć na siebie coś innego, żeby to doświadczenie w szpitalach polepszać.
Aga
To jeśli już ktoś jest zdecydowany i otwarty na różne zadania, to jak najlepiej się do Was zgłosić?
Sabina
Przez formularz kontaktowy. Mamy na stronie internetowej taką zakładkę czy button "dołącz do nas" i wtedy zapraszamy na naszego Slacka i tam robimy taki mały onboarding. Mówimy, jeśli widzimy, zawsze też prosimy kogoś, żeby się przedstawił, powiedział, jakie ma kompetencje i w jaki sposób może Fundację wesprzeć. Więc wtedy, jeśli mamy jakiś projekt, no to ich tam gdzieś tam łączymy z zespołem i jak kliknie, no to ten wolontariusz już działa w zespole. No ale czasem faktycznie jest tak, że musi zwyczajnie poczekać.
Droga Sabiny do UX
Aga
Super. Wątek Fundacji powiedzmy, że pokryłyśmy, chociaż tak naprawdę mogłybyśmy cały odcinek temu poświęcić. Ale też bardzo nas ciekawi jeszcze, Sabina, ta Twoja droga, Twoja droga do UX'a, bo wcześniej byłaś product ownerką. No i jak to się stało, że finalnie wylądowałaś właśnie w tym obszarze, w którym jesteś teraz?
Sabina
To było właściwie, myślę, że takie bardziej naturalne przejście. Ja gdzieś tam zawsze potrzebowałam jakiegoś takiego kreatywnego zajęcia. Pamiętam, jak pracowałam w TVN-ie i byłam product menedżerską w stacji TTV. Projektowałam stronę internetową razem z agencją zewnętrzną i bardzo dobrze to wspominam. Super mi się tam pracowało. Natomiast już wtedy czułam, to było 12 lat temu, i już wtedy czułam, że ja potrzebuję takiej pracy bardziej kreatywnej, gdzieś tam jakiegoś takiego właśnie myślenia szerszego niż pilnowania wszystkich zespołów i procesów. I tego właśnie, tej części mi cały czas brakowało. Więc wtedy, pamiętam, że wymyśliłam sobie, że będę szyć i projektować ubrania. No i zatraciłam się w tym szyciu i totalnie odleciałam. Więc właściwie to wtedy czułam trochę tak, że to staje się taką moją pracą, którą chciałabym się zajmować, ale później poczułam, że jednak to jest moje hobby i chciałabym, żeby to zostało moim hobby, żeby to nie miało takiego wymiaru biznesowego, bo bałam się, że właśnie wejdę w taki trochę tryb — nie sprawia mi to satysfakcji, tylko czuję, że to jest mój chleb i że ja muszę na tym zarobić. Więc odpuściłam sobie takie podejście. Ale to cały czas, ta właśnie kreatywność do mnie wracała. No i właśnie pracując tam przez lata jako product menedżerka, później jako product ownerka, w sumie bardzo świadomie podjęłam taką decyzję, że chcę pójść na studia, żeby sobie uporządkować całą tę wiedzę. Ja bardzo dużo czytałam, jakieś meetupy pamiętam warszawskie jeszcze przed covidem, gdzieś tam byłam na bieżąco z podcastami, więc starałam się jako product ownerka też sama dokształcać, ale czułam, że studia mogą mi dać dużo. I jak poszłam na te studia z projektowania UX i product design na SWPS, no to był dla mnie taki moment, że ja faktycznie zrozumiałam, że to jest to, co ja chcę robić. Ja naprawdę życzę wszystkim, żeby mieli takie punkty zwrotne w swoich karierach zawodowych czy w swoim życiu, żeby właśnie wejść na te właściwe tory, bo potem jakoś tak się to fajnie wszystko samo układa. Myślę, że się też tak jakby naturalnie wyłapuje rzeczy, którymi się chce zajmować. I pamiętam też takie, pracując właśnie jako product ownerka, poszłam do mojego szefa i mówię — słuchaj, Marek, wiesz co? Ja muszę dołączyć do zespołu UX'owego. A Marek mówi do mnie — ja wiedziałem, że to tak się stanie. Ja to rozumiem. Obserwuję Cię, widzę to. I jakby odblokował mi tę ścieżkę. Natomiast wśród moich kolegów z pracy, koleżanek, było takie zapytanie — ale jak to? To zazwyczaj jest odwrotnie. To UX'i wchodzą na ten wyższy poziom, na PO. Dlaczego Ty się tak chcesz zdegradować? Dla mnie to w ogóle nie