Zamień ten tekst na URL Webhooka

👂
Posłuchaj
🍿
Obejrzyj
✏️
Notatki do odcinka

Sponsorem odcinka jest the:protocol – serwis z konkretnymi ofertami pracy dla branży IT. Sprawdźcie theprotocol.it

📔 Książki:

  • Seria książek „Bułeczka” Sara Ohlsson, Lisen Adbage

🔗 Linki:

👤 Osoby:

💻 Firmy:

  • True Love Cycles

👤 Wspominane stanowiska:

  • Frame builder – „Bob budowniczy” ram

🧠 Pojęcia:

  • Projektowanie produktu fizycznego
  • Marketing Szeptany
  • Historia Marki
  • Identyfikacja wizualna
  • Bike fitting
  • Customowe rowery
  • Ścieżka nauki projektowania roweru

💡 Wskazówki i rady:

  • O prowadzeniu marki rowerowej / manufaktury
  • Dla kogo są rowery?
  • Pozyskanie pierwszego klienta
  • Stworzenie pierwszej ramy dla siebie
  • Źródła klientów
  • Podejście do klientów
  • Odkrywanie swojej okolicy na rowerze
  • Gdzie jeździć na rowerze w Warszawie?
  • Jak wygląda proces projektowy podczas tworzenia roweru?
  • Ile trwa produkcja ramy roweru?
  • Ceny rowerów customowych
  • Błędy pracy z klientem
  • Organizacja pracy

🔧 Narzędzia:

  • Rhino3D
  • SolidWorks

📝
Transkrypcja

Paulina

Cześć! Tu Paulina Kacprzak.

Aga

I Aga Naplocha. W podcaście Design Practice rozmawiamy o praktycznych stronach pracy na styku technologii i designu, zarówno od strony projektowania, jak i zarządzania.

Paulina

Trochę tak spontanicznie wyszło, że w tych letnich odcinkach trochę odchodzimy od projektowania cyfrowego. Dodajemy nieco urozmaicenia poprzez produkty fizyczne. I tak w zeszłym odcinku rozmawialiśmy o książkach, o komiksach, a w tym odcinku będziemy rozmawiać o rowerach! Porozmawiamy o tym, jak prowadzi się małą, rzemieślniczą firmę w Warszawie, produkującą rowery, o projektowaniu customowych ram, o rodzajach rowerów, o technicznych niuansach i o czerpaniu frajdy z jazdy na rowerze.

Aga

Naszym gościem jest Jan Lutyk, absolwent wzornictwa na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, projektant produktu fizycznego, który prowadzi True Love Cycles, czyli firmę produkującą customowe rowery. Janka znamy ze wspaaaniałych wypraw rowerowych. Janek też super opowiada o różnych rowerowych niuansach, o czym sami zaraz się przekonacie. No a my jesteśmy też wielkimi fankami tego, co projektuje Janek.

Paulina

Notatki i linki wymienione w tym odcinku znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/032, a warsztat Janka możecie obejrzeć na naszym Instagramie @designpracticepl oraz na Instagramie @truelovecycles. Sponsorem dzisiejszego odcinka jest the:protocol – serwis z konkretnymi ofertami pracy dla branży IT. Sprawdźcie theprotocol.it

Aga

Cześć Janek!

Jan Lutyk

Cześć dziewczyny!

Paulina

Super, że wpadłeś do nas do podcastu! Tym razem widzimy się online, bo zazwyczaj się widzimy offline. Powiedz nam, jaką książkę ostatnio przeczytałeś?

Jan Lutyk

Ojej, to jest trudny temat. Ostatnio muszę się przyznać, że niewiele czytam, chociaż średnią mam i tak niezłą, bo codziennie czytam córce do spania. Tak naprawdę w co drugi dzień. My się wymieniamy z żoną, więc głównie czytam książki dla dzieci haha, które są naprawdę super!

Aga

Która jest Twoja ulubiona?

Jan Lutyk

Wiecie co, najfajniejsza seria książek, którą jakiś czas temu odkryliśmy, to przygody dziewczynki o wdzięcznej ksywce „Bułeczka’’. I to jest książka jakiejś skandynawskiej autorki. Teraz nie pamiętam nazwiska, ale jest o tyle fajna, że tam nie ma ładnych ludzi w tej książce. Wszyscy są, wszyscy są jacyś tacy nie bardzo, czegoś im brakuje i to jest super! Zorientowałem się dopiero po pewnym czasie, tak sobie myślę, że takie ilustracje są średnie w tej książce. A potem chwyciłem ten koncept i totalnie go pokochałem, bo jakoś bardzo na wczesnym etapie jednak zaczynamy gdzieś się porównywać i chwytać te jakieś standardy, kanony piękna. No i to wjeżdża mocno na psychikę i widzę, że już u mojej sześcioletniej córki to jakoś tak mocno działa i super jest to, że na tym poziomie, też na tym etapie autorzy książek dla dzieci już zaczynają się orientować, że fajnie jest pokazywać różnorodność I właśnie jakby piękno tego, że każdy jest inny i że nie jesteśmy idealni, itd.

Aga

Super, to na pewno podlinkujemy „Bułeczkę’’!

Jan Lutyk

A z jakiś takich swoich rzeczy...to dużo książek zaczynam, mało kończę.

Paulina

Ja tak samo, haha!

Aga

Ja też dopisuję się do tego teamu, niestety... Dobra, Janek, powiedz nam, czym się zajmujesz?

Jan Lutyk

Zajmuje się, szeroko mówiąc projektowaniem, projektowaniem produktu, ale takiego fizycznego. Zajmuję się też produkcją, wdrożeniami, produkowaniem nietypowych obiektów, sztuki, rzeźb. A w tej chwili głównie zajmuje się prowadzeniem marki rowerowej, która działa na zasadzie takiej małej manufaktury, więc tak naprawdę mamy u siebie i projektowanie, i później produkcję i promocję, i sprzedaż i wszystko w jednym miejscu. Także dużo rzeczy, spora różnorodność. No i tak, też spora odpowiedzialność. I sporo czasu mi to zajmuje ostatnio. Dlatego z książkami idzie tak słabo, haha.

Paulina

No właśnie i o tym sobie trochę pogadamy o tych rowerach. Bo właśnie offline zazwyczaj widzimy się właśnie na rowerach, jeździmy sobie. No i gdzieś tam z Agą się zachwyciłyśmy tym, co robisz, Twoimi rowerami. Zresztą nasi znajomi mają rowery od Ciebie, więc też byłyśmy u Ciebie w warsztacie, nasi słuchacze i słuchaczki, jeżeli chcecie to zapraszam na nasz Instagram, możecie zobaczyć tam warsztat Janka. I powiedz, bo te rowery robisz na zamówienie dla klientów indywidualnych?

Jan Lutyk

Tak.

Paulina

I powiedz, dla kogo w ogóle są te rowery? W sensie kto u Ciebie zamawia te rowery? Czy to są jacyś profesjonalni zawodnicy, czy tacy zwykli ludzie, którzy po prostu chcą mieć coś takiego super wyjątkowego?

Jan Lutyk

I tacy i tacy. Nie stawiam tutaj żadnych wymogów profesjonalizmu, nie robię nikomu testów, ale bardzo różni ludzie zamawiają rowery u nas. Ci bardziej jeżdżący amatorsko mocno i jeżdżący zawody zawodnicy na przykład takich zawodów ultradystansowych. To bardzo zależy, ale widać, że tak naprawdę nie ma kategorii rowerzysty, który byłby bardziej predestynowany, czy któremu by bardziej pasował taki rower. Raczej chyba to, co łączy moich klientów to raczej świadomość. Świadomość tego, że chcą mieć stalową ramę. To zazwyczaj gdzieś wynika też z doświadczenia, jakie mają w jeżdżeniu na rowerze, z tego, że mieli wcześniej ileś tam rowerów z różnych materiałów i bardzo często ta stalówka to jest trochę taka wisienka na torcie w ich rozwoju i w tym, jak myślą o rowerach.

Paulina

A to są zazwyczaj osoby z Polski czy z zagranicy?

