O budowaniu biznesu
opartego na designie
Naszymi gośćmi są Hanna Kokczyńska i Jacek Majewski, współzałożyciele Tylko.com. Hania obecnie pełni rolę Chief Culture Officer, a Jacek – co-CEO. Oboje są również założycielami studia projektowego Super Super. Hania studiowała wzornictwo i socjologię, a Jacek zarządzanie. Prywatnie są rodzicami trójki dzieci.
Posłuchaj odcinka
❗Oferty pracy od Tylko - kliknij tutaj❗
📔 Książki:
🔗 Linki:
👤 Osoby:
🖌️ Studia projektowe:
📍 Miejsca:
- Centrum Komiksu w Warszawie
🧠 Pojęcia:
- Venture Capital
- ESG (Environmental, Social, and Governance)
Paulina:
Witamy Was serdecznie w naszym podcaście. Na początek pytanie na rozgrzewkę: co ostatnio czytaliście?
Hanna:
Komiksy
Jacek
Tak dużo komiksów ostatnio czytamy, książek - sporo różnych biznesowych książek, staramy się edukować dodatkowo, od klasyki gatunku jak de Gaulle, przez różne artykuły, Harvard Business Review, takie miejsca, gdzie można trochę podciągnąć swoją wiedzę odnośnie różnych tematów, głównie związanych z zarządzaniem, bo to jest nasze pole, w którym najwięcej potrzebujemy zaciągać wiedzy.
Hanna:
Ja jednak o tych komiksach chciałabym, bo mamy trójkę dzieci. No i jak się ma dzieci, to jest niesamowita część taka, że można wrócić do swojego dzieciństwa i jeszcze raz przeżywać takie odkrywanie rzeczy na nowo. Na przykład ja jako dziecko byłam wielbicielką komiksów, ale nie było ich tak dużo dostępnych, kilka podstawowych tytułów. No i teraz jak mam dzieci okazało się, że po takim drobnym nakierowaniu, one też się zajarały komiksami, dzięki temu mogę na nowo sobie je czytać. No i też np. dla mnie bardzo fajnym odkryciem z manga, bo kiedy ja byłam dzieckiem, to jeszcze tej mangi nie było tak dostępnej w Polsce. Jest to bardzo ciekawe i takie resetujące trochę. To jest też fajne, ja to lubię, bo możesz po prostu przez jakiś czas zająć się zupełnie czymś innym i to jest też jakiś się reset mózgu, tak czuję, więc bardzo to lubię i polecam komiksy oraz sklep z komiksami - Centrum Komiksu - bo jest świetny.
Aga:
Super! Fajnie by było, żeby powstał taki komiks o biznesie - synteza tego co czyta Jacek i Hania. Słuchajcie, jesteśmy bardzo ciekawe jak powstało Tylko, w ogóle czym jest Tylko, jakbyście mogli przybliżyć naszym słuchaczom i słuchaczkom właśnie to, co robi Tylko, co wy robicie w Tylko?
Hanna:
Cyfrowy designer.
Czym jest Tylko?
Jacek:
Tylko jest firmą meblową, ale dosyć nietypową, bo wszystko co robimy jest bardzo zdigitalizowane i staramy się za pomocą technologii pomagać ludziom tworzyć lepsze przestrzenie, w których mogą żyć. Więc mamy meble, które można dopasowywać do swoich potrzeb zarówno od strony gabarytów, czyli można dostosować je co do centymetra, tak, żeby lepiej komponowały się z przestrzenią. Można je dostosowywać funkcjonalnie, tak, żeby szuflady na klucze były w tym miejscu, w którym powinna być, a nie miejsce na kwiatek albo jakąś ekspozycję innych naszych rzeczy też było fajnie dobrane. No i oczywiście estetyka, która też jest ważnym elementem, więc tych trzech wymiarach pozwalamy ludziom stworzyć meble. Głównie są to meble do przechowywania różnych rzeczy, czyli od mebli, które mamy w salonie, gdzie bardziej chodzi o ekspozycję i trochę chowanie rzeczy, przez meble do sypialni, gdzie są szafy, w których głównie chodzi o chowanie rzeczy i organizowanie naszych ubrań. Więc w zasadzie jeśli chodzi o przechowywanie, to staramy się być obecni w każdej kategorii i to jest główna część tego, co robi Tylko.
Hanna:
Chyba jeszcze warto dodać, że jak zaczynaliśmy parę lat temu to w ogóle to było, teraz to się powoli staje standardem, ale sprzedaż mebli przez internet całkowicie, czy sprzedaż bez fizycznych showroom'ów, bez żadnego kontaktu z fizycznym produktem była bardzo odważnym i takim pierwszym, jednym z pierwszych tego typu pomysłów na rynku. Oczywiście ten rynek teraz się zmienia i wiele już jest firm meblowych całkowicie online, ale myślę, że to też jest ważna część tego, co robimy.
Jacek:
Żeby jeszcze powiedzieć jak to działa, to za pomocą naszej strony internetowej bądź aplikacji wchodzimy w konfigurator mebla danej kategorii, która nas interesuje i tam dokonujemy zmian, które są dosyć proste. Nie potrzeba doktoratu z projektowania mebli, żeby coś tam fajnego dla siebie zrobić, to jest po prostu kilka suwaków, którymi można się pobawić i znaleźć coś, co nam odpowiada i moment, w którym efekt jest zadowalający i podejmiemy decyzję o zakupie. My się zajmujemy całą resztą też, czyli żeby ten mebel w formie plików przenieść do fabryki, żeby to zostało wyprodukowane, spakowane, żeby była też wydrukowana instrukcja, w której jest pokazane krok po kroku pokazane, jak mebel się składa. Wszystko staramy się robić trochę w opozycji do naszych doświadczeń meblowych, jakie mieliśmy w swoim życiu, czyli ma być możliwie łatwo i przyjemnie. Po prostu chcemy, żeby to ludziom sprawiało satysfakcję i żeby ten ostatni etap składania mebli nie był powodem do kłótni, tylko właśnie tych jednoczących, miłych chwil.
Hanna:
To jeszcze jedną, ostatnią rzecz dodam - to znaczy, myślę, że to warte wyjaśnienia na czym w ogóle polega masowa produkcja mebli. Nasza produkcja bazuje na obróbce CNC, czyli numeryczne wycinanie elementów cyfrowe i w standardowej produkcji masowej to po prostu wgrywasz plik do konkretnego mebla i ta maszyna powtarza. Natomiast tej maszynie jest tak naprawdę wszystko jedno, czy ona robi codziennie 50 idealnie tych samych wycięć, czy robi 50 wycięć, które są różne, więc my tak naprawdę robimy indywidualne zamówienia w masowej skali. I na tym to polega, że my po prostu podeszliśmy do tego, co było jakby zastane w tym przemyśle meblowym, czyli że ok, jakiś tam producent przychodzi z plikiem do fabryki, maszyna jest ustawiana i seryjnie ten model się produkuje na co dzień. Po prostu seryjnie wymieniamy te pliki dla maszyn. Dzięki temu możemy w masowej skali mieć indywidualne zamówienie.
Jacek:
Z perspektywy klienta większość tradycyjnej branży meblowej musi standaryzować potrzeby, które ludzie mają i jakoś upraszczać to do takich kombinacji, które są najbardziej prawdopodobne, a u nas oczywiście te kombinacje też są, ale jest wszystko pomiędzy, czyli te rzeczy, które już zostały uśrednione, więc mamy po prostu bardzo dużą elastyczność i rozpiętość rozwiązań, tak żeby każdy mógł znaleźć coś, czego potrzebuje.
Paulina:
Ok, więc dzisiaj jesteście jednym z najlepiej rozwijających się startupów w Polsce i macie z jednej strony ten produkt fizyczny, bardzo elastyczny, z drugiej strony produkt cyfrowy, czyli ten edytor, ale zaczynaliście od studia, które pewnie jest wielu naszym słuchaczom i słuchaczkom znane - studio Super Super. Jesteście projektantami, więc jak to się w ogóle stało - projektantami graficznymi - jak to się stało, że zaczęliście się zajmować meblami?
Od studia do startupu - jak powstawało Tylko?
Jacek:
Historia jest taka, że założyliśmy je razem z Hanią. Hania skończyła ASP, ja skończyłem zarządzanie, ale zawsze gdzieś mnie ciągnęło w stronę kreatywnych rzeczy i myślę, że ideą, który mieliśmy zawsze w Super Super...