była degradacja, dlatego, że ja czułam, że moje kompetencje, moje talenty są zupełnie gdzieś indziej. Może nie zupełnie, bo ja też w swojej pracy teraz wykorzystuję to, czego się nauczyłam jako ownerka, product ownerka. I myślę, że też mi to pomaga w takim holistycznym podejściu do budowania strategii UX'owej czy do zarządzania całym procesem. Na pewno masę, masę rzeczy wyciągam z tego doświadczenia product ownerki, natomiast właśnie wchodząc w rolę UX'a, ja poczułam tak maksymalny wiatr w żagle, że ja naprawdę, mi się strasznie chciało dużo rzeczy robić. I w pewnym momencie też zaczęłam sobie brać jakieś dodatkowe zlecenia, później w ogóle miałam taki moment, że przeszłam na freelance i myślałam, że to będzie takie super, ale z moją ochotą zaangażowania się we wszystko, to w pewnym momencie poczułam, że ja nie mam w ogóle przestrzeni na życie, na takie po prostu zwykłe życie. I to było dla mnie takie trochę, z jednej strony ogromnie się dużo nauczyłam, bo też świadomie wybierałam projekty, w których się chcę sprawdzić, które chcę poznać, co ja faktycznie w przyszłości będę robić najlepiej. I myślę, że też takie przeskakiwanie z różnych projektów, z różnych klientów, na różnych etapach dało mi takie poczucie, że lubię pracować na konkretnym produkcie. Chcę się skupić na przykład na jednej rzeczy, aczkolwiek ciekawią mnie różne etapy tego projektu. No ale w pewnym momencie poczułam, że to jest trochę dla mnie za dużo, że ta klęska urodzaju i taka właśnie chęć pociągnięcia za wszystkie ogony to jest dla mnie trochę za dużo, stąd może właśnie takie moje zjeżenie na głowie. I zaczęłam wtedy, pojawiła się wtedy oferta z Netguru i weszłam do Netguru i tam właściwie to też mamy różnorodne projekty na różnych etapach, z różnymi klientami, więc realizuję sobie tę potrzebę, natomiast myślę, że w taki bardziej uporządkowany sposób, czyli mam te osiem godzin i po tych ośmiu godzinach mogę po prostu zamknąć komputer i albo zrobić coś innego, albo pójść sobie pobiegać, albo po prostu spędzić czas z moimi czterema facetami. Hehehe.
Wpływ doświadczeń product ownerskich na pracę w UX
Paulina
A powiedz jeszcze jak te doświadczenia product ownerskie przełożyły się na Twoją pracę UX'ową? Co wyciągnęłaś z tych doświadczeń?
Sabina
Na pewno taka świadomość dla mnie jako dla UX'a, że nie pracuję sama w teamie, że jednak jest team developerów, analityków, ludzi z marketingu często, którzy pracują w zespole, czy też product managerów, czy business ownerów, więc taka świadomość pracy w zespole, czy w Scrumie nawet, czy Agile, to na pewno jest coś, co wyciągnęłam przede wszystkim z tej pracy mojej jako product ownerki, ale myślę, że też właśnie to, o czym wam mówiłam wcześniej, czyli takie angażowanie zespołu od samego początku, to na pewno też. To też jest rzecz, którą wyciągnęłam z mojego poprzedniego doświadczenia. Ja też zawsze się starałam dobrze komunikować z całym zespołem, bo miewałam trudne tematy, trudne projekty, tak trudne technologicznie i do zrozumienia dla takiego zwykłego użytkownika, więc stąd też ja mam taką tendencję do drążenia tematu, jakby nie mam, nie jestem spokojna, dopóki czegoś nie zrozumiem. Stąd też na przykład na jakichś nie wiem, groomingach czy naszych planning, czy w ogóle na jakiś takich kick offach, zawsze zadawałam dużo pytań i sobie zapisywałam jeszcze kolejne pytania, które mogę zadać za chwilę, żeby dobrze zrozumieć. I myślę, że to też mnie nauczyło właśnie takiego pogłębiania tematu. Może bardziej od strony technologicznej, żeby też dobrze się skomunikować z developerami, jak już zaczynamy coś projektować. Więc myślę, że to są takie główne chyba cechy, które z product ownerki sobie przekleiłam na designerkę.