Jan Lutyk

To też jest różnie. Większość klientów mamy ciągle z Polski, ale jako że prowadzę komunikację, Instagram po angielsku i cały ten światek rowerowy jest mocno zglobalizowany, to mamy też zamówienia, coraz więcej zamówień, głównie z Europy, z różnych krajów, trochę ze Stanów też jest zainteresowania. Tak naprawdę bardzo duża część moich obserwujących na Instagramie jest ze Stanów, natomiast to też jest pewna bariera tego oceanu, która też jest w głowach i trochę trudniej jest po prostu zdobyć klientów ze Stanów.

Paulina

A jak w ogóle zdobyłeś pierwszego klienta? Powiedz może kiedy zacząłeś? I jak to się stało, że ten pierwszy klient do Ciebie przyszedł?

Jan Lutyk

Zaczęliśmy trochę ponad rok temu. To był moment, kiedy właśnie odpaliłem Instagram i wrzuciłem pierwsze zdjęcia pierwszego roweru. I pierwszy klient...no pierwsza rama to jest moja rama, więc sam za nią zapłaciłem i sam się namówiłem haha.

Aga

Hahaha!

Jan Lutyk

Ale pierwszy klient tak realnie, zupełnie z zewnątrz to właśnie przez Instagram. Tak naprawdę wszyscy moi klienci przychodzą przez Instagram. Chyba że przychodzą poprzez jakiś taki marketing szeptany, bo jednak nie jest to wielkie środowisko i ludzie, którzy potencjalnie byliby zainteresowani, którzy dużo jeżdżą na rowerze i którzy wiedzą, że chcą mieć customową stalówkę, to prędzej czy później dowiadują się po prostu od kogoś, kto widział, jeździł albo zna mnie osobiście, i tak dalej, i tak dalej. To się jakoś tak dosyć szybko roznosi ta wieść, więc mam sporo osób, klientów, którzy są właśnie znajomymi znajomych, a później stają się moimi znajomymi. Także tworzy się wokół tego taka fajna społeczność też. To bardzo jest też napędzające.

Aga

Super!

Paulina

Taaak, to prawda! Zresztą tak jest też w naszym przypadku, bo właśnie moja koleżanka i mój kolega mają rowery od Ciebie. Ja to widziałam i zaobserwowałam Cię na Instagramie. I pomyślałam sobie kurde, ja znam tego gościa przecież z konferencji gdzieś tam 12 lat temu i pamiętam Cię z tej konferencji!

Jan Lutyk

No, dokładnie tak.

Aga

A teraz jeździmy razem na rowerach, piękna historia.

Jan Lutyk

Piękna historia, rowery łączą haha!

Aga

Janek powiedz, wiemy już, kto był pierwszym klientem, wiemy, że Instagram to jest taki Twój motor napędzający. A jak to się stało w ogóle, że założyłeś True Love Cycles i chyba pierwszy raz teraz ta nazwa pada w podcaście, więc może warto podkreślić, że Janek tworzy True Love Cycles. Właśnie tak się nazywa firma, która produkuje customowe stalówki.

Jan Lutyk

Stało to się jakoś w pandemii, tak naprawdę. Chociaż temat rowerów i chęć zrobienia własnej ramy towarzyszy mi od dzieciństwa niemalże. I na studiach jak studiowałem wzornictwo, to zawsze gdzieś z tyłu głowy „dobra, to teraz jak zaprojektować jakąś fajną ramę, ale jak wprowadzić jakąś innowację do tego?’’. I jak robiłem, jak robiłem projekty ze sklejki, na przykład z drewna, to sporo myślałem o tym, że docelowo chciałbym gdzieś poszukać technologii, która by na przykład pozwoliła na tanią produkcję ram rowerowych z takiego nietypowego materiału, z naturalnego włókna węglowego można powiedzieć, jakim jest drewno. Ale to nigdy się nie wydarzyło, bo wtedy poszedłem bardziej w projektowanie mebli i przedmiotów codziennego użytku.

Natomiast w pandemii była taka sytuacja, że prowadziłem z ze wspólnikiem z Konradem Ippohorskim-Lenkiewiczem taką działalność, gdzie to była działalność pośrednictwa produkcji, takiego prowadzenia wdrożeń i produkowania obiektów. Głównie współpracowaliśmy z firmami produkującymi meble, oświetlenie, tego typu obiekty, firmami z zachodniej Europy i łączyliśmy je z lokalnymi polskimi podwykonawcami. No i wgryźliśmy się trochę w takie tematy produkcyjne, trochę nam zaczęło brakować, w tym też projektowania swoich rzeczy. No i jak przyszła pandemia, to część projektów albo była wstrzymana, albo została zastopowana. I trochę się zastanawialiśmy, co robić. Mój wspólnik miał doświadczenie we frame buildingu, czyli budowaniu ram rowerowych, które zdobył, pracując w takiej manufakturze w Niemczech, we Schwarzwaldzie. A ja miałem zawsze zacięcie mocne i tam go trochę naciskałem, to jakoś ostatecznie stwierdziliśmy dobra, robimy to. Zakładamy markę i spróbujemy. Siedzimy i tak mocno w produkcji rzeczy w metalu, znamy się trochę na ślusarce.

Co prawda robienie rowerów w porównaniu ze standardowym warsztatem ślusarskim, to jest tak, jakbyśmy porównali warsztat samochodowy z warsztatem z zegarmistrza. Poziom precyzji i delikatności materiału i tak dalej i czystości warsztatu to jest trochę inny level niż standardowe ślusarstwo, ale mniej więcej wiedzieliśmy, jak to się robi. Konrad miał doświadczenie w tym, ja wiedziałem dokładnie, jak chcę, żeby te rowery wyglądały i wizualnie, i też pod kątem przede wszystkim geometrii i wszystkich takich technicznych aspektów, standardów, norm itd. I wystartowaliśmy, po prostu. Tak organicznie zaczęliśmy budować warsztat i gdzieś tam robić pierwsze ramy. Po pewnym czasie, po pół roku Konrad stwierdził, że to nie jest chyba jego temat na ten moment, więc się rozstaliśmy i tak jestem tutaj.

Aga

I tak jesteś. A skąd pomysł na nazwę?

Jan Lutyk

Skąd pomysł na nazwę? No wiecie, jak zwykle z jakiejś burzy mózgów. To jest ciekawe, bo w zamyśle True Love, no wiadomo, o co chodzi od razu. Natomiast miała to być taka nazwa trochę właśnie zaczepna, trochę balansująca gdzieś jednak na krawędzi kiczu i obciachu, tak naprawdę. Więc trochę ma to być takie puszczenie oka. Szczególnie że nasze logo jest takie dosyć też ozdobne, bym powiedział. I wszystko to jest trochę puszczeniem oka, ale tak naprawdę gdzieś im dłużej w tym jestem, tym bardziej czuję, że to jednak jest True Love.

Aga

Ooooo, super!

Jan Lutyk

I chyba ludzie tak podchodzą. Kiedyś na jakimś wyścigu nasz przyjaciel Karol Kamyczek, który jeździł na naszej ramie, został zaczepiony przez innego zawodnika i właśnie ten zawodnik powiedział mu, że ten napis na ramie to jest taki ostateczny komunikat, który możesz dać swojemu partnerowi, partnerce kupując rower. I ludzie to różnie interpretują i to jest fajne.

Paulina

Hahaha, świetne. No właśnie! Ktoś kiedyś mi powiedział, że ten napis pasuje bardziej do marki kosmetycznej, więc to jest świetne, niestandardowe podejście, zresztą napis też jest zaprojektowany, chyba customowo, prawda dla Was? Z tego co kojarzę.

Jan Lutyk

Cała nasza identyfikacja zaprojektowana przez Kaję Kusztrę, świetną graficzkę i znajomą, też zresztą z wydziału, bo Kaja też kończyła wzornictwo. I tak tak, on miał być taki bardziej, hm... Nie wiem. Nieść ze sobą więcej emocji niż jakiejś takiej czystości laboratoryjnej i tak dalej. I też Kaja zaprojektowała taki sygnet, który umieszczamy na główkach ram. To jest to jest jej interpretacja kwiatka Maciejki, który też bardzo lubię, też jest bardzo charakterystyczny. Trochę się wpisuje w to, że takie sygnety, czy takie znaczki na ramach rowerowych często miały jakieś konotacje roślinno-zwierzęce, ale Kai znak jak jest taki super mocny i bardzo fajnie siedzi w tym w tym kontekście.