Hanna:
Skończyłam ASP, ale zawsze mnie ciągnęło do zarządzania.
Jacek:
Tak, więc tak się uzupełniamy. Ideą, którą zawsze mieliśmy w studio - to chcieliśmy robić fajne rzeczy. Więc tam brzmi to banalnie, ale to się sprowadziło do tego, że byliśmy dosyć poszukujący, jeżeli chodzi o to, gdzie te granice projektowania można przesuwać, a to z kolei wpływało mocno na to, że do realizowania tych coraz bardziej szalonych pomysłów potrzebowaliśmy poznawać różnych ludzi, którzy gdzieś szczęśliwie się znajdywali w naszych okolicach i zaczęliśmy po prostu robić coraz bardziej eksperymentalne projekty, które wykraczały poza zwykłe projektowanie. Tam się dużo zaczęło technologii pojawiać w różnych wymiarach, często zabawy formą - one nie miały jakby bardzo funkcjonalnych założeń. No i te eksperymenty po prostu w którymś momencie zaczęły być na tyle duże, że to się potoczyło dalej. Dotknęliśmy paru technologii, które wydały nam się na tyle ciekawe, że chcieliśmy dłużej w nich pobyć i zrobić coś z nimi.
Hanna:
Ale myślę, że to, co powiedział Jacek o tym naszym założeniu, że od początku wiedzieliśmy, że chcemy robić rzeczy multidyscyplinarne i wychodzić poza płaszczyznę, robić rzeczy, które są 3D i po prostu szukaliśmy zleceń, projektów na styku dziedzin bardziej, czyli takich zleceń gdzie mieliśmy bardziej kompleksową realizację, gdzie mogliśmy wyjść w przestrzeń, czy też w jakieś nawet mini produkty. Też tak się działo, że robiliśmy jakieś przestrzenne po prostu rzeczy i to multidyscyplinarne myślenie też później, też jakoś stało się częścią Tylko, bo tak naprawdę te rzeczy, które my robimy tutaj, też powstają na styku bardzo specjalistycznych dziedzin i dopiero jak one się połączą, to mamy to, co robimy.
Jacek:
Ale można powiedzieć, że projekt, który był szalenie ważny z perspektywy czasu i tego, że w ogóle wylądowaliśmy z Tylko to był Festiwal Przemiany. Pozdrawiamy Ewę Pawlak bardzo mocno. Tam przy okazji drugiej edycji zaproponowaliśmy taki projekt, w którym część scenografii do tego festiwalu byłaby współtworzona przez ludzi. Wtedy pierwszy raz robiliśmy konfigurator, który był na stronie festiwalu i można było właśnie sobie tymi suwakami coś powykręcać. To było odpalone dwa tygodnie przed festiwalem, więc spłynęło 500 - 600 projektów, z których musieliśmy chyba 60 wybrać do produkcji. No i udało się to dowieźć, wyprodukować te rzeczy. Później zobaczyliśmy jaka jest więź ludzi z tymi przedmiotami, bo one były rozdane po festiwalu twórcom i współtwórcom. To był taki moment, że raz, że można powiedzieć to był taki proof of concept w ogóle samej idei, czy to w ogóle jesteśmy w stanie zrobić, a z drugiej strony zobaczyliśmy, że emocje, które to generuje wśród ludzi - rzeczywiście jest to coś ciekawego i ma potencjał.
Hanna:
Ale jeszcze mówiąc o takich rzeczach, takich projektach, które nam dawały takie poczucie pewności, że niektóre rzeczy mają sens, to też mieliśmy wspólnie z kolegami, którzy też później z nami założyli Tylko, wystawę w operze. To był wspólny projekty opery sponsorowany przez BMW i to była wystawa architektoniczna, wystawa pawilonów, które miałyby powstać przed Teatrem Wielkim. W każdym razie, my zrobiliśmy ją całkowicie wirtualnie i robiliśmy ją w całości ARze, ale ci ludzie wchodzili do pustego pomieszczenia, gdzie były postumenty, na których były tylko znaczniki do AR i to było oczywiście wiele lat temu. Dzisiaj to jest normalna rzecz. Wszędzie jest rozszerzona rzeczywistość, ale to było ponad 10 lat temu. To był po prostu naprawdę bardzo duży to był eksperyment. My nie byliśmy pewni, jak ludzie się odnajdują w kontakcie z wirtualną rzeczywistością. Nie byliśmy pewni, czy to nie jest wykluczające dla jakichś grup. Patrzyliśmy na to, jak to działa. Było to niesamowite po prostu jak to działało, więc połączenie tych różnych doświadczeń dało nam pewność, że powinniśmy iść w tym kierunku. Czyli gdzieś tam to nie jest tak, że te rzeczy sprawdzaliśmy, tylko to jest taka po prostu suma doświadczeń, która nam się skleiła w jeden pomysł później.
Jacek:
Żeby zupełnie jeszcze dopowiedzieć jak to się zamieniło w Tylko - właśnie te projekty, o których wspominaliśmy, robiliśmy razem z Mikołajem Molendą i Michałem Piaseckim. Następnym takim logicznym krokiem było założenie drugiej firmy, która się nazywała Bridge, która już wyłącznie zajmowała się parametrycznym projektowaniem, czyli właśnie takim designem sterowanym kodem i rozszerzoną rzeczywistością. Tam po prostu robiliśmy różne bardzo projekty dla BMW, dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, jakieś instalacje dla Platige'a, przeróżne rzeczy, które pozwalały nam też bootstrapować, czyli sobie powoli rozwijać koncept Tylko, wtedy jeszcze pod inną nazwą to się nazywało CSTM, to jest skrót od Custom - bardzo oryginalna nazwa i to gdzieś tam kiełkowało w tle.
Aga:
Super. Patrząc z perspektywy czasu, co było dla Was najtrudniejsze w przejściu z tej roli właścicieli studia projektowego Super Super do startupu, który oczywiście nie od razu był startupem top one, ale to wszystko się powoli działo, chociaż podejrzewam, że nie powoli - że szybko, więc opowiedzcie nam o tej zmianie.
Jacek:
To jest...
Hanna:
Wszystko było trudne.
Jacek:
Ta zmiana jest... jakbym miał ją nazwać to trzeba żegnać się z rzeczami, które lubi się robić i witać się z nowymi rzeczami, których się jeszcze nie zna, więc jakby przez cały czas tak to wygląda, opanowuje się jakąś umiejętność, po czym trzeba ją zostawić komuś innemu, żeby ją dalej rozwijał. Jest to trudne, bo też trzeba w odpowiednim momencie zorientować się, że trzeba to zrobić. To połączenie jakby takiego ciągłego samorozwoju, szukania jakby tego swojego miejsca z delegowaniem rzeczy, które kiedyś się robiło. A więc to w takim dużym uproszczeniu tak wyglądały nasze ostatnie lata.
Hanna:
Ja jeszcze może bardziej obrazowo to opowiem. Generalnie w pracy w studio i w ogóle w życiu takim projektowym to po prostu się robi te projekty. Można powiedzieć, że one są czasem trudne, czasem żmudne, czasem jest bardzo ciężko, ale zawsze gdzieś koniec tego projektu, można później powiedzieć, że wyszedł/nie wyszedł, ale jakiś etap się zamyka i przechodzi się do kolejnego projektu. Myślę, że to, co dla nas pewnie było wyzwaniem to było wyjście z takiego rytmu projektowego. Oczywiście wewnątrz firmy mamy projekty, to jest jasne, ale nasza rola jest trochę inna i my musimy być trochę w ciągłym trybie takiej ciągłej pracy nad rzeczami. Mnie na przykład najbardziej brakuje tego bardzo przejrzystego rytmu, gdzie po prostu coś się kończy, coś się zaczyna i to było pewnie dla mnie największe wyzwanie, żeby się odnaleźć w takim sposobie pracy.
Ciekawi Cię temat stratupów? Wysłuchaj rozmowy z Krzysztofem Studniarkiem na temat wzrostu polskiego startupu Brand24 📈
Dwa etaty w Super Super i Tylko
Paulina:
A czego musieliście się nauczyć? To znaczy na pewno bardzo wielu rzeczy, bo tak naprawdę, co jest dla mnie w ogóle fascynujące, to wy się przebranżowiliście z właścicieli studia projektowego, we właścicieli startupu. I chciałabym zapytać Was co było dla Was najtrudniejsze w takiej właśnie nauce po drodze? Jakie umiejętności musieliście nabyć? Czego musieliście się szybko nauczyć, żeby zarządzać tą firmą i żeby ją rozwijać?