Jak znaleźć czas na łączenie tylu ról?
Aga
Mhm. Wspomniałaś o tym, że masz czterech chłopaków u boku, że jest Fundacja, są studia, mentorowanie, to, Sabina, jak to się dzieje, że znajdujesz na to wszystko czas? Jaki jest Twój sekret?
Sabina
Ja nie wiem naprawdę, czasem się zastanawiam nad tym, bo ja często dostaję takie pytania, ale ja mam dużo energii i wydaje mi się, że też to jest taka kwestia, nie chcę tego tak nazywać, takiego dobrego time managementu, bo to tak brzmi źle i nie wiem, czy tak do końca w to wierzę, ale czasem faktycznie jest tak, że ja z zadyszką i to taką autentyczną zadyszką, ja czuję, że ją mam i mówię do mojego męża czasem, że Boże, znowu sobie wzięłam za dużo rzeczy na głowę. I tak wiecie, ja po prostu potrzebuję przez 15 minut to powiedzieć, że ja wzięłam za dużo, ja wiem, że wzięłam za dużo i ja już naprawdę mogłabym sobie np. odpuścić szkołę i angażowanie się w rady rodziców. Ale jak sobie to powiem, to mi się na przykład zaczyna układać, że dobra, to ja zrobię teraz to, tu sobie to ułożę tak, tu sobie ułożę tak, aczkolwiek myślę, że tutaj dla mojego męża wielkie ukłony i podziękowania za to, że on mi też na to pozwala i że jest ojcem też dla dzieci, takim myślę świadomym i równorzędnym z matką, bo na pewno bardzo, bardzo mnie wspiera i bardzo mi też kibicuje i pozwala na te moje szaleństwa, że ja muszę zrobić ogród w szkole, bo przecież nasze dzieci muszą mieć ogród i muszą wiedzieć, że poziomki nie rosną w tych papierowych kubeczkach, które można kupić na bazarze, tylko że to są, trzeba o nie zadbać, czy o jarmuż, czy o pietruszkę. Więc ja myślę, że ja mam dużo energii i nie wiem, skąd ta energia się bierze, bo ja nie biorę niczego. Natomiast dziewczyny, ja po prostu lubię chyba mieć takie poczucie wpływu, tak jak Wam mówiłam na początku i stąd mi się tak jakoś, no czasem z wyzwaniem, ale myślę, że jakoś tak udaje mi się to gdzieś tam połapać. Czasem jestem faktycznie zmęczona i nawet ostatnio w K.I.D.S.'ach też mówiłam, słuchajcie, ja muszę trochę zwolnić i ja muszę trochę zrobić sobie jakąś przerwę. Ale właśnie to jest to, że ja to powiem, ale ja za chwilę myślę sobie dobra, to trzeba zrobić teraz to, tutaj ten zespół trzeba tak, a to musimy jeszcze zrobić tutaj i te warsztaty mamy nieskończone, to musimy tutaj to dokończyć. Ja takim po prostu jestem człowiekiem, że ja lubię, lubię być aktywna i myślę, że tak zawsze gdzieś tam we mnie pukało, że może jeszcze to. Aczkolwiek jedną z książek, pytałyście mnie na początku o książki, o książkę, którą przeczytałam, to jednym z takich wyrzutów sumienia, który jest naprawdę na topie tych wyrzutów sumienia, to jest "Esencjalista". To jest książka, którą dostałam parę lat temu od mojej dobrej koleżanki, która mi powiedziała: Patrzę na Ciebie, obserwuję Cię, musisz to przeczytać. Ja, Inga, przepraszam, nie przeczytałam tego jeszcze. Trochę się bałam przeczytać, bo bałam się, że zwolnię i że w ogóle przestanę robić inne rzeczy. Więc miałam takie — kurde, nie mogę tego przeczytać. To w ogóle książka, która mi zablokuje moje życie, w ogóle zrobi rewolucję, ja się nie będę z tym zgadzała. Natomiast tak, zaczęłam to czytać, więc myślę, że też wchodzę na jakiś taki większy poziom dojrzałości.