Paulina

Wspomniałaś o tym, że rozstaliście się ze wspólnikiem, ale nie jesteś tak zupełnie sam. Powiedz właśnie, z kim pracujesz i jak się dzielicie pracą?

Jan Lutyk

Pracuje ze mną Franek Maj, który jest odpowiedzialny za tak naprawdę całą część warsztatową i produkcyjną. No i Franek jest po prostu frame builderem, budowniczym ram, jakkolwiek to brzmi. Kojarzy mi się po polsku z Bobem Budowniczym, więc chyba wolę angielski termin. Także działamy sobie we dwójkę. Ja zajmuję się projektowaniem tego, co Franek wykonuje. Też dużo rzeczy gdzieś tam między sobą wymieniamy, próbujemy gdzieś ten proces usprawniać, optymalizować itd. No i później ja się zajmuję też robieniem zdjęć, filmów, prowadzeniem Instagrama, całą logistyką, zaopatrzeniem produkcji, finansami, sprzedażą, czego nie lubię i takimi różnymi rzeczami, które są po prostu koniecznością przy prowadzeniu własnej działalności.

Aga

To powiedz Janek, jakiego rodzaju ramy robicie? Wiemy już, że to są ramy stalowe. Jakbyś mógł trochę więcej opowiedzieć, czym one się różnią i też dla osób, które są zainteresowane posiadaniem fajnego roweru, ale jeszcze jakby nie odkryły tego świata gravelowego, szosowego itd. Jakbyś mógł opowiedzieć, czym one się też różnią?

Jan Lutyk

Jasne, to jest super pytanie. No właśnie bardzo wiele osób, które do nas przychodzi, przychodzi dlatego, że właśnie zna odpowiedź na to pytanie i wiedzą, dlaczego chcą stalową ramę. Często ludzie, którzy gdzieś na świeżo wchodzą w ten światek, się dziwią i myślą sobie „co stal? To jest ciężkie, to jest jakiś taki stary, staromodny materiał’’. Kojarzą to z rowerami sprzed lat, albo z jakimiś bardzo ciężkimi holendrami. No oczywiście customowe ramy stalowe to jest zupełnie, zupełnie inny świat. Także jeżeli ktoś ma doświadczenie z obcowania ze stalowym rowerem, to prawdopodobnie jest to zupełnie inne doświadczenie.

To znaczy stalówka stalówce nierówna i my korzystamy po prostu z najbardziej zaawansowanych technicznie rur stalowych, chyba w ogóle produkowanych, bo tak naprawdę te parametry, te rygory, które muszą spełnić rury do produkcji ram stalowych, tych najwyższej jakości, są chyba niedoścignione. To znaczy z tego samego stopu rur chromowo-molibdenowych używa się w lotnictwie, w konstrukcjach lotniczych, w budowaniu klatek samochodów wyścigowych. Po prostu te rury odznaczają się ogromną sztywnością przy bardzo niskiej masie. Mają grubości ścianek, które dochodzą do 0,4 milimetra. Te ścianki mają zmienną grubość, czyli są produkowane specjalnie pod budowę ram rowerowych. To znaczy, że rura w miejscach w tych węzłach konstrukcyjnych ma grubszą ściankę, żeby sprostać większym obciążeniom, a na środku ma cieńszą ściankę. To się nazywa cieniowanie, czyli te rury mają po prostu zmienne grubości ścianek po to, żeby były jak najlżejsze i zarazem jak najwytrzymalsze, jak najsztywniejsze. To, co wyróżnia stal spośród materiałów na budowę ramy rowerowej, to przede wszystkim jest pewne niepowtarzalne odczucie z jazdy na takim rowerze. I to są rzeczy bardzo trudno uchwytne, bo to mówi każdy, kto przejechał się kiedyś na dobrym, stalowym rowerze, że ten rower ma w sobie jakąś sprężystość. Jakby nie bez powodu ze stali się robi sprężyny. I właśnie odczucie jazdy na dobrej stalówce to jest trochę odczucie jazdy na takiej maszynie, która swoją sprężystością pracuje razem z Twoim ciałem, pochłania dobrze drobne wibracje, nierówności. Mimo że fizycznie jakby nie ma tam ugięcia jakiegoś tej stali, bo rama jest zrobiona z dwóch trójkątów, więc to są to bardzo sztywne figury i ta rama się jakoś mocno nie ugina, ale mimo wszystko rozprasza dobrze drgania.

Wiadomo, że różnica między topową ramą karbonową a topową ramą stalową to zawsze jest kilkaset gramów więcej stali. Ale nasze rowery są kupowane przez ludzi, dla których to nie jest aż tak istotne, zazwyczaj. To znaczy walka o masę roweru zawsze jest gdzieś tam dla ludzi istotna, natomiast na stalowej ramie można zrobić naprawdę bardzo, bardzo lekki rower też. To głównie zależy jednak od doboru komponentów. Ale właśnie ludzie kupują te rowery dla właściwości jezdnych tych ram i te ramy też się świetnie sprawdzają w bike packingu, czyli w takich podróżach rowerowych, długodystansowych.

Druga cecha, taka najważniejsza stali to jest tak naprawdę to, że w małym warsztacie z bardzo podstawowymi narzędziami jesteśmy w stanie wykonywać ramy stalowe tak naprawdę najwyższej możliwej jakości, jaka jest dostępna, czyli inaczej rzecz ujmując, rzemieślniczo jesteśmy w stanie wejść na poziom wykonania, który w karbonie jest na przykład dostępny praktycznie tylko dla wielkich fabryk, gdzie koszt onarzędziowania to są setki tysięcy euro, jeśli nie miliony. I później też taka rama jest bardzo łatwo naprawialna. Możemy ją łatwo przerabiać, możemy wymienić poszczególne rurki. Ktoś złamie jedną rurę, bo będzie miał zderzenie z traktorem i możemy sobie tę rurę wylutować z powrotem, bo rury są lutowane na mosiądz albo jeżeli są spawane to możemy wyciąć tę rurę i wspawać nową, albo wlutować. Możemy dorabiać jakieś przelotki, dodatkowe gwinty na bidony, torby itd., przemalowywać.

No tak naprawdę jeśli chodzi o sustainability czy jakąś ekologię, to jednak to jest produkt przede wszystkim bardzo długowieczny i właśnie naprawialny. I to jest fajne i to też sprawia, że ludzie przywiązują się do tych ram, do tych rowerów, mają jakąś relację z tym obiektem. I słyszę od ludzi, bardzo często są zaskoczeni wręcz, jak bardzo szybko przywiązują się do tego obiektu i jednak dostarcza on im mnóstwo jakiejś energii i radości. Bo zwykle to są ludzie, którzy dużo jeżdżą, którzy spędzają na tym rowerze dużo czasu i ten rower zazwyczaj staje się takim ich ulubionym przedmiotem.

Paulina

Taaak, bo to jest coś, co daje nie tylko dużo takiej przyjemności, emocji związanych ze sportem, ale też jest związane po prostu gdzieś tam ze społecznością, bo jeździsz z ludźmi. No nie zawsze, niektórzy jeżdżą sami, ale w wielu przypadkach to jest po prostu zawiązywanie przyjaźni, czy jeżdżenie z przyjaciółmi. Więc siłą rzeczy się gdzieś tam przywiązujesz do tego przedmiotu bardziej niż do czegoś innego. No właśnie, jeszcze o społeczność cię zapytamy, ale jeszcze chciałabym dopytać o te rowery. No bo mamy różne rodzaje rowerów na świecie, na przykład są gravele, są szosy, MTB... No i pytanie, czy Ty specjalizujesz się w jakimś konkretnym rodzaju? Czy możesz zrobić absolutnie wszystko?