Jacek:
Wydaje mi się, że jedna rzecz, która pozostała taka sama to jest to, że trzeba liczyć na innych ludzi i że trzeba szukać ludzi, którzy w różnych miejscach będą nam pomagać. Więc ta otwartość na poznawanie ludzi i dokompletowywanie ich zespołu to chyba jedna z takich ważniejszych rzeczy, które cały czas robimy.
Paulina:
A teraz jak wygląda Wasz rozkład czasu? No bo cały czas studio Super Super działa, więc pytanie właśnie jak wasza rola się zmieniła? To znaczy wy jakoś oddaliście trochę zarządzanie studiem? Jak to się zmieniało na przestrzeni czasu?
Jacek:
To był proces długi i też nie prosty, bo tak jak wspomniałem, robienie projektów w studio zawsze było źródłem takiej dużej przyjemności po prostu. Więc był moment, w którym trzeba było się trochę tego odsunąć, później trochę bardziej, później w zasadzie w ogóle. Tak przynajmniej jest w moim przypadku, Hania jest trochę bliżej studia. Ten moment jest trudny dla mnie, bo gdzieś zawsze to było źródło dużej energii, którą czerpałem z tych projektów, inspiracji, które oglądałem, które ekipa w studio zbierała do różnych projektu, więc to było zawsze szalenie energetyzujące, więc tego mi na pewno bardzo brakuje. Ale teraz rzeczywiście studio się mocno usamodzielniło, chłopaki dają radę i robią super rzeczy.
Hanna:
To było dla nas też takie wyzwanie. Bardzo nam zależało na tym właśnie, żeby była ta delegacja, ale też żeby, studio zachowało swój charakter. Wydaje mi się, że to się jakoś, mam nadzieję, udaje i na pewno mamy kontakt już taki nie operacyjny. Nie jest tak, że jesteśmy tam codziennie, ale oczywiście na bieżąco ja na przykład jestem zorientowana, co się dzieje na zasadzie po prostu, tak że nie jest to oczywiście bardzo jakaś taka ciężka operacyjna praca, ale rzeczywiście wydelegowaliśmy to zarządzanie, ale też tę część projektową, ale kontakt mamy w zasadzie taki, że po prostu wiemy, co się tam dzieje, wiele rzeczy konsultujemy.
Jacek:
Studio jest jakby przyklejone do Tylko w tym sensie, że dzielimy przestrzeń, a więc kontakt jest łatwy, w miarę łatwy na co dzień + studio przez cały czas wspiera Tylko i różne redesigny strony itd. Przez wiele lat były realizowane od strony projektowej w studio, więc dziś te firmy są cały czas bardzo blisko siebie.
Paulina:
A był jakiś taki moment, kiedy zorientowaliście się, że dobra, musimy teraz jednak więcej sił przełożyć na Tylko i tutaj dajemy 100% swojej energii, czy bardziej to było takie płynne i niezauważalne z dnia na dzień?
Jacek:
Chyba to było dosyć płynne, jak mi się wydaje. Nie było to, że się obudziłem i powiedziałem dobra, koniec. Więc raczej raczej to się działo stopniowo. Tak to wyglądało.
Hanna:
A my też bardzo dbaliśmy o to, żebyśmy jeszcze w naszej starej siedzibie na Mińskiej, żebyśmy zawsze byli blisko siebie i żeby to logistycznie jakoś miało sens. Tak, żeby ten proces rzeczywiście mógł być taką ewolucją, a nie jakimś takim odcięciem się z dnia na dzień.
Jacek:
Oczywiście, że studio się cały czas zmienia i pojawiają się nowe osoby, ale jest też taki trzon, który powstał razem z nami, w którym myśmy się super zgrali i to chyba powoduje też, że to, dlaczego żeśmy połączyli siły wtedy, to cały ta energię w studio jest. Te zajawki, które mieliśmy, cały czas napędzają pracę w studio.
Co stoi za sukcesem startupu?
Aga:
Patrząc na Tylko teraz, jesteśmy ciekawe co odegrało największą rolę albo odgrywa w tym, że Tylko jest tak dużym sukcesem? Czy to był networking? Może innowacja, którą wdrożyliście, a może właśnie dobór wspólników? Bo ty Jacek, wspominałaś o tym, że trzeba było się otworzyć na ludzi, więc powiedzcie, który - dla was tak osobiście - z czynników wpłynął na ten sukces?
Jacek:
Na pewno bez naszych wspólników to w ogóle nie byłoby możliwe, bo każdy wniósł coś bardzo unikalnego. Ta siła zespołu founderskiego pozwoliła w ogóle myśleć o skali, w której jesteśmy w tej chwili. To myślę, że jest numer jeden, a jeżeli chodzi o sam sukces, myślę, że to, że dosyć szybko zorientowaliśmy się, że technologia to jest coś fajnego dla nas i trzeba ją rozwijać, bo jest potrzebna, ale to, że klienci jednak szukają na koniec mebli i jakichś narracji brandu, tego jak to jako całokształt jest odbierane. Duża inwestycja też w wygląd Tylko, w komunikację, w różnego rodzaju collaby, które pokazywały gdzie się pozycjonujemy, kto jest naszą core-ową grupą docelową. Myślę, że te rzeczy były bardzo ważne, żeby się rozwinąć.
Hanna:
Myślę, że my to po prostu też wynieśliśmy właśnie z tych lat naszej działalności projektowej. Mikołaj, nasz wspólnik, jest z zawodu architektem i też bardzo długo robił projekty i też przez jakiś czas robiliśmy je razem, więc myślę, że ten nasz designowy background miał znaczenie. Myślę, że jest jeszcze jeden wątek, o którym nie mówiliśmy, że my z Jackiem też mieliśmy dużą zajawkę na design, na meble, tak poza wszystkim, czyli dużo wcześniej, zanim zaczęliśmy robić Tylko, to po prostu jeździliśmy regularnie na wszystkie targi meblowe i byliśmy mocno zorientowani, co się tam dzieje. Więc pewnie ta wiedza, która gdzieś zupełnie była obok, na zasadzie takiej zajawki, też nam się później bardzo przydała.
Jacek:
Tak, ale tak jak wspominasz Mikołaja, to też nie sposób nie wspomnieć Beniamina. Beniamin jest moim kolegą z czasu dużo, dużo wcześniejszych niż pomysł na Tylko, ale był jakby trochę z innego świata. Mieszkał w Wiedniu, pracował w banku inwestycyjnym, butiku inwestycyjnym. Moment, w którym jeszcze nie byliśmy jako CSTM, nie było jeszcze mowy o tym, żeby to zamienić w Tylko, zaproponowałem, żeby nas dołączył. On wniósł kompletnie inny zestaw kompetencji, które w tamtym momencie były dla nas zupełnie nieosiągalne, bo to i network i rozumienie świata inwestorów, tak, żeby móc z nimi rozmawiać, więc to było super ważne, żebyśmy mogli w ogóle zacząć.
Hanna:
To w takim razie jeszcze Michał Piasecki, który w tej chwili nie jest aktywny w zarządzaniu, tylko jest udziałowcem, ale też on wniósł niesamowity wkład w postaci całej wiedzy o parametrycznym projektowaniu i to w sumie on nas zaraził zajawką na ten typ projektowania, więc chyba połączenie właśnie tych kompetencji. Ten miks, to spotkanie, czyli cześć jakiegoś takiego szczęścia, że się spotkaliśmy w tym miejscu.
Paulina:
No właśnie, a teraz jak wygląda ten podział kompetencji między Wami, między wspólnikami? Macie jakoś to rozdzielone bardzo konkretnie, czy raczej się miksujecie w tym?
Jacek:
Na przestrzeni lat to ewoluowało. Początkowo ta multifunkcyjność była bardzo potrzebna. Każdy z nas musiał robić wiele różnych rzeczy. Z czasem te rzeczy się zaczęły trochę wyostrzać, więc obecnie ja z Mikołajem dzielimy tytuł co-CEO. Hania jest Chief Culture Officer i zajmuje się również ESG. Beniamin jest odpowiedzialny za relacje z inwestorami i rozwój nowych biznesów, a więc to są takie rozdzielne dosyć miejsca, więc musieliśmy w jakiś sposób do tego dojść. To też dosyć długi proces, ale chyba jesteśmy teraz w optymalnej konfiguracji, bo tak na przestrzeni całego trwania Tylko to się fajnie wykrystalizowało.