Paulina
Ja też właśnie mam tę książkę na półce, więc możemy się później wymienić wrażeniami. Jeszcze nie, jeszcze nie, mam na półce, w aplikacji czeka, czeka w kolejce. A powiedz, bo skręca mnie z ciekawości — ile godzin śpisz w nocy?
Sen jest niezbędny!
Sabina
Słuchajcie, śpię ostatnio bardzo dużo, ponieważ się wyładowuję, nie wiem, może to już starość, a może faktycznie takie intensywne, intensywne dni. Ja naprawdę chodzę spać 22 - 23 i wstaję 6:45.
Aga
Ja tak samo!
Sabina
No, high five! Super, słuchajcie, naprawdę uważam, że sen — to tłumaczę moim dzieciom, które też mają jakąś taką energię, nie wiem po kim, ale tłumaczę to właśnie moim dzieciom, że sen jest niesamowicie ważny, bo następnego dnia, jeśli się nie wyśpisz, to nie jesteś w stanie się na niczym skupić, jesteś rozlazły i nie będziesz mieć dobrych efektów czy dobrego po prostu takiego zwykłego dziennego doświadczenia. Jak to brzmi... Natomiast myślę, że śpię dużo. Natomiast pamiętam takie momenty, że ja trochę jak robot — dwunasta się zawsze kładłam, północ i wstawałam o szóstej, czyli spałam sześć godzin, ale to mi wystarczyło. I myślę, że to było okay na tamten czas. Natomiast teraz ja potrzebuję tego snu na pewno dużo więcej i u mnie nie ma czegoś takiego w tym momencie, jak odkładanie na później, że ja to zrobię, jak położę dzieci spać. Absolutnie to się nie udaje, bo ja kładę dzieci spać, i ja kładę siebie spać, więc zazwyczaj wtedy już tylko jakaś medytacja czy jakaś taka wyciszająca joga. I to jest jedyne, co mogę zrobić. Kiedyś faktycznie moje życie polegało na tym, że kończyłam pracę 16 - 17, później był czas z rodziną do tej 21 i od 21 do 24 ja coś jeszcze robiłam, jakiś projekt, jakieś coś tam, wiecie, po prostu bardzo aktywnie. Ale teraz myślę, że dojrzałam i zestarzałam się do takiego momentu, że ten sen wygrywa.
Aga
Brawo! To piękna myśl i chcemy to kultywować. W tej branży, gdzie tak się promuje właśnie to siedzenie po godzinach i crunch itd., to sen — tak, piękne.
Sabina
No, dokładnie tak. Teraz promujemy sen, zdecydowanie.
Talenty Gallupa
Aga
Powiedz jeszcze Sabina, bo wspomniałaś o tym, o tych talentach Gallupa i o tym, że lubisz mieć poczucie wpływu, zależy Ci na tym. To jakie jeszcze inne talenty pamiętasz ze swojej listy?