Jan Lutyk

Mogę zrobić wszystko. Bo robimy tak naprawdę w tej chwili tylko customy, czyli rowery na zamówienie, ramy szyte na miarę, tak naprawdę. Zazwyczaj nasz proces zaczynamy od wysłania klienta/klientki na bike fitting, czyli do takiego miejsca, gdzie specjalnie wyszkolony fizjoterapeuta ustawia optymalną pozycję na rowerze i przekazuje mi tę pozycję w układzie XY, po prostu jako powiązane ze sobą punkty. Ja na tej podstawie opisuję wokół tej pozycji, wokół tej sylwetki człowieka tak naprawdę dowolny rodzaj roweru. Także bike fitter, fizjoterapeuta dba o optymalną biomechanikę, a ja później w procesie projektowym decyduję, jak ten rower ma się prowadzić, do czego ma służyć, gdzie najlepiej się będzie sprawdzać, jaką ma wielkość koła, szerokość opon i tak dalej, i tak dalej. Czyli wszystkie te takie cechy użytkowe aplikuje.

Najczęściej robimy rowery gravelove i szosowe. Gravel to jest w ogóle bardzo fajna kategoria rowerów i uważam, że jest to super ciekawy ruch, bo dla tych, którzy może się jeszcze nie zetknęli z tym terminem, rowery gravelowe w założeniu są takimi najbardziej uniwersalnymi rowerami, czyli wychodzą gdzieś od rowerów szosowych. Mają zazwyczaj kierownicę typu baranek, czyli takie baranie rogi, która ma kilka pozycji chwytów. Większość czasu jeździmy na klamkach, oparci na klamkach hamulcowych dłońmi. Jest tam po prostu wiele łuków, na których możemy sobie tą naszą pozycję dostosowywać, dzięki czemu w czasie długiej nawet trasy nasze dłonie się mniej męczą. Jest też pozycja dolna, tzw. drop, dolny chwyt, gdzie jesteśmy niżej, nasza pozycja jest dużo bardziej aerodynamiczna. I właśnie rower gravelowy dzięki temu, że ma taką możliwość zmian tych pozycji raz, że nadaje się na długie trasy, dwa, że jest dużo bardziej aerodynamiczny niż rower górski, gdzie nasza sylwetka jest trochę bardziej sportowa, chociaż to też zależy od rodzaju chwytu, bo możemy się bardziej wyprostować w górnym chwycie, bardziej pochylić w dolnym. Dzięki temu te rowery są po prostu szybkie i dają wrażenie takiego sprawnego przemieszczania się, ale zarazem nie są ograniczone tylko do jeżdżenia po asfalcie tak jak rowery szosowe, bo mają szersze opony. I oczywiście tych rodzajów samych graveli w tej chwili jest sporo, więc są gravele podobne do rowerów szosowych, są gravele, bardziej podobne gdzieś do rowerów górskich.

Także już jest w tej chwili pełne spektrum tego na rynku, ale w założeniu jest to taki rower, który może wjechać wszędzie. I też to jest świetne, że taki rower daje po prostu dużo radości z jazdy, niezależnie gdzie się jeździ. I ludzie odkrywają na nowo bardzo często okolice swoje, jeżdżą wokół komina i daje im to po prostu przyjemność i frajdę. Nawet jeżdżenie po jakimś mazowieckich polnych drogach, które na rowerze górskim są po prostu nudne, bo ten rower nas izoluje trochę za bardzo, to na gravelu nagle staje się fajną przygodą. Widzę, że to bardzo mocno wyzwala w ludziach jakąś taką chęć poznawania, przemierzania tego lokalnego krajobrazu czy w ogóle gdzieś bardziej w skupienie się na tej lokalności, odkrywanie Polski czy jakiś takich bliższych nam terenów. Także to są rowery, rowery gravelowe i co jeszcze bardzo cenię w gravelu to jest to, że to jest chyba jedyny nurt... Ok, rowery górskie też miały taki początek, ale generalnie rowery gravelowe nie zostały stworzone na potrzeby profesjonalistów i na potrzeby wyścigów typu Tour de France czy mistrzostw świata itd., czy olimpiady.

Gravel to był totalnie ruch oddolny i kształtowany przez użytkowników, tak naprawdę. To jest super, że właśnie ta kultura jest taka mocno rozdrobniona, zdecentralizowana. I nawet malutcy producenci często mają duży wkład gdzieś w to, jak ta dziedzina się rozwija, bo po prostu są w stanie bardzo szybko reagować na potrzeby użytkowników. My też tak właśnie działamy, że słuchamy naszych klientów. Bardzo dużo rozmawiam z klientami po prostu o jeżdżeniu na rowerze i oni często mają spory wkład w to, jak ten rower ostatecznie wygląda. Decydujemy, czy ta rama być ma być trochę lżejsza, bardziej wyścigowa czy mocniejsza, wyprawowa, jakie warunki terenowe musi znieść i tak dalej. Oczywiście robimy też ramy szosowe. Znowu zazwyczaj to są bardziej takie uniwersalne, w tym bardziej uniwersalnym krańcu spektrum ram szosowych, bo też szosy są różne. Czyli nie są to rowery, które będą jeździć właśnie w wielkich tourach i w wyścigach, powiedzmy typu Tour de France czy Giro d'Italia, ale są to bardziej rowery, które często zamawiają zawodnicy, którzy jeżdżą w wyścigach ultra, czyli bardzo długodystansowych wyścigach, gdzie pokonuje się za jednym razem nawet parę tysięcy kilometrów, gdzie ten rower musi być przede wszystkim wygodny, bo efektywność jazdy wynika bardziej tutaj z ze stopnia zmęczenia. Czyli im mniej ktoś jest zmęczony, tym dalej jest w stanie jechać i my jesteśmy w stanie optymalną właśnie tę pozycję na rowerze po pierwsze osiągnąć, po drugie zwykle te ramy mają większe prześwity na większe opony, co daje po prostu więcej komfortu. Daje też możliwość zjechania z asfaltu i jazdy jakąś bardziej polną drogą takim rowerem szosowym.

Także gravele, szosy i robimy też MTB, czyli rowery górskie, ale z kolei rowery górskie bliżej właśnie gravela, czyli takie rowery, które są zazwyczaj rowerami wyprawowymi. Często są to rowery górskie, które mają kierownicę typu baranek, tylko dużo szerszą, która daje dużo więcej stabilności w trudnym terenie. No i tak, to na razie są takie trzy kategorie. Chociaż oczywiście ciągnie mnie, żeby robić jeszcze ramy z pełnym zawieszeniem, stalowe w góry i w ogóle, ale na razie mierzę siły na zamiary i trochę trzeba popracować nad tym, co jest.

Paulina

Rezonuje ze mną to, co powiedziałaś właśnie o tym odkrywaniu swojej okolicy, bo to jest dokładnie to, co stało się za mną, myślę, że Aga z Tobą też. Mieszkam w Warszawie od kilkunastu lat, a tak naprawdę czuję, że odkrywam ją totalnie na nowo. Choćby właśnie okolica wokół Wisły jest przepiękna. Czy Mazowiecki Park Krajobrazowy, a jeżdżenie rowerem w Kampinosie to już jest w ogóle jest dla mnie jakieś mistyczne przeżycie, więc mega się cieszę, że gdzieś tam w ten świat dzięki Adze weszłam.

Aga

Cieszę się bardzo! Taaak, ja totalnie też, bo zaczęłam od gravela, teraz Janek jak już wiesz, myślę o kolejnym rowerze, o szosie, więc gdzieś mnie tam wciągają różne światy. Ale myślę, że gravel jest super, to taki komunikat dla osób, które rozważają. Myślę, że warto, naprawdę, bo poza takim aspektem sportowym, takiego po prostu wyjścia na powietrze, to jest ten aspekt poznawania różnych lokalnych rewirów. Myślę, że ja, bo mam gravela od ponad półtora roku, mniej więcej od lutego, zeszłego roku, mniej więcej tyle, ile ma True Love Cycles, że odkryłam tyle nowych miejsc, jakich nie było mi dane przez te lata, które spędziłam w Warszawie, więc totalnie polecam. Myślę, że to jest super opcja.