Aga:
A ile Tylko już istnieje?
Jacek:
My wystartowaliśmy w 2015 w London Design Festival we wrześniu. Od momentu launchu marki to będzie 7 lat. Sama firma powstała parę miesięcy wcześniej, bo musieliśmy też coś przygotować na ten launch, ale kontakt z klientem, operacyjna działalność to 7 lat będzie w tym roku.
Z czym mierzą się właściciele startupów?
Paulina:
A z perspektywy czasu co byście zrobili inaczej teraz zakładając Tylko?
Jacek:
Oj, masę rzeczy! To jest tak, że prowadzenie startupu to jest jakby zgoda na popełnianie błędów i to w dużej ilości, więc trudno wskazać jakąś jedną rzecz, którą bym zmienił, bo po prostu jest ich bardzo dużo, ale to jest normalne. Trzeba na co dzień wyciągać wnioski i nie bać się tego, że coś może nie wyjść, a więc to chyba na tym to polega głównie, żeby zaakceptować ten imperfekcjonizm i to, że te rzeczy mogą nie wychodzić przez cały czas.
Aga:
A czy jest coś, co doradzilibyście osobom, które myślą o własnym biznesie? Jest jakaś taka złota rada albo sposób myślenia o tym?
Hanna:
Myślę, że to jest dokładnie to, co powiedział Jacek, czyli zgoda na to, że niektóre rzeczy nie wychodzą i bardzo duży poziom elastyczności. Oczywiście też, chociaż nie wiem, czy to można wypracować, nauczyć się, ale myślę, że też u nas ta duża skłonność do podejmowania ryzyka gdzieś tam była i we wcześniejszych naszych projektach, czyli wydaje mi się, że trzeba być po prostu gotowym na różne scenariusze. My byliśmy w różnych momentach też takich nieciekawych i po prostu trzeba rozumieć, że to jest część tego procesu. Myślę, że to jest na pewno coś, co trzeba sobie umieć przepracować i rozumieć.
Jacek:
To pytanie było dosyć otwarte. Mówisz o biznesie, więc tutaj różne rzeczy się mieszczą. Na pewno prowadzenie studia i prowadzenie Tylko to są kompletnie różne rzeczy. My nie mieliśmy zielonego pojęcia, jak to się zaczynało, jak bardzo skomplikowane to będzie i jak bardzo pochłaniające i jak bardzo trzeba się oddać temu, jeżeli chce się coś osiągnąć. Więc to jest coś, co trochę się konsumuje i trzeba się z tym liczyć. Ktoś ma ochotę wejść w taki świat, to są pewne konsekwencje, które się z tym wiążą.
Paulina:
Wspomniałaś Hania o takich nieciekawych momentach. Moglibyście trochę więcej opowiedzieć o tym, z czym się mierzyliście i jak to gdzieś tam pokonaliście?
Jacek:
No, słuchajcie, sam początek był bardzo trudny. No jakby mieliśmy mało kasy, mieliśmy zerową wiedzę jak sprzedawać rzeczy przez internet, mieliśmy raczkujący e-commerce, wiele rzeczy było bardzo jeszcze we wstępnej fazie i proste. Z perspektywy klienta ta oferta nie była dopracowana, więc sam początek mógł się dosyć szybko skończyć, można tak powiedzieć. To, że nam się udało, przyjechaliśmy szorując już bardzo mocno brzuchem po ziemi. Nie wiadomo było czy się uda, może już nie aż tak dramatycznych sytuacji było jeszcze parę i mamy świadomość, że zawsze one się mogą pojawić, bo jednk ta dynamika prowadzenia startupu, szczególnie w tej ścieżce finansowanego przez fundusze inwestycyjne, profil ryzyka po prostu jest dużo większy niż biznes, który byśmy sobie sami powoli rozkręcali. Łatwo jest, że tak powiem, o jakieś błędy po drodze.
Paulina:
A no właśnie, nie mieliście pojęcia o wielu rzeczach, to skąd się ich uczyliście? Czy sami się uczyliście tego gdzieś tam z jakichś źródeł, książek i internetu? Czy bardziej poprzez np. zatrudnianie odpowiednich specjalistów, czy może właśnie mieliście wsparcie od inwestorów?
Hanna:
To wszystko na raz.
Jacek:
Chyba wszystko na raz. Na pewno czerpanie z doświadczeń innych ludzi jest bardzo fajne, bo oni już przez coś przeszli, więc to co sugerują jak działać jest udowodnione w jakimś stopniu, więc to na pewno pomaga, ale też naprawdę trzeba sporo czytać o tym, jak się firmę prowadzi, jakiego typu problemy się pojawiają i jak je adresować. Inwestorzy też bardzo nas wspierają. Udało nam się dosyć fajną ekipę znaleźć i od samego początku mieliśmy takich ludzi, którzy czasami w dosyć kategoryczny sposób mówili co jest nie tak, ale zawsze to było w końcu coś pozytywnego, bo myśmy gdzieś łapali fokus na jakiś obszar, który w danym momencie nie był dobrze przez nas rozkminiony i koncentrowaliśmy się tam, żeby się czegoś nauczyć, zrozumieć i pójść dalej, więc to tak wyglądało.
Hanna:
Ja bym chyba jeszcze podkreśliła, tzn. z mojej perspektywy to jest też tak, że ta teoria jest i ona jest ważna i trzeba czytać, trzeba być na bieżąco, ale wydaje mi się, że bycie otwartym na to, co inni ludzie mają do powiedzenia, którzy już gdzieś tam byli, jest bardzo, bardzo i takie uważne słuchanie jest bardzo potrzebne, czyli to, przynajmniej dla mnie, też bardzo wzmacniająca część tej nauki - rozmowa z ludźmi.
Aga:
Wspominaliście o tym, z czym się myśleliście na początku, że były nieciekawe momenty, trudne dla Was. Czy te problemy się zmieniają wraz ze wzrostem Tylko, z czym się teraz mierzycie? Jakie są teraz wasze wyzwania?
Jacek:
Teraz niestety nie żyjemy w ciekawych czasach, mamy wojnę, która ma duży wpływ na to, jak ludzie się zachowują, na poczucie pewności tego, czy chcą kupować rzeczy, czy nie kupować, więc to jest jedna z rzeczy, która na to wpływa, z drugiej strony i okres pandemii i teraz też wojny to jest też czas, kiedy łańcuchy dostaw, czyli to skąd płyną materiały, jak działają kontrahenci, którzy są potrzebni, żeby realizować nasze projekty - często tam napotykamy na różnego rodzaju problemy, większe lub mniejsze, więc to są wyzwania. Duże wyzwanie wydaje mi się, które w tej chwili spadło na wiele firm, bo jest konsekwencją jakby pandemii od strony tego, jak wyglądała praca zdalna, jaki to miało wpływ na relacje ludzi, na przywiązanie do firmy, na stawki, w których miejscach po prostu one poszybowały do takich kosmicznych poziomów, właśnie przez to, że ta praca zdalna jakby jest dostępna też dla firm zza oceanu na przykład ostatnie lata są pełne, że tak powiem, challenge'y, które na nas spadają. Jakoś sobie musimy z tym radzić, znajdując inne rozwiązania albo koncentrując się na obszarach, które trzeba usprawnić, dzięki czemu można kompensować pewne przeciwności, które nam się pojawiają. Zawsze trzeba szukać wyjścia, a często na koniec to wyjście przesuwa nas zupełnie w nowy rejon, który jest tym właściwszym w ogóle dla istnienia firmy.
Paulina:
No właśnie, a jeszcze z tego co wiem, w ciągu ostatnich dwóch lat jeszcze pozwoliliście swoją ekipę, bo mieliście 80 osób, teraz macie dwieście.
Jacek:
Tak.
Paulina:
Więc wyobrażam sobie, że już samo to jest wielkim wyzwaniem dla osób zarządzających firmą. Jak Wy sobie z tym radzicie - z takim szybkim wzrostem?