Sabina
Maximizer, co oznacza, że ja rzadko odpuszczam i jak już jesteśmy na finiszu, to ja mówię — a może jeszcze zrobimy to? Tak. Mam też Woo, z czego mój mąż się zawsze śmieje. To jest taki taki talent, który mówi o tym, że lubię dużo mówić, lubię mówić o tym i mam jakąś taką zdolność też opowiadania i robienia takiego trochę większego show wokół rzeczy, które robię. Lubię też komunikować o tym, co robimy, bo myślę, że to też jest jakaś tam część naszej pracy, żeby z jednej strony chwalić, a z drugiej strony pokazywać, gdzieś tam budować jakieś benchmarki. Influencer — to na pewno. I co tam jeszcze? I Activator — to jest też moja duża cecha. Tak, ja mam takie, najwięcej mam energii na początku, kiedy muszę ustawić wszystko sobie czy zespołowi pomóc wystartować, połączyć wszystkich, gdzieś tam te kropki złapać. Jak zaczyna już projekt toczyć się własnym życiem, to ja trochę sobie schodzę na dalszy plan. Aczkolwiek mam też taki niepokój, jak coś się wydłuża, więc wtedy wchodzę i gdzieś tam próbuję zmotywować, jeszcze do tego maximizera tam podkręcić, więc tak. To są takie moje główne. Wszystkie są z żółtej, z tej influence kategorii.
Doświadczenia związane z powrotem do pracy po urlopie macierzyńskim
Paulina
Super. A powiedz jeszcze, bo właśnie mówiłaś o tym macierzyńskim, że wróciłaś wczoraj do pracy. Jakie są w ogóle takie Twoje doświadczenia? Bo to już jest trzeci raz, jak wracasz do pracy po macierzyńskim. Cały czas jesteś bardzo aktywna zawodowo i wiele kobiet ma obawy na temat tego powrotu, na temat samego macierzyńskiego. Jakie są Twoje doświadczenia?
Sabina
No właśnie ja myślę, że te obawy są uzasadnione, bo gdzieś tam — inaczej — powiem, przytoczę tutaj moje własne doświadczenie, kiedy po Witku, po drugim moim synu wracałam do pracy. Pamiętam pierwsze spotkanie z klientem. Naprawdę trudny projekt, bo robiliśmy repozytorium dla multimediów w takim, w dużej mediowej firmie. I pamiętam moje pierwsze spotkanie. To był jakiś pierwszy czy drugi dzień, naprawdę bardzo szybko to poszło. Słuchajcie, ja siedziałam na tym spotkaniu i myślę sobie kurde, o czym oni mówią? Próbuję to połapać, próbuję się zmusić, żeby zadać jakieś mądre pytanie, ale totalnie nic, absolutnie nic. I wiecie, miałam takie poczucie takiego wycofania, że Boże, może ja jednak powinnam wrócić do kuchni i może nie pracować. To było trudne, takie przełamanie się, myślę. Natomiast myślę, że to jest naturalne i chyba też dużą rolę tutaj odgrywa firma, do której się wraca. Czy daje Ci taką przestrzeń na to, żeby zrobić sobie taki, taki powolny onboarding, jaki ja sobie wczoraj pozwoliłam zrobić w Netguru, że dałam sobie czas na to, żeby przeczytać jakieś zaległe newsy, żeby pogadać z ludźmi, żeby się zaznajomić z projektami, jakie mamy, a nie na zasadzie — dobra, wchodzę i zaczynam pracować i już koniec, bo po prostu już jakby ten taki switch 180 stopni i idziemy od razu do pracy? Myślę, że to jest też taka dojrzałość firmy, która ci pozwala na to, żeby właśnie tak było. Naprawdę myślę, że takiego dnia też potrzebowałam. Bałam się trochę tego. Gdzieś tam w niedzielę zaczęło mi trochę w żołądku być ciepło. Natomiast myślę, że dało mi to takie fajne poczucie, że gdzieś tam wchodzę w takim trybie wolniejszym i chciałabym, żeby tak w innych firmach też to wyglądało, że jest przyzwolenie na to. Myślę też, że ogólnie takie ułożenie sobie jakiegoś takiego, powiedzmy, harmonogramu dnia pomoże też wejść, że to nie będzie takie rzucenie się na żywioł i jakby taka burza z rzeczami, które — Boże, tu trzeba dzieci zaprowadzić, tutaj to — tylko spróbować zastanowić się chwilę nad tym, jak ten dzień może wyglądać, co by Ci tutaj pomogło taki dzień zaplanować, ale też myślę, że na pewno — to tak jakby wracając z kolei do