Jan Lutyk

Tak, to co mówicie, to jest to jest coś, co słyszę od bardzo wielu osób właśnie, że odkrywają te lokalne krajobrazy. Polecam à propos tego książkę Adama Robińskiego „Hajstry. Krajobraz bocznych dróg’’, ona jest właśnie o takim odkrywaniu tego co jest wokół i takich nieoczywistych rzeczy. On tam sporo też odnosi się do Lechosława Hertza, takiego warszawskiego krajoznawcy, który między innymi opracował w ogóle po wojnie Kampinos od takiej właśnie strony krajoznawczo-turystycznej, stworzył tam większość szlaków pieszych i w ogóle jest autorem większości szlaków pieszych na Mazowszu. We mnie gdzieś rezonuje takie jego zdanie, że ten właśnie krajobraz Mazowsza jest bardzo wytrawnym krajobrazem i jest po prostu bardzo mało spektakularny i trzeba się dosyć mocno wgryźć, żeby gdzieś dostrzegać w nim te niuanse i właśnie mieć takie małe zachwyty nad jego pięknem, ale naprawdę im dłużej żyję, tym bardziej czuję, że ten krajobraz, który właśnie nie jest taki spektakularny, do którego jestem też bardzo przyzwyczajony i opatrzony z nim, że właśnie im dłużej żyję, tym więcej piękna w nim gdzieś dostrzegam.

I to jest właśnie fajne na rowerze, bo rower ma fajną prędkość przewijania tego krajobrazu, bo jest taki, że nie jest za szybki tak jak samochód. Nie ma się tego poczucia, że jesteśmy teleportowani z miejsca na miejsce, tak jak lecimy samolotem, tylko jest otwarty i pozwala doświadczać tego krajobrazu. Ale równocześnie jest na tyle efektywnym środkiem transportu, że możemy pokonywać dosyć duże dystanse. Więc dla mnie jeżdżenie na rowerze to jest pod względem krajoznawczym, jest bardzo takie esencjonalne. Zazwyczaj jak jadę, to mam jeden rodzaj zachwytu, takiego na żywo, ale tych przeżyć jest na tyle dużo, że mam coś takiego, na przykład zimą, siedzę sobie i mam takie po prostu uderzenia wspomnień, że nagle widzę jakiś krajobraz, czuję jakiś zapach, przypominam sobie właśnie jakąś wycieczkę. Jest to jakoś bardzo mocne. Właśnie szczególnie to, jak to potrafi wracać później do mnie. Jakieś takie zupełnie nieoczywiste widoki, zapachy, odczucia, doznania. Także fajnie.

Aga

Taaak, musimy się teraz tym nacieszyć przez sezon. Ale zimą też można jeździć, żeby nie było.

Jan Lutyk

Nie no jasne! Jeździmy cały rok i jeżdżenie zimą, też ma swój urok. Może tylko brakuje mi światła więcej trochę. Jednak zimą głównie jeżdżę po ciemku z mocną lampką i jakoś wieczorami po godzinach pracy. I tak tęsknię wtedy zwykle za tą wiosną, ale no zimą też się da.

Paulina

Można jeszcze przełaje, przełajowo jeździć zimą!

Paulina

No jasne, można jeździć przełaje, jeśli ktoś ma bardziej sportowe zacięcie. Można jeździć na szosie, tak naprawdę wszystko jest kwestią dobrego ubioru. Wiadomo, że jak jest dużo śniegu, to wszystko poza fatbikiem w ogóle odpada w lesie. Ale jednak tego śniegu ostatnimi czasy nie ma za dużo, więc jeżdżenie po lesie na gravelu jest tak samo fajne, czy inaczej może fajne niż latem, ale też jest fajne.

Paulina

Można się ewentualnie przerzucić na biegówki, haha.

Paulina

Krótki przerywnik. Od niedawna w aplikacji Spotify możecie brać udział w naszych quizach i ankietach, więc śmiało do nich wskakujcie! Czekamy na Waszą ocenę.

Aga

Janek wspominałeś o tym, jak wygląda proces tworzenia roweru po stronie klienta, czyli jest bike fitting, jest ta rozmowa, dostosowanie do potrzeb. A jak wygląda Twój proces projektowy?

Jan Lutyk

Jest on sprzężony z procesem klienta. Tak naprawdę to jest taki bardzo specyficzny proces, projektowanie ramy rowerowej, bo tutaj nie ma miejsca na zbyt dużo szaleństwa czy eksperymentu. Ma on swoje bardzo ścisłe ramy nomen omen, czyli no wiecie, w rowerze nie da się tak naprawdę zrobić za dużo nowego, przynajmniej od takiej wizualnej strony i jest to kwestią bardzo dobrego wyważenia w tym procesie projektowym po to, żeby po prostu tego roweru nie przegadać, nie udziwnić, bo moim zdaniem właśnie moc wizualna roweru tkwi w jego prostocie. Takiej prostocie maszyny, która się sama tłumaczy, tzn. pierwszy rzut oka i wiesz, jak to działa, wiesz, dlaczego to działa. To jest oczywiste. Wszystko jest na wierzchu, zębatki są połączone łańcuchem i widać gdzie, w którą stronę siły działają itd. Jest to dla mnie przynajmniej taka bardzo oczywista konstrukcja i właśnie moc tkwi w tej prostocie i w tym, że to są dwa połączone ze sobą trójkąty. Cienkie rurki proste zazwyczaj.

I tak naprawdę jeśli chodzi o taki efekt wizualny tego projektowania, to ja działam tutaj w takich niuansach, detalach, gdzieś dodaję, formuję pewne elementy ramy w ten sposób, żeby były jakoś rozpoznawalne, troszkę inne od tego co robi konkurencja. Czyli to są takie detale jak np. mostek na seatstay'ach czyli na tych górnych widełkach tylnego widelca czy np. haki kół, które teraz zaprojektowałem, nasze własne, unikalne, które wykonujemy sami tak naprawdę, czy tam zlecamy części u tokarza, inne części gdzieś tam na laserze do wycięcia i później sami to składamy do kupy i mamy swoje unikalne haki kół. I działamy takimi drobnymi detalami, bo taką specyfikę ma to projektowanie rowerów. No i oczywiście druga część tego procesu to jest ta część techniczna, czyli gdzieś lawirowanie pomiędzy standardami.

Tak naprawdę, jak się w to wgryźć, to oczywiście rower jest zrobiony z kilkudziesięciu części mechanicznych, ale każda z tych części ma jakiś swój standard. Rama musi być jak najbardziej uniwersalna, dostosowana do jak największej ilości standardów, jak największej ilości producentów osprzętu. Także to wszystko trzeba gdzieś zmieścić w jedno i uzyskać też takie parametry techniczne właśnie typu prześwit na opony, prześwit na zębatki korby, na przednią przerzutkę i tak dalej, i tak dalej. Także jest ten aspekt, taki wizualny, gdzie naprawdę liczą się bardzo małe niuanse i powiedzmy lakier. Malowanie, to jest to miejsce, gdzie można najbardziej na pewno poszaleć wizualnie, jeśli chce się szaleć wizualnie. No i jest ta część techniczna, która jest obwarowana bardzo dużą ilością różnych norm, standardów itd., i to trzeba po prostu wiedzieć i mieć to z tyłu głowy i zawsze umieć to odpowiednio zaaplikować do konkretnej potrzeby.

Paulina

A powiedz ile trwa zrobienie takiego roweru od momentu, kiedy ktoś u Ciebie zamawia ten rower?

Jan Lutyk

No to jest podchwytliwe pytanie, bo mamy kolejkę...

Aga

Aah, mamy kolejkę!

Jan Lutyk

... także jeżeli ktoś zamówi, to często czeka kilka miesięcy na swoją ramę. Natomiast sam proces budowy ramy... Najszybciej jak zbudowaliśmy ramę, to było chyba koło tygodnia. Zwykle to jest raczej koło dwóch, trzech tygodni, ale to bardzo zależy od tego, ile jest tego rzemiosła, jak bardzo zaawansowany jest ten proces rzemieślniczy, ile jest tam niestandardowych rozwiązań, ile jest tej customizacji. Więc są ramy, które gdzieś powstawały, nawet miesiąc czasu, bo po prostu wymagały bardzo dużej atencji i właśnie wykonywania poszczególnych części ręcznie, całkowicie i customowo, w naszym warsztacie, więc to wtedy zajmuje więcej czasu. Ale zazwyczaj to jest właśnie koło 2 tygodni, plus później oddajemy gołą ramę na lakierowanie do profesjonalnego lakiernika, który się zajmuje tylko i wyłącznie lakierowaniem ram rowerowych, bo to też jest oddzielne gdzieś rzemiosło, które jest bardzo specyficzne. I żeby te wszystkie warstwy sobie wyschły, jest tam szlifowanie pomiędzy warstwami, później jest polerowanie itd., itd., to też zazwyczaj koło dwóch tygodni to zajmuje, więc można powiedzieć, że produkcja ramy rowerowej trwa około miesiąca. Tak w całości, ze wszystkimi procesami.