Hanna:
Myślę, że jest to bardzo duża dla nas przestrzeń, gdzie też musimy się uczyć, ale to, co jest teraz dla nas największym wyzwaniem, to jak przeskalować nasze relacje z teamem. Bo to jest też trochę tak, że w studio było to bardzo proste. Zazwyczaj było 10 osób, maksymalnie 12. Budowaliśmy bardzo fajną kulturę, opartą tylko i wyłącznie na naszych osobistych relacjach, że się bardzo angażowaliśmy, byliśmy zgranym zespołem i nadal ten zespół jest super zgrany, no ale to było proste. Później, kiedy byliśmy większą firmą, powiedzmy do 100 osób, nadal się wszyscy znaliśmy, byliśmy na Mińskiej. Każdy wiedział, kto co robi, jak się nazywa i cała firma nadal trochę już w innej skali i oczywiście te relacje były wspierane też innymi działaniami. To wszystko super działało. W tej chwili mamy dużą firmę, która się dwukrotnie powiększyła w czasach pandemii i to jest niesamowite wyzwanie i pracujemy nad tym cały czas jak zeskalować tę komunikację, czyli jak te nasze wartości, to jakimi jesteśmy ludźmi i wokół jakich wartości chcemy, żeby cała firma się budowała - jak to przełożyć na język, który już nie jest oparty na tych naszych osobistych relacjach.
Jacek:
To jest z jednej strony to co my od góry byśmy chcieli, ale drugiej strony to, że ta odległość komunikacyjna się zwiększa, więc też o wielu rzeczach, które się dzieją, nie mamy aż tak dobrego, bliskiego wyczucia, każdej rzeczy, która się dzieje. To jest duże wyzwanie, żeby ten puls organizacji cały czas czuć i wiedzieć, co się w niej dzieje, bo jest to na pewno miejsce, w którym dużo w tej chwili siedzimy, żeby lepiej rozumieć to, co się dzieje w przekroju całej firmy.
Venture capital - jak wygląda proces?
Aga:
Padło wielokrotnie już słowo startup, a jak startup, to też venture capital i wy macie inwestorów. Jakbyście mogli przybliżyć, jak w ogóle wyglądał ten proces? Jak wyglądają Wasze relacje z inwestorami i czego was to nauczyło?
Jacek:
To znaczy zupełny początek wyglądał tak, że Beniamin z Mikołajem polecieli do Stanów, do San Francisco na taki festiwal Launch Festival, na którym różne startupy się mogły prezentować. Szalona historia, ale to pewnie możemy kiedyś przy innej okazji opowiedzieć i tam to dosyć znane festiwal. Dropbox wystartował właśnie na tym festiwalu, takie całkiem znane startupy i tam po prostu robiliśmy prezentacje tego, co na dany moment mieliśmy. To była jakaś tam demo aplikacja, w której można było konfigurować regał i to dało dosyć dużą siłę napędową, bo się pojawili zainteresowani inwestorzy, najpierw ze Stanów, a później finalnie wylądowaliśmy z inwestorami z Berlina. Więc to był pierwszy krok i jak na tamte czasy to ta tzw. seed round była na bardzo fajnym poziomie. Rzadko które startupy w Polsce wtedy mogły liczyć na tego typu punkt startu.
Paulina:
Kiedy to było?
Jacek:
To był 2014, a później były kolejne rundy, więc różni inwestorzy dołączali jakby to już jest taka bardziej złożona historia. Obecnie w ostatniej rundzie dołączył do nas już taki dosyć duży fundusz z Izraela - Pitango i trochę mniejszy fundusz z Finlandii - Evli. Pewnie droga do następnego finansowania pewnie wiedzie właśnie przez takie już większe fundusze, większe instytucje, które na tym etapie inwestują już w takie bardziej rozwinięte startupy.
Paulina:
Rozumiem, że właśnie tym zajmuje się Mikołaj i Beniamin?
Jacek:
Nie, nie. To znaczy Beniamin jest osobą, która jeśli chodzi o networking, bo po prostu to jest jego świat i bardzo dobrze się w nim porusza, natomiast to jest praca nas wszystkich, bo to pozyskanie inwestorów na dowolnym etapie wygląda mniej więcej w ten sposób, że trzeba stworzyć tzw. pitch deck, czyli prezentację, w której pokazujemy, jak firma ma się rozwijać, o co chodzi w tym biznesie, w który ona wchodzi, co jest inne od reszty, dlaczego nam się ma udać. Więc tam jest bardzo skondensowana cała idea tego biznesu też z wyliczeniami, które pokazują, jak ten model biznesowy może funkcjonować. Oczywiście ten pitch deck na przestrzeni lat mocno ewoluuje, bo uczymy się i wiemy bardziej gdzie dalej chcemy jechać z tym biznesem, więc to jest jedna rzecz, a później druga, rzecz to są rozmowy z inwestorami, których się umawia się na calle albo jeździ się do nich. Kiedyś to było bardziej jeżdżenie, teraz to wszystko się przeniosło do internetu. Jest taka pierwsza faza, jakby pokazywania tego decka i jeżeli są zainteresowani, to później większy zespół zaczyna w to wchodzić i jesteśmy też w to zaangażowani operacyjnie, żeby prezentować firmę. W dużym skrócie tak to wygląda. Później to jest oczywiście proces tak zwanego due diligence. Jeżeli już jest inwestor zainteresowany, to on po prostu sprawdza kondycję spółki. Jest to duży audyt finansowy, audyt różnych obszarów czy też związanych z legalem, czy też z jakimiś patentami itd., po prostu taki skan 360 firmy, żeby wiedzieć, czy nie ma jakichś trupów w szafie.
Jeżeli due dilligence jest pozytywny, to później jest ostateczne podpisywanie umowy. Przez cały czas trwają negocjacje co do zapisów i tak to wygląda. Po prostu my sprzedajemy jakiś kawałek udziałów firmy, który kupują inwestorzy za te pieniądze, które dostajemy, nie lądują u nas w kieszeni, one są po prostu kapitałem w spółce, za który możemy się dalej rozwijać, inwestować w szybszą rekrutację zespołu, w realizowanie projektów, na które trudno byłoby zarobić w tak szybkim tempie przychodami spółki. To te pieniądze pozwalają nagle robić po prostu dużo więcej rzeczy, sprawdzać rzeczy, popełniać błędy, co na końcu się przekłada na ten szybki wzrost.
Podejście do produktu cyfrowego i culture - fit
Paulina:
Większość naszych słuchaczy i słuchaczek jest projektantami albo są związani właśnie z tą branżą, więc chciałyśmy też Was podpytać o to, jak wy podchodzicie do projektowania tutaj, to znaczy jak rozkładają się siły projektowe w Tylko, bo macie produkt cyfrowy, macie produkt fizyczny. Więc pytanie jak tutaj te działy wyglądają, czy jest jakiś jeden dział projektowy i oni wszyscy między sobą współpracują, czy to jest jakoś porozdzielane? Jak podchodzicie właśnie do tego produktu cyfrowego? Możecie opowiedzieć trochę o tym?
Jacek:
Firma ma kilka departamentów. Mamy produkt, w którym projektujemy nasze meble i też tą część cyfrową związaną z tym produktem, czyli konfiguratory, pliki produkcyjne, które pozwalają to wdrożyć w fabryce, więc tam mamy miks kompetencji od projektantów mebli, inżynierów, którzy konstruują po prostu te meble, przez UX designerów, przez koderów, którzy kodują nasze konfiguratory, przez team, który koduje wszystkie systemy automatycznego generowania plików produkcyjnych, a więc jest to dosyć szeroki zespół. Jest tam też część experience'owa, gdzie analizujemy cały czas jak wygląda ścieżka zakupowa klienta i staramy się poprawiać w miejscach, w których czujemy, że coś jest nie tak, aby budować wartość tam, gdzie czujemy, że możemy dodać coś ekstra więcej, więc to jest produkt. Później mamy dwa działy marketingowe, jeden jest brandowy, drugi jest growth, a growth to jest cały lejek sprzedażowy, czyli od pozyskiwania ruchu na stronę przez sam e-commerce i tam jeśli chodzi o projektantów mamy cały zespół, który projektuje nasz sklep internetowy i wdraża go, więc są i UX designerzy, UI designerzy, frontendzi i backendzi, QA, tak, żeby po prostu całe te cykle iterowania naszego sklepu można było wdrażać. No i jeżeli chodzi o jeszcze jedno miejsce, gdzie mamy projektantów, to jest właśnie brand. Tam jest miejsce, w którym dbamy o to, jak marka się prezentuje, to jak się komunikujemy w naszych social mediach, jak wyglądają nasze reklamy, nasze collaby, więc tam to jest też mix w jakimś stopniu art directorów i projektantów graficznych i oczywiście wielu innych specjalności również, ale jeżeli tak zawężając się do tych projektowych funkcji, to w tych trzech miejscach one występują.