książki, którą przytoczyłam na początku, że musimy myśleć o sobie i myśleć o tym, że jednak praca na macierzyńskim to jest przeogromny, przeogromna odpowiedzialność, przeogromny wysiłek i myślę, że nieporównywalny do żadnej innej pracy, bo tu jesteśmy odpowiedzialni za dziecko, za rodzinę, za żywe istoty, za to, że po prostu czasem od tego Twojego nastawienia i od Twojej organizacji zależy tak dużo, więc jakby jeśli Ty coś przykładowo spieszysz, przepraszam za słowo, w macierzyńskim czy tam, nie wiem, będziesz miała takie poczucie, to na pewno to będzie miało dużo większy rezonans, niż jak coś spieprzysz w jakimś projekcie. Więc myślę, że to na pewno kobiety powinny o tym myśleć, że jednak z takim doświadczeniem rocznym czy jakimkolwiek w macierzyństwie nie mają szansy na to, że coś się może nie udać. Bo ja na przykład wiem, że mnie moje życie własne i tutaj zarządzanie naszą komórką domową czy tymi moimi chłopakami to jest takie ogromne doświadczenie w całym leadershipie, bo patrząc na to, z czym my się tutaj wiążemy, jakie problemy rozwiązujemy i przez różnorodność tych problemów od 42-latka, skończywszy na 10- czy 12-miesięcznym dziecku, no to są ogromne wyzwania, więc to jest ta wartość, to jest to, czego możemy się bać, a nie powrotu do pracy. Jeśli pracodawca nie potrafi tego uszanować, to niestety, shame on them. Ja nie widzę powodu do tego, żeby nawet o tym jakoś mówić, bo uważam, że to powinno być naturalne pozwolenie kobiecie na taki zwykły onboarding i na to, żeby miała czas się wdrożyć na spokojnie.
Jak uczyć się leadershipu?
Aga
Wspomniałaś o tym leadershipie. Super, bo tu zrobimy od razu taką klamrę, bo chciałyśmy Cię też zapytać o to, jak się uczyć leadershipu. Bardzo często wspominasz o tym, że to motywowanie ludzi, zarządzanie, też wiemy, że sporo designerów chce iść dalej i podjąć kolejne kroki. Więc jakie Ty rady byś miała dla osób, które interesują się tematem, ale trochę nie wiedzą, w którą stronę iść? Jak się tego uczyć? Jak Ty tego uczysz?
Sabina
No właśnie ja myślę, że to jest przede wszystkim otwartość na słuchanie, na obserwowanie, na to, żeby być blisko innych ludzi. Myślę, że to jest taka cecha, która trochę dla mnie determinuje pojęcie leadershipu. Bo jeśli nie masz tego fokusu na drugą osobę, jeśli nie masz tego takiego właśnie otwartego słuchania, to będziesz szablonowo traktować ludzi. To co ja się staram zawsze robić, jak myślę o moich zespołach, to takie spersonalizowane podejście. Ja mam zawsze taki przykład tutaj, którym się posługuję, ścieżki zawodowej - oczywiście awansując juniora na regulara czy seniora itd., leada, są pewne rzeczy, które musimy umieć merytorycznie i musimy po prostu być przygotowani od takiej strony technicznej do tego, żeby podjąć pracę jako senior na przykład. Natomiast to jest jedna ścieżka, ale od tej ścieżki odchodzą jakieś nasze własne, nasze wrodzone talenty, nasze kompetencje, które nie do końca pokazujemy, nie do końca jakby je też wykorzystujemy w tej pracy designera. I myślę, że właśnie lider, umiejętnością taką lidera, którą powinien mieć, to jest to aktywne słuchanie i takie przyglądanie się. I zdarzyło mi się wśród kilku osób już znaleźć takie kompetencje gdzieś na zasadzie rozmowy, takiej zwykłej rozmowy na one to one, gdzie sobie rozmawiamy jakby w ogóle o czymś, co robimy i takie właśnie wyłapywanie, na przykład, nie wiem, jaka była sytuacja u mnie w zespole taka, że Magda przyszła i mówi słuchaj, wiesz co przychodzi do mnie, nie wiem, już nie pamiętam to powiedzmy Piotrek i często mnie o coś pyta. Jak tam, nie wiem, co by ona zrobiła na tym etapie designu albo nie wiem, czy może mu poradzić, jak zaprojektować testy użyteczności itd. No więc okazywało się, że Magda takich spotkań gdzieś tam z boku