Później jeszcze odbieramy ramę z lakieru. Musimy ją jeszcze przygotować do złożenia roweru, czyli wyczyścić wszystkie gwinty, wyczyścić wszystkie właśnie powierzchnie, czy przefrezować często powtórnie powierzchnie, które muszą mieć bardzo określone tolerancje spasowania z komponentami i później albo składamy rower, albo wysyłamy ramę i klient sobie sam składa na tym rower.

Paulina

A ile rowerów (żeby dać taką skalę i pojęcie o tym, właśnie jak długo to trwa i ile czasu zajmuje) do tej pory zrobiliście przez te niecałe półtora roku?

Jan Lutyk

Robimy teraz osiemnastą ramę, także widać, że to jest właśnie skala taka mocno, mocno rzemieślnicza. Też robimy cały czas, od czasu do czasu inne rzeczy w warsztacie, ale tak to jest właśnie taka mniej więcej skala. Myślimy o tym, jeśli chodzi o rozwój marki, o tym, żeby robić też takie krótkie serie produkcyjne w standardowych rozmiarach, ale na tym samym poziomie rzemiosła i z tak samo dobrych materiałów. No ale to jest temat jeszcze, który eksplorujemy trochę. Także chcielibyśmy osiągnąć troszeczkę większą skalę, ale też jesteśmy dalecy od robienia masowej produkcji.

Aga

To jest koszt takiego roweru? Haha, my się z Pauliną orientujemy ile potrafią kosztować. Już przeszłyśmy ten chrzest i ten szok.

Paulina

Ten pierwszy szok, hahaha.

Aga

Taaaak, ja kupując swój rower, zwiększyłam budżet dwukrotnie z dnia na dzień dosłownie. Więc jakbyś Janek powiedział, jak to wygląda też dla osób, które nigdy nie kupowały teraz takiego, nazwijmy to nowoczesnego roweru. W ogóle co się składa na koszt takiego roweru i jakie są mniej więcej widełki u Was?

Jan Lutyk

Tak, rowery bardzo zdrożały przez ostatnie kilka lat. Tak naprawdę od pandemii. Kiedy wybuchł ten rynek całkowicie, wszystkie zasady, które kierowały tym rynkiem, po prostu z dnia na dzień praktycznie gdzieś się rozwaliły i trochę to się cały czas układa na nowo. No i niestety, tak jak pewnie zwiększyliśmy też dwukrotnie budżet na truskawki w sklepie, to z rowerami jest podobnie. A z ramami, które są ręcznie robione tutaj na miejscu, lokalnie, z rur, które są produkowane we Włoszech, czyli też to jest dużo takiej lokalnej, wyspecjalizowanej produkcji, mało seryjnej, rama u nas kosztuje około 10 tysięcy złotych. No i siłą rzeczy też, jeżeli ktoś kupuje ramę za 10 tysięcy, to zazwyczaj obwieszcza ją sprzętem, który też nie jest najtańszy. Więc jeżeli ktoś zamawia u nas rower, to są to widełki zazwyczaj między 20 a 30 tysięcy. Oczywiście można też drożej.

Aga

Oczywiście!

Paulina

Zawsze można drożej!

Jan Lutyk

Są takie czasy, że w tej chwili ludzi już przestaje dziwić to, że rower kosztuje 30 tysięcy, a są rowery, z którymi można wyjść ze sklepu i zapłacić 70 tysięcy za rower. I tak po prostu jest. Tak się te ceny pozmieniały, jeśli chodzi o komponenty. Natomiast jeśli chodzi o właśnie ramy, takie szyte na miarę no to wiadomo, że to jest też w tej cenie zawarta ta unikatowość i jednorazowość tej produkcji, rzemiosło itd., itd. To są takie cechy, szczególnie właśnie to rzemiosło to jest taka cecha, która gdzieś na Zachodzie jest już od dawna mocno doceniana. U nas to mam takie wrażenie, że dopiero się zaczyna, że ludzie zaczynają dopiero zwracać na to uwagę. Dlatego zdarza nam się cały czas dostawać pytania dlaczego tak drogo? Chociaż jestem pozytywnie zaskoczony, że ludzie jednak rozumieją, o co chodzi i dlaczego to tyle kosztuje.

Paulina

Te detale, szczególnie robią na mnie wrażenie i z jaką precyzją i pieczołowitością pracujecie nad nimi. Wejdźcie do nas na Instagram, wszyscy słuchający, żeby zobaczyć, jak Janek nam opowiadał o tych detalach, bo to jest naprawdę super, super ciekawe. Więc to jest po prostu jakiś rodzaj też sztuki. Masz jakieś małe dzieło sztuki i możesz na nim jeździć. To też jest super!

Jan Lutyk

Powiem Wam, że jako że też zajmuję się od czasu do czasu produkcją dzieł sztuki, w sensie tzw. art production, czyli głównie wykonujemy rzeźby bardziej takie zaawansowane, skomplikowane, duże, których rzeźbiarze nie są w stanie sami wykonać. I muszę Wam powiedzieć, że właśnie ta atencja i precyzja, która jest konieczna do wykonania ramy rowerowej, to jest w porównaniu z wykonywaniem sztuki, to jest naprawdę zegarmistrzowska precyzja i coś, w co musimy włożyć bardzo dużo energii, serca. No i po prostu takiej zwykłej, ręcznej pracy, która wymaga też dużego doświadczenia. Cały czas się czegoś uczymy, uczymy nowego. No to jest super ciekawy proces.

Aga

Janek, powiedz nam, teraz trochę bardziej przejdziemy do wątków biznesowych, z jakimi wyzwaniami się teraz mierzysz, prowadząc True Love Cycles, co jest dla Ciebie teraz najtrudniejsze?

Jan Lutyk

Ojej, to są właśnie moje mniej ulubione wątki.

Aga

Ale Cię zapytamy!

Jan Lutyk

Tak to jest to też, czym docelowo mam nadzieję, że kiedyś nie będę musiał się zajmować. Ale z czym się mierzę? Wiecie co, głównie z taką płynnością finansową, tak naprawdę. Jest to ciągle taki biznes, który trochę działa gdzieś na styk, a to głównie dlatego, że zmagamy z jakąś organizacją tej pracy i tak naprawdę ogarnianie w jedną osobę czy w dwie osoby biznesu, który ma w sobie dwa komponenty, czyli i produkcja i sprzedaż, jak i cała reszta, na pewno nie jest łatwe, przynajmniej dla mnie. I coraz częściej sobie myślę, że nie bez powodu ten świat przynajmniej produkcji rowerów jest tak zorganizowany, że ramy zazwyczaj zamawia się i komponenty gdzieś tam w Azji i one przyjeżdżają już gotowe, a marki zajmują się tak naprawdę głównie promocją i sprzedażą.

No i to jest wyzwanie. To jest wyzwanie dla mnie, bo trzeba spiąć te wszystkie rzeczy naraz, to znaczy produkcja ma swój rytm, swoją specyfikę, swoje problemy, ciągle coś trzeba poprawiać, ale też ma swoją logistykę. Także trzeba umieć dobrze planować. A później jeszcze do tego wszystkiego, jak ma się ten produkt, z którego się jest dumnym, bo to jest mój konik, ja jako projektant bardziej się skupiam jednak na tym, żeby to był dobry produkt, jak najlepszy produkt, to później jeszcze ten produkt trzeba umieć sprzedać, ładnie pokazać i tak dalej, i tak dalej. Jeszcze dbać o to, żeby w międzyczasie przykładając się do tej pracy, do tego rzemiosła, żeby było to gdzieś czasowo opłacalne i żeby po prostu hajs się zgadzał. No i muszę powiedzieć, że nie jest to łatwe, no ale jakoś tam idziemy do przodu.

Paulina

A czy masz już jakieś takie obserwacje? Może widzisz jakieś błędy, nauczki we współpracy z klientami?