Aga:
Dużo się teraz mówi o takim culture - fit, dopasowaniu kulturowym pracowników. Coraz więcej firm zwraca na to uwagę i gdzieś tam wciela to w etap rekrutacji. I teraz pytanie do Hani, bo Hania ty jesteś Head of Culture, czy jest jakaś taka wspólna nić? Charakterystyczny system wartości dla osób, które są już w Tylko, jakbyś trochę mogła nam przybliżyć Wasz świat z tego kulturowego punktu widzenia.
Hanna:
Tak, oczywiście, mamy taki zestaw wartości, natomiast tak jak wam mówiłam, my jesteśmy w ciągłym procesie transformacji i w tej chwili też pracujemy nad trochę nową strategią w tym obszarze, gdzie po prostu sprawdzamy, czy te nasze wartości, tzn. one są aktualne, natomiast sprawdzamy, czy one się na pewno poddają też temu skalowaniu, więc tak to w tej chwili wygląda.
Jacek:
Parę lat temu mieliśmy taki moment, gdzie poczuliśmy, że potrzebujemy nazwać ten kierunek rozwoju i sens istnienia firmy na trochę wyższym poziomie. To była taka seria warsztatów, gdzie stworzyliśmy coś, co się nazywa Big Hairy Audacious Goal (BHAG), czyli to można nazwać taki North Star, do którego zmierzamy. Wokół niego też właśnie spróbowaliśmy nazwać wartości, którymi chcemy się kierować i trzy takie wartości, które wokół których budujemy, z jednej strony to jest harmonia, z drugiej strony jest responsibility, z trzeciej to jest enlightenment. W skrócie harmonia jest o tym, co chcielibyśmy, żeby odczuwali nasi klienci.
Hanna:
Ale też my wewnętrznie...
Jacek:
Czyli, żeby te domy czy mieszkania, w którym mieszkają nasi klienci, poprzez nasze meble stawały się lepsze, dawały im energię do życia, spokój tam, gdzie trzeba dać spokój, pobudzały tam, gdzie warto mieć coś co bardziej nas energetyzuje. Bo wierzymy bardzo w to, że design oddziaływuje na to, jak się czujemy.
Hanna:
Przestrzeń, w której funkcjonujesz wpływa na to, jak się czujesz.
Jacek:
Z drugiej strony ta harmonia to też jest zgoda, systemem wartości, które my mamy i które mają nasi klienci, więc chcielibyśmy, żeby tutaj też ludzie czuli, że idąc z Tylko mają poczucie, że te rzeczy się zgrywają i teraz przechodząc płynnie do responsibility, tutaj czujemy, że to, co robimy w perspektywie kryzysu klimatycznego jest bardzo ważne.
Hanna:
Też mówiłam o tym weryfikowaniu tych naszych trzech głównych punktów pod kątem tego, że przez ten ostatni rok przechodzimy taki audyt i budujemy strategię ESG bardzo kompleksowo, przechodząc przez te wszystkie wątki, bo jeszcze tak wyjaśnię czym są te trzy literki. E (Environmental) - to jest oczywiście środowisko, tematy związane z klimatem, wpływem na środowisko. S (Social) - to są rzeczy związane z ludźmi i tutaj mamy wszystkie wątki bycia inkluzywnym, wszystkie rzeczy związane po prostu i z naszymi klientami, i z tym, co się dzieje wewnątrz firmy. Literka G (Governance) - to jest po prostu governance, czyli po polsku, jakby się to nazywało - zarządczy i to są rzeczy już związane bardzo ściśle z tym, jakie mamy procedury w firmie. Wydaje mi się, że do tego, co już mamy i co było ustalone parę lat temu, bo trzy czy cztery lata temu dodajemy tę warstwę już taką bardziej doprecyzowaną i strategię działań i jest to fajny proces, momentami też bardzo budujący, bo my właśnie stawiając sobie te cele i pracując wokół tych wartości, o których Jacek powiedział, zrobiliśmy już bardzo dużo w tym kierunku.
Jacek:
Jeszcze żeby szybko skończyć pozostałe literki, więc responsibility jest bardzo mocno o tym, jak chcemy podchodzić do tego, czy nasze produkty są sustainable, czy do długowieczności, do wpływu na planetę i rozumiemy to jako takie podejście bardzo poparte danymi, nie robienie greenwashingu, że my jesteśmy wspaniali, tylko robienie oczywiście wielu rzeczy intuicyjnie, ale później mierzeniu efektów tego. To co Hania mówi - jesteśmy teraz w miejscu, gdzie się okazuje, że bardzo dużo rzeczy, które zrobiliśmy, trafiamy w ogóle w punkt, jak te dyrektywy i rekomendacje unijne wyglądają, albo kierowaliśmy się trochę na początku intuicją, bo nie mieliśmy wiedzy, jak te rzeczy robić. Ostatnia literka, jeśli chodzi o nasze wartości, to jest E - enightenment. Tu chodzi o to, żeby dzielić się tą wiedzą, którą zdobywamy, to jest pewnie najbardziej wysunięte na horyzoncie, bo to jest trudne i też nie mamy do końca zasobów, żeby jeszcze jakoś to super robić, ale będziemy na pewno właśnie teraz, już po tym procesie strategii ESG w stanie dużo lepiej komunikować właśnie te rzeczy i rekomendować pewnego rodzaju podejścia do tego, jak produkujemy, jak dystrybuujemy rzeczy, z czego je robimy i pokazywać to też innym jako jakiś pewien wzór, który można skopiować do innych biznesów.
Hanna:
Myślę, że w tej literce E - Enlightnment widzicie to, co i tak robimy, czyli dzielenie się wiedzą na poziomie tym networkingowym, że spotykamy się, gadamy z ludźmi, którzy nam doradzają, ale my też im mówimy co się dzieje. To jest też taka forma współpracy, np. z podwykonawcami, gdzie możemy powiedzieć, że w momencie, kiedy pojawiły się COVID i trochę nie było wiadomo jeszcze co robić my też zaproponowaliśmy, podzieliliśmy się wiedzą już, co tam my zrobiliśmy, bo my bardzo szybko poszliśmy do online'u, to były fabryki oczywiście, ale tam parę rzeczy mogliśmy też się tym podzielić. Dokładnie teraz, kiedy będziemy już mieli bardzo jasno określoną tę strategię, też będziemy propagować tą wiedzę, będziemy też propagować wśród naszych podwykonawców. To w ten sposób działa, wewnątrz firmy działa to też na takim poziomie, że dzielimy się też wiedzą o tym co robimy w ramach teamów. To jest też to, co robimy na co dzień.
Rekrutacja w Tylko i mierniki sukcesu
Paulina:
Super, że chcecie dzielić się tą wiedzą. Czyli jak rozumiem jesteście też otwarci na to, żeby gdzieś tam właśnie brać udział w podcastach czy występować na różnego rodzaju konferencjach. Może ktoś z naszych słuchaczy będzie miał ochotę Was zaprosić? No właśnie, a przy takim dużym wzroście i szybkim pewnie cały czas potrzebujecie rąk do pracy - pytanie czy jesteście teraz w trakcie jakichś rekrutacji, jeśli chodzi o designerów? Czy nasi słuchacze mogą ewentualnie sprawdzić jakieś dostępne oferty u Was?