miała trochę. Ja mówię - Magda, słuchaj, widzę, że to Ci sprawia przyjemność i widzę, że masz z tego frajdę. Widzę, że też umiesz to robić i umiesz przekazywać tę wiedzę dalej, bo ta osoba do Ciebie wraca, czyli zbudowałaś sobie taką też myślę, że zaufaną relację, to może zrobimy z tego coś większego. Tu oczywiście wchodzi od razu ten maximizer influencer u mnie, natomiast mówię, słuchaj, no to może uruchomimy program mentoringowy u nas w firmie, może więcej osób będzie miało takie potrzeby, żeby się gdzieś tam rozwijać, a z drugiej strony może więcej osób takich jak Ty będą miały ochotę dzielić się tymi kompetencjami. No i jakby, wiecie, po nitce do kłębka okazuje się, że właśnie to był zalążek do tego, żeby stworzyć program mentoringowy w Netguru, gdzie właśnie łączymy ludzi, którzy chcą się tam nawzajem rozwijać jako mentee i jako mentorzy. Oczywiście wszystko na korzyść procesu i współpracy z klientem, bo to wpływa oczywiście później na nasze kompetencje i je rozwija, więc wydaje mi się, że właśnie takie aktywne słuchanie i takie aktywne i takie personalne też podejście do drugiej osoby, myślę, że tutaj leadership jest bardzo mocno też powiązany z empatią, to myślę, że bez tego absolutnie ciężko będzie zbudować jakąś zaufaną relację. Dawanie przestrzeni. Ja też bardzo cenię sobie transparentność i w przypadku, kiedy ja jestem dla kogoś liderem, ale też takiej transparentności oczekuję od moich liderów, wydaje mi się, że to bardzo dobrze buduje też relację i taką szczerość i otwartość. Wiadomo, jak jest w życiu, bywa różnie. Nie na wszystko zawsze mamy wpływ, ale rozmawianie o tym i pokazywanie jak jest naprawdę z pewnością gdzieś tam na pewno dobrze taką relację podbija. Myślę, że też odpowiedzialność. Ja mam duże poczucie odpowiedzialności i na pewno bym też zachęcała do tego, żeby z jednej strony mieć odpowiedzialność, ale z drugiej strony, żeby mieć taką odwagę. Tu mi się od razu przypomina książka Brene Brown "Odwaga w przywództwie". Dziewczyny, zmasakrowałam tę książkę jeśli chodzi o jej fizyczny look po prostu jest popisana, poprzyklejane karteczki, a moje dzieci, jak tylko mówię Brene Brown to po prostu chórkiem odpowiadają: odwaga w przywództwie! I ta książka, słuchajcie, ta książka u mnie bardzo długo leżała i tam się gdzieś przez kanapę, stół i fotele przewijała, ale też myślę, że właśnie dała mi takie, pozwoliła chyba wystartować dobrze w tym przywództwie i w tym leadershipie, gdzie właśnie dużo jest na temat tego, żebyśmy obserwowali, żebyśmy byli dla ludzi, a nie tylko gdzieś tam obok nich. Nie bądźmy takim liderami, do których przychodzi się i od razu dostajesz wskazówkę i rozwiązanie, tylko ja staram się zawsze zadawać pytania tak, żeby wzbudzić i odpowiedzialność u tej drugiej osoby, ale też żeby ta osoba sama na to wpadła, bo wtedy większe na pewno zaangażowanie u niej będzie. Jedną rzecz jeszcze mogę tutaj polecić, "Dwunastu gniewnych ludzi". Świetny film, który też pokazuje, to bardzo stary film, czarno biały, w ogóle to jest też fajnie wrócić sobie do takich filmów w czasach, w których my teraz żyjemy i co oglądamy w kinie. Ten film poleciła mi już też wspomniana tutaj dzisiaj Julita, który właśnie pokazuje czym jest leadership i czym jest takie podważanie statusu quo, że nie zawsze, właściwie nie zawsze - nigdy nie zgadzajmy się na to, co przyjmujemy. Zawsze zadawajmy pytania, drążmy, nie zostawiajmy tego bez takiego pogłębiania tematu, bo bardzo łatwo jest wpaść w jakąś pułapkę. I myślę, że to jest też taka moja rada, może inspiracja bardziej, żeby właśnie zadawać pytania, nie zgadzać się i drążyć, bo to też pokazuje nas, liderów, jako osoby, które są dojrzałe i myślą o tym, co faktycznie się wokół nich dzieje, a nie przyjmują coś bezkrytycznie.