Jan Lutyk

Zazwyczaj najgorzej wychodzę, jak bardzo daję sobie wejść na głowę, że tak powiem. Może nie jest to dobre określenie, ale gdzieś jest to chyba najtrudniejsze i tutaj jest najwięcej jakiś takich dla mnie z mojej strony rzeczy,  których można byłoby uniknąć, czy jakieś pułapki, czy jakieś potknięcia, gdzie właśnie, no po prostu poświęcamy za dużo czasu na robienie rzeczy, które są po prostu zbyt czasochłonne i które być może moglibyśmy gdzieś delegować na zewnątrz. No ale z tym to się wiąże i też z tym często się wiąże później jakiś rozwój, że często robimy rzeczy po raz pierwszy, dużo się na nich uczymy i często kosztuje nas to po prostu dużo więcej czasu. Czyli to się przekłada na finanse i generuje jakiś stres. No ale z drugiej strony później, jak powtarzamy te procesy po raz kolejny, to wiemy, jak je poprawić, usprawnić itd. Także te takie właśnie potknięcia czy wpadki, one zazwyczaj mają gdzieś swoją drugą stronę też. Nie mieliśmy raczej żadnych jakiś takich super spektakularnych potknięć na razie przynajmniej, bo chyba już by wtedy nas tu nie było, przynajmniej tej firmy.

Aga

Janek, powiedz jeszcze, gdzie się w ogóle uczy projektowania rowerów? Wspominałeś o tym, że Twój wspólnik poprzedni miał doświadczenie z innej firmy z Niemiec, a Ty studiowałeś wzornictwo. No i jak to się dzieje, że nagle wiesz, jak rozkminiać geometrię roweru i tak dalej? Jak Ty się tego uczyłeś?

Jan Lutyk

No właśnie, to czego można się nauczyć ewentualnie to, czego się Konrad uczył, budując ramy rowerowe gdzieś u kogoś, to jest to rzemiosło, to jest ta produkcja, ta strona produkcyjna. Natomiast jeśli chodzi o projektowanie, tak naprawdę nie mam na to odpowiedzi. To znaczy, nie ma takiego miejsca. Albo inaczej, odpowiedź jest — jak zwykle internet. Bo tak naprawdę żyjemy w takich czasach, że uczymy się z jakiejś takiej zbiorowej wiedzy, która jest dostępna i jak się wie, gdzie szukać, to naprawdę można znaleźć wszystko. Fora anglojęzyczne, fora internetowe, YouTube i Instagram, naprawdę tam można znaleźć wszystko na każdy temat, jeśli chodzi o produkcję czegokolwiek czy też projektowanie.

Natomiast jeśli chodzi właśnie o to projektowanie, to tak naprawdę nie ma na to prostej odpowiedzi. Ja po prostu zbudowałem swój pierwszy rower z części, gdzie wiedziałem dokładnie jaką chcę każdą część do tego roweru w wieku 12 czy 13 lat. Ja już wtedy wiedziałem, czego chcę. Po prostu wertowałem prasę, uczyłem się. Moją biblią były katalogi z komponentami rowerowymi z rowerami. Po prostu chłonąłem to jak gąbka i patrzyłem, jaką rowery mają geometrię. Potem przez ostatnich 10-15 lat też byłem świadkiem ogromnej rewolucji, która przeszła przez świat właśnie geometrii rowerów.

To są już bardzo nerdowskie rozkminy, więc chyba nie będziemy tutaj w to wchodzić, ale po prostu gdzieś styczność z tym światem i chłonięcie tej wiedzy zewsząd z prasy, później coraz więcej z internetu. Teraz bardzo dużo podcastów słucham, czy właśnie oglądam jakiś ludzi na YouTubie, czy followuję na Instagramie. Ta wiedza po prostu sama wchodzi. Także projektowanie rowerów? No nie wiem, gdzieś z powietrza przychodzi, z pasji po prostu.

Aga

A jeszcze tak technicznie, powiedz Janek, jakiego narzędzia używasz do rysowania geometrii ramy i wszystkich parametrów itd. Czy to jest AutoCAD?

Jan Lutyk

To jest akurat dosyć nietypowe, bo ja używam po prostu tego narzędzia, które jest mi najbliższe, z którym się najlepiej czuję. Czyli to jest Rhino 3D, czyli program do modelowania 3D i po prostu w Rhino najlepiej się czuję. Wcześniej głównie właśnie pracowałem w Rhino jak robiłem meble i używam tego programu. Większość ludzi, którzy budują ramy rowerowe, korzysta ze specjalistycznego oprogramowania, na przykład jest takie oprogramowanie BikeCAD i to jest taki właśnie CAD dwuwymiarowy, do projektowania ram rowerowych, który ma narzędzia bardzo specyficzne, rowerowe, ma automatyczne tworzenie rysunków, takich rzutów, które są potrzebne itd., itd.

Natomiast ja lubię sobie zaprojektować jednak rower w 3D, zobaczyć jego bryłę, zobaczyć tak wizualnie też te masy, jak są rozłożone itd. Wydaje mi się, że pozwala mi to osiągnąć większy, jakiś taki stopień wyrafinowania, też estetycznego ostatecznie, wyważenia tej bryły. Zdarza mi się też używać SolidWorks'a do jakiś takich technicznych spraw i tutaj to jest cały czas jakiś taki otwarty temat, bo coraz bardziej czuję, że chciałbym bardziej parametrycznie trochę projektować. To znaczy sparametryzować trochę bardziej te modele. Bo to jest też tak, że ja mam zaprojektowanych kilka modeli rowerów, każdy ma swoją specyficzną geometrię, która odpowiada konkretnemu stylowi jazdy i konkretnemu rodzajowi terenu.

Także myślę, że docelowo pewnie powstaną bardziej takie sparametryzowane właśnie modele, gdzie będzie można bardzo płynnie zmieniać rozmiary. W tej chwili mam wiele modeli jest rozstopniowanych, które modyfikuję jeszcze każdorazowo na potrzeby customowych klientów.

Paulina

A powiedz, jaki Ty masz rower i dlaczego akurat taki? Ja jeszcze tylko zapowiem, że zawsze jak widzę Cię na tym rowerze, jak mkniesz po prostu po lesie, to patrzę na Ciebie i ten rower z wielką zazdrością. Więc opowiedz o nim!

Aga

Ale też jest żółty!

Paulina

Taaaak!

Aga

Ty Paulina też masz żółty, więc jesteś blisko, blisko tego marzenia haha.

Jan Lutyk

Tak, przede wszystkim rowerów mam kilka oczywiście, chociaż staram się jakoś to ograniczać, też w związku z tym, że dobre rowery nie są tanie, to jest łatwiej nad tym panować, haha. Bo pewnie gdybym miał bardzo dużo pieniędzy, to już bym miał ich z dziesięć. Natomiast tak, mój główny rower, który sam sobie zaprojektowałem, jest bardzo specyficzny. Jest właśnie takim połączeniem gravela i MTB. W tej chwili rzeczywiście coraz więcej tego typu konstrukcji pojawia się na rynku, ale w momencie, kiedy zaczynałem o tym rowerze myśleć dobre kilka lat temu, jeszcze przed pandemią to tak naprawdę gdzieś ten projekt zrodził się właśnie z potrzeby i z konieczności, z niemożności znalezienia odpowiedniego produktu na rynku.

To jest rower właśnie z kierownicą typu baranek, czyli tak jak w każdym gravelu. Natomiast geometria jest bardzo mocno zainspirowana rowerami górskimi, dzięki czemu ten rower jest dużo bardziej stabilny w trudnym terenie, dużo lepiej sobie radzi w trudnym terenie. Ma też widelec amortyzowany, dosyć nietypowy widelec, ja w ogóle lubię trochę takie nietypowe, unikalne rozwiązania. To jest widelec typu upside down, czyli widelec do góry nogami, inaczej niż w większości widelców. Taki widelec charakteryzuje się większą wrażliwością na małe nierówności, dzięki czemu jest bardziej adekwatny do takiego roweru. To jest rower, który zaprojektowałem po prostu pod teren, w którym jeżdżę głównie, czyli płaskie Mazowsze, jakieś Mazury, Podlasie czy nawet jakieś góry, ale trochę mniej strome. Także to jest rower, na którym można bardzo szybko przemieszczać się w terenie, który nie jest najłatwiejszy. Ma bardzo szerokie opony, dzięki czemu leci po piachu górą, a nie zakopuje się, lepiej amortyzuje nierówności, korzenie nie wybijają go z rytmu i generalnie jest zrobiony na takie polskie, dziadowskie drogi leśne, polne i tak dalej.