Jacek:
Tak, mamy kilka takich rekrutacji, które nie są proste, bo szukamy fajnych ludzi, którzy chcieliby już ze swoimi doświadczeniami dołączyć do nas i mogę tutaj wymienić te pozycje. Jedna z nich to jest Senior Digital Designer, to osoba, która chcielibyśmy, żeby odpowiadała za całokształt tego, jak Tylko wygląda w formie cyfrowej, czyli zarówno rozwijała digital branding pod kątem naszego sklepu, ale też wszystkich innych miejsc, gdzie się komunikujemy. Więc to jest taki styk wielu dziedzin projektowania, umiejętność łączenia ich, więc trzeba też zastanawiać jakie media użyć do pokazania różnych treści itd. Szukamy też UX/ UI leadera, team leadera, który by całą naszą część projektową pokierował. Mamy tutaj duże wyzwania, szczególnie w ostatnim okresie dołączyli do nas zawodnicy wagi ciężkiej jak José Villamil, który był odpowiedzialny za globalną sprzedaż Ikei, ściągnęliśmy go ze Szwecji do nas i on jest niesamowitą energią, która pochłania dużo zasobów i potrzebuje świetnych ludzi, którymi będzie w stanie podeprzeć w kontekście rozwoju naszego sklepu internetowego. Do tego potrzebujemy też UI designera, który też pomoże nam dalej projektować nasz sklep, nasze konfiguratory. Ostatnia osoba, którą szukamy, którą mam nadzieję, może wśród słuchaczy uda się do niej dotrzeć jakoś, to jest product manager, to jest osoba, której potrzebujemy do działu produktowego, która pokierowałaby cyfrową częścią wdrożeń naszych konfiguratorów. Jest to koordynowanie zarówno pracy coderów, jak i projektantów i UX - owych, UI - owych, jak i też dyskusje z samym produktem fizycznym, bo to jest bardzo na styku gdzie trzeba te rzeczy połączyć. Myślę, że to bardzo ciekawe miejsce i też praca pod Jonaszem Kulejem, myślę, że jest super miejscem do rozwoju, myślę, że tam ludzie świetnie się rozwijają, więc to są takie cztery miejsca gdzie szukamy, więc jeżeli ktoś miałby ochotę lub znał kogoś, kto mógłby być zainteresowany dołączeniem do nas to zapraszamy. To są bardzo ciekawe miejsca, w których jest dużo przestrzeni na samorozwój, no i też praca naprawdę z wybitnymi ludźmi.
Paulina:
Super! To chętnie w takim razie podrzucimy linki do ogłoszeń w notatkach do podcastu, jeżeli ktoś z Was ma ochotę to wpadajcie!
Aga:
Tak jest, a ja przeczytałam w jednym z wywiadów i możecie teraz to zdementować, że firma przyniosła zysk dopiero w zeszłym roku. W związku z tym jak w takim razie mierzycie sukces? Bo tak popularnie się myśli o tym, że jak jest zysk to dzieje się dobrze. A u Was on dopiero nastąpił w zeszłym roku jeśli, to jest prawda, więc co jest dla was kluczowe? Kluczowym czynnikiem do tego, że idziecie dalej i wkładacie energię w rozwój firmy.
Jacek:
W świecie startupów występuje kilka pojęć zanim pojawi się zysk, można go wypracowywać w różnych okresach roku np. w kwartale może być ten zysk wypracowany, natomiast tak, żeby on był czymś stałym, żeby etap generował czysty zysk, to jest coś, co zdarza się często bardzo późno. Wiele super dużych startupów, typu Amazon choćby, przez kilkanaście lat w ogóle nie było tam zysku. Ale to, co było miarą sukcesu, to był rozwój biznesu, wzrost. To, że widać, że on ma w tę dynamikę wzrostu, która pozwala wierzyć w to, że ekonomia skali całego przedsięwzięcia w pewnym momencie spowoduje, że te dwie rzeczy się zepną ze sobą i tak mniej więcej działa ten cały rynek VC startupów, które mają pozytywną EBITDA, czyli generują zyski nie ma za wiele, bo to oznacza trochę, że nie wykorzystują tych pieniędzy, które pozyskują od inwestorów na wzrost, tylko ta ścieżka jest trochę bardziej zachowawcza. Większość startupów funkcjonuje w ten sposób, że to przez wiele lat nie są dochodowe biznesy, aż osiąga się pewną skalę, w której można wykorzystać tę ekonomię skali i to się zamienia już na taki dochodowy biznes. No i wtedy też pewnie ciężko mówić o startupie.
Paulina:
No właśnie, wspominałaś Hania, że byliście jedną z pierwszych firm, która stawiała na sprzedaż w onlajnie. Nie macie swojego sklepu stacjonarnego. Wtedy jeszcze sprzedaż mebli przez internet nie była taka popularna. No i właśnie - pytanie czy chcecie mieć sklep stacjonarny, czy od początku mieliście takie założenie, że nigdy czegoś takiego nie będzie i nie chcecie iść w tę stronę?
Hanna:
Myślę, że teraz trochę chcemy, odpowiadając szybko na Twoje pytanie, ale myślę, że można to ten nasz rozwój też jakby patrząc na nasz rozwój do tego momentu, w którym jesteśmy teraz, pewnie w ogóle to nie było potrzebne. Teraz mamy już trochę inne cele i będziemy pewnie myśleć o tym, że pewnie na początku w Berlinie i w innych miastach w Europie będą miejsca, może to nie będą showroomy, ale miejsca, w których będzie nasz mebel można zobaczyć, czy meble i zobaczyć je z bliska. W tej chwili oczywiście jest możliwe zamówienie sobie próbek, czyli każdy z naszych klientów, który chciałby zobaczyć jaki to jest materiał, jaka to jest jakość, dostaje od nas, może zamówić próbki, więc ten kontakt z tym fragmentem fizycznym jest, natomiast teraz trochę zmieniliśmy założenia i będziemy chcieli jednak jakieś takie punkty, gdzie można spotkać Tylko na żywo odpalać.
Sprzedaż na rynki zagraniczne
Paulina:
No właśnie, bo sprzedajecie głównie za granicę, prawda? Jakie są to rynki i jakie są najpopularniejsze kierunki?
Jacek:
Na 40 parę procent to są Niemcy. Jak dołożymy do tego Austrię i Szwajcarię, to pewnie będzie w okolicach 60%. A później mamy dwa duże rynki, tj. jest Anglia i Francja, reszta to Holandia, która jest takim rynkiem, który się wybija i tam ewidentnie trafiliśmy w gust Holendrów, więc sprzedajemy w całej Europie, natomiast to też nie na każdym rynku prowadzimy takie dedykowane działania marketingowe. Jak ktoś coś zamówić we Włoszech proszę bardzo, w Hiszpanii też, ale tam nie prowadzimy aktywnie jakoś mocno naszych działań marketingowych. To być może się będzie zmieniać, natomiast póki co byliśmy skoncentrowani na tych rynkach.
Hanna:
Też bardzo są ciekawe nasze wnioski dotyczące tego, jak rozkładają się te gusta w różnych krajach europejskich, różne typy mebli lepiej się sprzedają, tak więc można powiedzieć, że Niemcy bardzo, czy w ogóle kraje tego regionu, Niemcy, Austria, Szwajcaria dużo bardziej cenią te meble ze sklejki, co pewnie wynika właśnie z jakiejś tam kultury estetycznej, która tam po prostu panuje, a w innych krajach z kolei, we Francji - bardziej kolorowe meble, bardziej odważne. To jest bardzo ciekawe, na bieżąco sobie na to patrzymy i też dostosowujemy te oferty do tego jaka estetyka przeważa w konkretnych rejonach.
Paulina:
Macie plany na podbój Stanów Zjednoczonych?
Jacek:
Na pewno jest to temat, który mamy na liście projektów.
Plany na przyszłość
Aga:
Super! Trzymamy kciuki i mogłybyśmy jeszcze tak wypytywać o różne szczegóły dotyczące Tylko to jest mega ciekawe. Powoli musimy kończyć, bo wiemy, że macie spotkania i w związku z tym, skoro już pojawiło się słowo związane z czasem, to gdybyście mieli dodatkową godzinę w ciągu doby, to na co byście ją wykorzystali w pracy w Tylko?
Hanna:
Ja chyba bym poświęciła ten czas na rozmowy. Wydaje mi się, że Jacek teraz zaczął taki proces, że dużo więcej gada ze wszystkimi ludźmi. Ja pewnie bym też taką godzinę na to poświęciła, ja tez się staram to naśladować, ale brakuje mi czasu więc tak, na to bym poświęciła tę godzinę.
Jacek:
Ja bym chciał trochę czasu na zebranie myśli, bo rzeczywiście tych spotkań jest dużo i one są często jedno po drugim. Może też (chciałbym) więcej czasu mieć właśnie na czytanie książek, które poszerzają punkt widzenia, więc chyba te dwie rzeczy.
Paulina:
A jakie macie plany na kolejne lata? Bo rozwijacie się bardzo szybko, więc co teraz? Co dalej?