Aga
Piękne, piękne rady.
Paulina
Podlinkujemy.
Plany Sabiny na najbliższe miesiące -rozwój umiejętności
Aga
Tak, super rekomendacje. Sabina, to na sam koniec, tak się fajnie to wszystko spina, bo dużo opowiadałaś właśnie o tym rozwijaniu siebie, o słuchaniu, o uważności. Na jakich umiejętnościach Ty chciałabyś się skupić przez najbliższe kilka miesięcy?
Sabina
Słuchajcie, ja cały czas na pewno chcę ten leadership u mnie rozwijać. I myślę, że Brene Brown już może mi tutaj odpuścić, bo się z nią bardzo dobrze zakolegowałam poprzez jej książki, czy TED'y, czy filmy. Natomiast na pewno chciałabym w tę stronę pójść, właśnie w stronę leadershipu w designie, więc to jest taki mój cel, może nawet na ten rok, mam jakieś też plany z tym związane. Natomiast nie chcę tutaj jeszcze nic mówić, bo nie chcę zapeszać niczego. Natomiast tak, zdecydowanie to jest ten obszar, w który ja bym teraz chciała pójść.
Aga
Super! To trzymamy kciuki bardzo mocno, żebyś miała czas i przestrzeń, no i żeby powrót do pracy był takim miękkim lądowaniem w tej rzeczywistości.
Sabina
Dzięki, zaraz się zaloguję u mnie na Slacka, zobaczymy co tam się dzieje.
Paulina
Tak, i żeby Esencjonalista, Esenco- Esencjalista
Aga
Esencjalista
Paulina
Żeby Esencjalista nie pokrzyżował Ci planów za bardzo.
Sabina
To ja sobie jeszcze tę książkę odłożę.
Aga
Haha. Może w przyszłym roku.
Sabina
To będzie plan na przyszły rok. Dzięki, dziewczyny, super się rozmawiało!
Aga
Dzięki wielkie!
Paulina
Dzięki wielkie!
Paulina
Bardzo dziękujemy Wam za to, że byliście dzisiaj z nami. Notatki i linki do tego odcinka znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/051. A sponsorem tego odcinka jest the:protocol, czyli serwis z konkretnymi ofertami pracy dla branży IT. Sprawdźcie theprotocol.it.
Aga
Czekamy też na Wasze komentarze odnośnie wrażeń. Możecie je zostawiać na YouTube, na Spotify czy na Apple Podcast. Za wszystkie będziemy bardzo wdzięczne.
Paulina
A na nowe odcinki możecie liczyć w każdy pierwszy i piętnasty dzień miesiąca. Do usłyszenia za dwa tygodnie!
ZGarnij materiały
Dołącz do społeczności 20 tysięcy designerek i designerów 🤯 i otrzymaj „Finansownik freelancera” i nasz super „Ćwiczeniownik UX’’, zupełnie za fri! 🎉 Co 2 tygodnie wyślemy Ci też newsletter pełen konkretów z obszaru product designu! 😍