Paulina

Czyli to co najwspanialsze właśnie!

Jan Lutyk

To, co na dłuższych wycieczkach po Mazowszu mnie zwykle zaczyna frustrować, to tutaj trochę ta frustracja jest zmniejszana. I ten rower połyka lepiej te nierówności, a zarazem na nim mam taką sylwetkę, że jestem dosyć aerodynamiczny, więc mogę jeździć szybko i też na szosie ten rower też daje radę. Także super uniwersalna maszyna, po prostu.

Aga

Uniwersalna maszyna!

Jan Lutyk

Zapraszam Was po prostu na profil na Instagramie @truelovecycles, gdzie ten rower się dość często przewija, bo nie wiem, czy obrazowo wytłumaczyłem, czym ten rower jest, ale jak zobaczycie to od razu skumacie.

Paulina

Udostępnimy też u nas tak.

Aga

Jaki to jest odcień żółtego? Bo to jest bardzo ważne, jest piękny!

Aga

To jest kolor budyniowo-piaskowy w skrócie.

Paulina

W skrócie coś jak moje włosy, haha!

Jan Lutyk

Trochę tak. Ja też szczerze mówiąc, lubię jak rower, jeśli chodzi o wygląd, kiedy jest użytkowany w terenie, lubię najbardziej jak jest zakurzony, przykryty taką warstewką takiego suchego pyłu. Więc lubię jak czarne komponenty są właśnie takie trochę przyszarzone. I też właśnie dobierając ten kolor, chciałem, żeby on się fajnie, dobrze komponował właśnie z tym pyłem, który jakimś takim gradientem sobie na nim osiada. Więc jest taki trochę piaskowo-pustynny.

Aga

Co za finezja z tym kurzem! Nie pomyślałam o tym. Kurczę, muszę zmienić rower teraz! Cały światopogląd runął. Powiedz jeszcze, jaki jest ideał roweru według Ciebie? Czy jest w ogóle jakiś taki ideał? Sporo opowiadałeś też o ramach stalowych. Pamiętam, że lubisz takie klasyczne rozwiązania. To czy masz taki jeden styl, jedną geometrię, która zdaniem jest ekstra. Tak wizualnie, nie wiem, projektowo. Nie mówię koniecznie, że użytecznościowo, bo to zależy, kto gdzie chce jeździć. Czy jest ideał piękna roweru?

Jan Lutyk

Ideały nie istnieją. Albo może istnieją, ale nie są zbyt ciekawe moim zdaniem. To znaczy, ja nie lubię za bardzo rzeczy, które są bezbłędne, i które są zbyt idealne. Jakoś tak wydaje mi się, że to nie jest trochę zgodne z naszą naturą. To nie jest prawdziwe, jak coś jest tak super idealne. Lubię gdzieś dążyć do ideału, ale lubię też obiekty z jakimś charakterem, z czymś, co jest jakoś unikalne i co je wyróżnia. Dlatego właśnie na przykład nie lubię zdjęć rowerów prosto ze sklepu, nie lubię tego looku.

Lubię, jak rower jest taki przykurzony, taki przeciorany przez krzaki itd. Wtedy to jest bliżej jakiejś takiej prawdy życiowej, wydaje mi się. No ale w samym projektowaniu rowerów cenię mocno prostotę i klasykę, na pewno. Bardzo cenię po prostu rozwiązania, które wynikają z używanych technologii, z technologii rzemieślniczych. W budowaniu ramy najważniejszym narzędziem tak naprawdę jest pilnik, którym się wyprowadza luty, te połączenia rur, którym się wykańcza generalnie ramę. Takie detale, które mogę sam zaprojektować, typu haki kół, na przykład nasze haki, ich połączenie z rurkami gdzieś jest wynikową tak naprawdę kształtu pilnika, kształtu narzędzia.

W tym chyba dla mnie leży piękno obiektu, czyli jakaś taka adekwatność wszystkiego, jakaś taka spójność techniczno-użytkowo-estetyczna. Jeżeli te wszystkie rzeczy są, gdzieś się spotykają w jednym punkcie, to wtedy jest ten ideał, to jest to piękno.

Paulina

Super, chyba się rozmarzyśmy obie, hahaha.

Jan Lutyk

Po prostu gdzieś odpływam, w te odmęty. Już chyba powyżej godziny gadamy.

Paulina

Tak tak. Powiedz Janek, tak już na koniec właśnie, gdzie Cię znaleźć? Gdzie można obejrzeć Twoje rowery? Jak się nazywa Twój profil na Instagramie? I jak zamówić u Ciebie rower?

Jan Lutyk

No właśnie to nie jest takie łatwe, ponieważ nie mam strony internetowej. Jeszcze. Mam nadzieję, że to się zmieni. Najlepiej komunikować się ze mną przez Instagram i tam też można śledzić to, co robimy. Wrzucam bardzo dużo takich filmików na storieskach, które pokazują, jak robimy te ramy, taki work in progress, taki backstage warsztatowy, trochę tego brudu, to bardzo cenię. Mój Instagram to jest @truelovecycles.

Także jeżeli kogoś interesuje zamówienie ramy, to najlepiej uderzyć na Instagramie. Jak nie na Instagramie to można napisać na maila ciao@truelovecycles.com. I w ten sposób można się ze mną porozumieć, i w ten sposób można sobie zamówić ramę, zabookować, wpłacić zaliczkę, my wtedy blokujemy termin i zaczynamy pracę nad ramą, nad rowerem.

Aga

Nad sztuką. Super! Polecamy serdecznie zerknąć co się dzieje w @truelovecycles. To ostatnie pytanie na koniec. Janek, na rozwoju jakich umiejętności chciałbyś się skupić w najbliższym czasie?

Jan Lutyk

No jest tego sporo, ale chyba w tej chwili najważniejsza jest dla mnie organizacja pracy, bo to jest na pewno to, czego gdzieś nie uczą na studiach. Prowadzenie firmy, delegacja, jakichś różnych obowiązków, generalnie ogarnięcie tego wszystkiego w kupę. To jest na pewno coś, nad czym chciałbym teraz pracować.

Aga

To trzymamy kciuki, żeby poszło jak po maśle. Trzymamy też kciuki za super realizacje. No i do zobaczenia na trasach rowerowych!

Jan Lutyk

Dzięki, do zobaczenia!

Aga

Dzięki!

Paulina

Bardzo Wam dziękujemy za wysłuchanie tego odcinka. Sponsorem tego odcinka jest the:protocol – serwis z konkretnymi ofertami pracy dla branży IT. Więc koniecznie sprawdźcie theprotocol.it. Notatki i linki do tego odcinka znajdziecie na naszej stronie designpractice.pl/032.

Aga

A jeśli podoba Wam się nasz podcast, koniecznie zasubskrybujcie go w swojej ulubionej platformie podcastowej lub na YouTube. No i też śmiało zostawiajcie komentarze. Będziemy za to bardzo wdzięczne i zawsze Wasz feedback jest dla nas super cenny.

Paulina

Na nowe odcinki możecie liczyć w każdy pierwszy i 15 dzień miesiąca. Pamiętajcie też o zapisaniu się do newslettera, żeby nie przegapić żadnego nowego odcinka. Wystarczy wejść na designpractice.pl i tam znajdziecie formularz. Do usłyszenia za dwa tygodnie!

👂
Posłuchaj innych odcinków podcastu

ZGarnij materiały

Dołącz do społeczności 20 tysięcy designerek i designerów 🤯 i otrzymaj „Finansownik freelancera” i nasz super „Ćwiczeniownik UX’’, zupełnie za fri! 🎉 Co 2 tygodnie wyślemy Ci też newsletter pełen konkretów z obszaru product designu! 😍


Zapisując się, akceptujesz politykę prywatności.

.