Jacek:
Nasze portfolio produktowe cały czas się rozwija, pojawiają się nowe produkty. W tym roku też będziemy mieli zupełnie nową kategorię, która się pojawi. Ewoluują rzeczy, które już mamy. Tak jak Hania wspomniała, myślimy też o tym, żeby trafiać coraz bardziej w gusta naszych klientów, więc myśleć o nowych estetykach, które będą poszerzały grono klientów zainteresowanych Tylko, z drugiej strony duże inwestycje w obszarze technologii, zarówno w stronę czystego e-commerce'u tam się bardzo rzeczy dzieje w tej chwili i ten obszar u nas mocno ewoluuje i będzie nafaszerowany dużo bardziej nowymi technologiami. Z drugiej strony same konfiguratory i to miejsce dialogu z klientem, które się za pomocą ich odbywa - będziemy w różny sposób je rozwijać. Tak i od strony czystej technologii, która pomaga lepiej wyobrazić sobie produkt i pomocy ludziom, dla których być może te konfiguratory są w tej chwili trochę zbyt skomplikowane, dla osób, które chciałyby mieć nasze meble, potrzebują jeszcze kogoś, z kim mogą porozmawiać, zapytać, dopytać o różne rzeczy, więc gdzieś te obszary. Bardzo mocny rozwój części commerce'owej, konfiguratory i produkty to powiedzmy takie trzy miejsca, gdzie w najbliższych miesiącach najwięcej się będzie działo.
Hanna:
Jeszcze chciałam dodać właśnie tą część, którą ja się zajmuję, czyli bardzo, bardzo będziemy intensywnie pracować nad tym, żeby te wątki z G były już nie tylko gdzieś tam naszą wiedzą wewnętrzną, ale żebyśmy już domknęli ten etap, kiedy naprawdę mamy wiedzę opartą o konkretne dane, parametry, jesteśmy ustawieni wobec dyrektyw, które będą też niedługo wszystkie obowiązywać i bardzo mocno, żebyśmy mogli to komunikować. Wewnętrznie to komunikujemy, natomiast bardzo nam zależy na tym, żeby ta narracja była częścią narracji Tylko, bo mamy te wątki już od początku. To są nasze wartości, na których tworzymy firmę, ale też teraz chcemy, żeby ten etap, kiedy o tym możemy mówić, ale w sposób nie taki mglisty jak niektóre firmy, tylko bardziej oparty (i naprawdę otwarty) o twarde dane i bycie bardzo transparentnym, to jest też ten taki bardzo mocny cel, który mam też osobiście.
Hanna:
Jeszcze chciałam dodać właśnie tą część, którą ja się zajmuję, czyli bardzo, bardzo będziemy intensywnie pracować nad tym, żeby te wątki z G były już nie tylko gdzieś tam naszą wiedzą wewnętrzną, ale żebyśmy już domknęli ten etap, kiedy naprawdę mamy wiedzę opartą o konkretne dane, parametry, jesteśmy ustawieni wobec dyrektyw, które będą też niedługo wszystkie obowiązywać i bardzo mocno, żebyśmy mogli to komunikować. Wewnętrznie to komunikujemy, natomiast bardzo nam zależy na tym, żeby ta narracja była częścią narracji Tylko, bo mamy te wątki już od początku. To są nasze wartości, na których tworzymy firmę, ale też teraz chcemy, żeby ten etap, kiedy o tym możemy mówić, ale w sposób nie taki mglisty jak niektóre firmy, tylko bardziej oparty (i naprawdę otwarty) o twarde dane i bycie bardzo transparentnym, to jest też ten taki bardzo mocny cel, który mam też osobiście.
Skąd pomysł na nazwę?
Paulina:
To jeszcze pytanie na koniec - skąd wzięła się nazwa Tylko?
Hanna:
Chyba w ten sam sposób powstała jak Super Super.
Jacek:
No nie wiem, wydaje mi się, że tu było trochę trudniej.
Hanna:
Nie, było trudniej dużo.
Jacek:
Mieliśmy pewne wymagania brzegowe, które sobie postawiliśmy, które były dosyć trudne. Chcieliśmy, żeby nazwa była krótka i żeby dało się kupić domenę .com, więc też był czas, kiedy...
Hanna:
Ale przy Super Super były identyczne założenia, tylko domena Super.pl była zajęta, więc wymyśliliśmy, że skoro jest nas dwoje - dobra, zróbmy x2.
Jacek:
No więc to było, kiedy jeszcze było łatwiej o jakąkolwiek domenę (13 lat temu), a jak zakładaliśmy Tylko już naprawdę było bardzo trudno. To były te brzegowe założenia i później zastanawialiśmy się, jak w ogóle tę nazwę wymyślić, skąd mam ją wziąć, co ona powinna mówić. I tutaj w którymś momencie doszliśmy do takiego miejsca, że to powinno być coś, co z nami dobrze rezonuje, gdzie nazwa, słowo, które nam się podoba, niekoniecznie ma jakiś ogromny, ma go w ogromny sposób tłumaczyć, czym się zajmujemy. To było odblokowujące, no bo zaczęliśmy właśnie szukać szerzej. Pojawiło się słowo "tylko", na które już w którymś momencie wpadłem i mi się ono podobało, bo jakiś tam przekaz ma w sobie. Mówi o prostocie i o tym, że tych elementów po drodze jest mało i gdzieś wydaje mi się, że bardzo na końcu oddaje ducha tego, co robimy. Potem meble i to wszystko, co robimy jest mocno o upraszczaniu, jakby naszym takim produktowym celem, który sobie postawiliśmy, jednym, który mierzymy to jest, że nasze produkty muszą być magically easy, więc gdzieś to wszystko się skleja na tym poziomie prostoty, a z drugiej strony jeszcze jest jeden wymiar, który też wydaje mi się tutaj to słowo łapie - wierzymy, że ten model konsumpcji, w którym powinniśmy pójść jest trochę jednak o tym, że konsumujemy mniej, ale lepiej, kupujemy rzeczy, które są trwalsze, bardziej dopasowane do nas, spełniają nasze oczekiwania, tak że nie mamy poczucia, że to był zły wybór i że trzeba coś w nim szybko zmienić i wyrzucić, zamienić na coś innego, więc to też paradoksalnie ta nazwa dobrze to oddaje.
Hanna:
To jest jeszcze jedna warstwa, że na koniec, ale to pewnie był ostatni etap, który nas tylko utwierdzał w tym, że ta nazwa jest spoko, czyli jest jeszcze ten wątek, że my sprzedajemy to wszystko na zewnątrz, a jednak przemycamy to słowo, które jest polskie i to jest też fajna przekrętka, że słowo, które dla wielu ludzi nic nie znaczy, czy dla większości naszych klientów, może nie rozumieją go, jednak ma swoje znaczenie w języku polskim i to też jest taki fajny poziom.
Jacek:
To nas bardzo pozytywnie zaskoczyło, że ludzie zaczęli mówić o swoich szafkach, regałach, że to jest "my Tylko" i bardzo często ludzie w social mediach czy w recenzjach w ten sposób się wyrażają o tym, więc to takie trochę adidasy, tylko Tylkosy i tak to działa. Więc moment, kiedy to się pojawiło pierwszy raz, byliśmy mega byliśmy zajarani, że to zadziałało i że ludzie w ten sposób o tym zaczęli mówić.
Hanna:
Ale naprawdę tych nazw, powiem tylko, było naprawdę bardzo dużo i to było bardzo wiele tygodni trzepania słowników, czytania, otwierania książek w przypadkowym miejscu, różne mieliśmy metody, naprawdę.
Jacek:
Siedzieliśmy pod jabłonią, spadło jabłko i... to trwało 20 minut.
Hanna:
... i w końcu mamy!
Paulina:
Super, udało się świetnie. No dobrze, słuchajcie, bardzo Wam dziękujemy za rozmowę. Super macie historię, bardzo Wam gratulujemy i trzymamy kciuki za rozwój dalszy.
Jacek:
Dziękujemy bardzo, dzięki za zaproszenie.
Hanna:
Dzięki za zaproszenie i za rozmowę. Dziękujemy bardzo.
Paulina:
Bardzo dziękujemy Ci za wysłuchanie tego odcinka. Notatki i linki do niego znajdziesz na naszej stronie www.DesignPractice.pl/005. Znajdziesz w nich też oferty pracy w Tylko, polecamy je Twojej uwadze. Jeśli podoba Ci się nasz podkast, koniecznie zasubskrybuj go w swojej platformie podkastowej lub na YouTubie.
ZGarnij materiały
Dołącz do społeczności 20 tysięcy designerek i designerów 🤯 i otrzymaj „Finansownik freelancera” i nasz super „Ćwiczeniownik UX’’, zupełnie za fri! 🎉 Co 2 tygodnie wyślemy Ci też newsletter pełen konkretów z obszaru product designu! 😍